John POV.

48 5 0
                                    

Witam i o zdrowie pytam! Już trzeci rozdział do czytania. Czy to nie szalone? No nic na to nie poradzę. Zapraszam!

---


Co to było?- Zapytałem sam siebie zafascynowany całą sytuacją.
-Sądzę że łyknął haczyk o wojsku,- Usłyszałem szept obok. Spojrzałem na przyjaciela okrakiem -przyjmiesz jego propozycję?

-Po pierwsze, taka rzecz zdarza się raz na milion- Mruknąłem marudnie, po chwili się jednak uśmiechnąłem -oczywiście że przyjmę. A po drugie, przecież byłem w Afganistanie, a kilka dni temu przecież wróciłem. Zapomniałeś już? Byłem LEKARZEM WOJSKOWYM, Greg.

Siwowłosy przewrócił oczami udając że nie pamięta. Po chwili klepnął mnie po ramieniu. -Jasne że pamiętam, tylko się z tobą droczyłem John.- Westchnął -Powodzenia z Sherlockiem.- powiedział i machnął ręką odchodząc -Do zobaczenia John!

-Cześć.- Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę żółtej taśmy policyjnej. Sierżant Donovan dalej stała pilnując wejścia na oznaczony teren.

-Już pan idzie?- Zapytała dziewczyna.

-Mów mi po prostu John- Westchnąłem - i tak, o czternastej wprowadzam się do mojego nowego współlokatora.- Kobiety twarz się rozjaśniła i kiwnęła głową.

Pożegnałem się i ruszyłem w stronę mieszkania, z którym miałem się nie długo żegnać. Będzie ,i szkoda się stąd wyprowadzić, lecz na pewno mieszkanie z kimś innym niż ja, byłoby o wiele lepsze niż mieszkanie samemu.

Stanąłem już przed wejściem do budynku. Wystukałem kod w domofonie, wszedłem na klatkę schodową od razu kierując się i otwierając mieszkanie. Stary zapach kawalerki zawsze mnie męczył. Czułem jakbym się postarzał o przynajmniej trzydzieści lat. Ba! Jak nie więcej! Wszedłem do środka zdejmując buty i wieszając kurtkę.

Odetchnąłem z ulgą, zarazem opadając na małą kanapę obok.

Dalej niedowierzam. Już dziś się stąd wyprowadzam! Osiem lat tu spędziłem mieszkając sam w tej kawalerce, znudzony codzienną rutyną. Nie, czekaj. Tak było prze Afganistanem, czyli trzeba odjąć przynajmniej rok. No to wychodzi siedem lat. Chociaż tęsknię za byciem lekarzem wojskowym, to jednak się cieszę że mogłem TU do Londynu wrócić.

A jeśli mowa o przeprowadzkach, to która to jest godzina? Spojrzałem na zegarek na nadgarstku. Prawie pierwsza. Czyli mam tylko godzinę. Najpierw odetchnąłem z ulgą że mam godzinę na ogarnięcie bagaży, lecz po chwili zerwałem się krzycząc.

-Cholera, nie wyrobię się!- Pomaszerowałem do sypialni, biorąc jeszcze szybko krzesło z jadalni i postawiłem je najbliżej jak mogłem do szafy. Stanąłem na nie i wyciągnąłem ręce do góry by zdjąć, wysoko położoną walizkę.

Była duża, ciemnoniebieska i dobrze pojemna. Spokojnie ją chwyciłem i zdjąłem, po chwili kładąc na podłodze. Westchnąłem i zszedłem z krzesła, od razu je odstawiając na bok.

W głowie zrobiłem sobie listę rzeczy które koniecznie muszę zabrać. Najpierw wstąpić do łazienki, potem kuchnia, salon i na końcu sypialnia. Wezmę wszystkie swoje rzeczy, a potem posprzątam i napisze do właściciela o wyprowadzce.

Tak, to dobry plan. Pomyślałem z zadowoleniem.

Ruszyłem w stronę łazienki tak jak zaplanowałem. Wszedłem do środka i od razu sięgnąłem do półki nad zlewem; wziąłem szczoteczkę i pastę do zębów, grzebień, ręcznik -ten którym się wycierałem i ten które były w zapasie- płyny do mycia ciała, szampon i odżywkę. A! Zapomniałbym. Maszynka do golenia i pianka, dezodorant i perfumy. Przejrzałem jeszcze raz pomieszczenie i ostatecznie widząc że wszystko wziąłem, wróciłem do sypialni, rzucając wszystkie łazienkowe rzeczy na łóżko.

The London Wolfs.    Johnlock & MystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz