~Duncan~
- Courtney, jesteś tam?! - usłyszeliśmy wściekły głos oraz wtórujące mu walenie do drzwi.
Brunetka zatrzymała się i spojrzała na mnie nerwowo. Już wiedziałem, kto to jest.
Przytłumione krzyki nagle stały się dla mnie znajome.
Scott. Poleciałem jak strzała do drzwi i jednym ruchem głowy wskazałem Courtney, gdzie ma się schować.
- Pokaż się do chuja, wiem, że tam jesteś!
Spokojnie otworzyłem drzwi i ujrzałem go. Cały czerwony ze złości i śmierdzący alkoholem.
- Courtney nie ma w domu - odpowiedziałem, starając się opanować emocje i mu nie przypierdolić.
- Ta?! A od kiedy to ty mówisz za nią, huh?!
- Może od wtedy, kiedy jestem jej chłopakiem?! - odpowiedziałem agresywnie. Kłamałem, ale to dla dobra Courtney.
Scott trochę się wycofał. Ale wciąż wyglądał, jakby chciał kogoś zabić.
- Nie odpuszczę ci. Nie zostawię Courtney w spokoju - odwrócił się do mnie tyłem, mówiąc pod nosem, jednak na tyle głośno, że wszystko słyszałem.
- Scott - nagle zza kanapy wyłowniła się zapłakana Courtney.
- O, czyli jednak jesteś, księżniczko - na słowo "księżniczko" podniosło mi się ciśnienie.
- Nie mów tak do mnie! Nie chcę, żebyś tu przyjeżdżał. Nie chcę z tobą być. Nie chcę cię znać! - wykrzyczała jednym tchem.
Położyłem moją dłoń na jej ramieniu.
- Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz, to zadzwonię na policję!
Scott tylko zaśmiał się z niej kpiąco. I kiedy agresywnie ją szarpnął nie mogłem już dłużej ukrywać moich emocji i przywaliłem mu z pięści w twarz.
Przygniotłem go do ziemi tak, aby nie mógł się bronić i odwróciłem twarz w stronę roztrzęsionej dziewczyny.
- Na co czekasz? Dzwoń na gliny!
Brunetka jak na komendę poleciała do salonu i sięgnęła po telefon. Przy okazji jeszcze zadzwoniła do Bridgette. Tłumaczyła się, że jej potrzebuje.***
- W porządku. A więc to wszystko? - powiedział jeden z policjantów, spoglądając na dwóch pozostałych, którzy ciągnęli Scotta do radiowozu. Courtney przytaknęła, trzymając mnie mocno za rękę. - Poinformujemy państwa o rozprawie sądowej.
Zapłakana Bridgette podeszła do brunetki.
- D-dlaczego mi nie powiedziałaś? - zająknęła się dziewczyna, przytulając ją mocno.
- Przepraszam... - odpowiedziała. - J-ja miałam myśli samobójcze, w-więc pomyślałam, ż-że i tak niedługo będzie mój koniec. Pozwoliłam sobie cierpieć p-przez trochę... - szlochała mocniej, więc blondynka dała jej przyjacielski pocałunek w czoło i uśmiechnęła się.
- Zawsze będę dla ciebie, Courtney.***
Bridgette i Geoff zostali jeszcze chwilę, aby dotrzymać jej towarzystwa, jednak o 20.00 musieli się już zbierać.
- Widzimy się jutro! - pomachali nam i zamknęli drzwi.
Zapadła cisza. Żadne z nas nie chciało odezwać się pierwsze.
- Dziękuję ci - powiedziała nagle brunetka, uśmiechając się.
- Czy ty mi właśnie podziękowałaś? Wow - odezwałem się do niej, przez co przewróciła oczami.
- Haha, zabawne - odpowiedziała, po czym złożyła na moich ustach czuły pocałunek. - Powinieneś już iść.
- Nie, zostaję u ciebie na trochę. Rycerz musi bronić swojej księżniczki.
Dziewczyna wybuchła śmiechem, na co zmarszczyłem brwi.
- Co w tym jest takiego śmiesznego? - uśmiechnąłem się, na widok jej roześmianej twarzy.
- Przepraszam, po prostu - uspokoiła się, ocierając łzy. - Takie teksty i Duncan się nie łączą.
- A jednak - odpowiedziałem. - Świat kocha nas zaskakiwać.
Spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami, po czym przytuliła mnie, kładąc swoją głowę na mojej klatce piersiowej.
- Tęskniłam za tobą, głupku - zaśmiała się delikatnie, po czym oboje wdychaliśmy swój zapach.
"Oj, a ty nie wiesz, jak ja za tobą" - uśmiechnąłem się do siebie.
Nie mogłem czekać dłużej, więc popchnąłem ją na kanapę i zacząłem ją namiętnie całować, a ona odwzajemniała pocałunki. Nasze języki toczyły zaciętą walkę, a ręce błądziły po naszych ciałach. Courtney po czasie znalazła koniec mojej koszulki i pociągnęła do góry.
CZYTASZ
𝐌𝐢ł𝐨ś𝐜𝐢 𝐬𝐢ę 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐛𝐢𝐞𝐫𝐚 || Duncney ||
FanficMoje stare opowiadanie w wersji wattpadowej. Historia dzieje się po zakończeniu Totalnej Porażki. Courtney została prawniczką, jednak ma spotkać się z dawną miłością swojego życia zupełnie przez przypadek. Czy uda im się odbudować relację? UWAGA! To...