10

104 5 4
                                    

Jak tam życie moi czytelnicy tego szajsu! Wpadam niespodziewanie z nowym rozdziałem po długiej przerwie i... nie będę więcej wam obiecywać, bo ostatnio napisałam, że takich przerw już nie będzie. Jednak nie zdawałam sobie sprawy, że wena odchodzi częściej niż się wydaje :/
Ale wróciłam, więc zapraszam!
--------------------------------------------------------------

~Bridgette~

   Siedziałam na kanapie trzymając Courtney w objęciach czułego uścisku. Dziewczyna już się uspokoiła, jednak co jakiś czas wciąż pociągała swoim piegowatym noskiem.
   - Już dobrze... - uspokajałam przyjaciółkę, głaszcząc ją po plecach. - Nie ma co płakać...
   Nagle przypomniała mi się umowa z Duncanem, którą musiałam wypełnić. Mianowicie chłopak chciał wiedzieć, co tak naprawdę leży dziewczynie na wątrobie.
   - Courtney, idę do łazienki - powiedziałam odchodząc od szatynki.
   Niestety nie dostałam odpowiedzi, ale wtedy było to mało ważne.
   Kiedy zamknęłam drzwi od toalety, chwyciłam za telefon i odpaliłam messengera.
--------------------------------------------------------------

Bridgette: Twoja ukochana dała mi odpowiedź

Duncan: wal

Bridgette: Boi się ponownej zdrady.

Duncan: Coś więcej.

Bridgette: Ugh, dobra. Powiedziała mi, że czuje pustkę w sercu, kiedy widzi inne pary, ale jednocześnie tęskniąc za tobą boi się ponownej zdrady

Bridgette: Teraz wystarczy?

Duncan: Oh... To o to chodziło

Duncan: Ale nie rozumiem jaki w tym problem, żeby mi powiedzieć. Albo po co zaczęła palić.

Bridgette: Przecież wiesz jak bardzo przeżyła twoją zdradę. Ty byłeś jej pierwszą miłością, mogła zabić dla ciebie.

Duncan: Nie przesadzaj. Ale przyznaj, że nie jest bezbronna.

Bridgette: To fakt, oglądałam sezon 2, jeśli o to ci chodzi. Miałeś powody, jednak nie powinieneś tego robić, pomimo jej zachowania. Przecież mogliście porozmawiać. Zapytałeś się jej kiedyś, o co chodziło?

Duncan: Uwierz mi, czasami się jej boję

Bridgette: Taa, potrafi przerazić😂

--------------------------------------------------------------

   - Bridgette! Co ty tam robisz? - krzyknęła Courtney, pukając w drzwi.
   - Nic takiego! Już wychodzę!
   Wyszłam z łazienki, widząc przed sobą podirytowaną Courtney, która nawet nie wyglądała, jakby płakała.

~Duncan~

   Dostałem właśnie wiadomość na temat Courtney - mojej księżniczki, która nagle zaczęła palić.
   Informacja sama w sobie mogła być gorsza, bo w innym wypadku mogła mieć myśli samobójcze i inne...
   Chciałem do niej zadzwonić. Nie mówić jej prawdy. Zobaczyć, jakie znajdzie na to wymówki, dlatego bez większego namysłu wcisnąłem jej numer i przyłożyłem telefon do ucha.

   - Cześć, księżniczko - powiedziałem, uśmiechając się do siebie.
   - Wszystko w porządku, Duncan. Nie musisz dzwonić do mnie co godzinę! - mówiła podirytowana.
   - Proszę cię, to takie trudne? Powiedzieć mi o swoich uczuciach? Nie wiem, o czym myślisz, ale nie wyśmiałbym cię, nigdy.
   - Nie zrozumiesz...
   - A właśnie, że tak - odpowiedziałem, denerwując dziewczynę jeszcze bardziej.
   - Duncan, naprawdę-
   - Znam prawdę, Courtney - przerwałem jej, starając się, aby mój ton głosu jak najmocniej zpoważniał.
   - Ale-ale skąd? - odpowiedziała z łamiącym się głosem.
   - Bridgette mi powiedziała. Courtney, ja...
   Wtedy usłyszałem ciszę. Ciszę, która czasami była zagłuszana przez szumy w słuchawce i lekkie pociągnięcia nosem.
   - Ja przepraszam...
   - Spotkamy się jutro o 16.00, dobrze? - powiedziała, po czym się rozłączyła nie dając mi czasu na odpowiedź.

   Spotkamy się i wszystko omówimy. "Dlaczego nie rozumie, jak bardzo na niej mi zależy?", "Dlaczego dowiedziałem się o tym od jej przyjaciółki, a nie jej samej?" - na te pytania nie znałem odpowiedzi, jednak wiedziałem, że mają one związek ze mną i Gwen.

"Chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo ją kocham" - pomyślałem, wpatrując się w okno.

--------------------------------------------------------------

NO ELO! JAK WIDAĆ, ZNÓW ZAPUŚCIŁAM SIĘ W PISANIU. ALE SPOKO, NIE BYŁO MNIE TYLKO MIESIĄC😉 MAM NADZIEJĘ, ŻE TYLE CHWILOWO WYSTARCZY.
NIE MAM TERAZ ZBYTNIO WENY I SIŁY, ŻEBY TO KONTYNUOWAĆ. ALE JA SIĘ NIE DAM I SKOŃCZĘ TO. NIE ZOSTAWIĘ WAS NA LATA Z NIEDOKOŃCZONYM FANFIKIEM, TAK JAK WIĘKSZOŚĆ (TROSZKĘ SZKODA, BO WSZYSTKIE FAJNE FF ZOSTAŁY NIEDOKOŃCZONE)
A WIĘC NIE WIEM, KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ, ALE KIEDYŚ NAPEWNO. MOŻE ZA TYDZIEŃ, A MOŻE ZA MIESIĄC. MIEJCIE JEDYNIE PEWNOŚĆ, ŻE NIE ZOSTAWIĘ TEGO W POŁOWIE.
PAA!❤️

(610 słów)

𝐌𝐢ł𝐨ś𝐜𝐢 𝐬𝐢ę 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐛𝐢𝐞𝐫𝐚 || Duncney ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz