Epilog

39 6 4
                                    

Jak widać, ostatni rozdział tej książki. Ta część nie wyszła za długa ale chciałam to wszystko dobrze zakończyć. Zapraszam do świątecznego rozdziału (w kwietniu).

Autorka!

---

24 grudnia. Baker Street. Grono ukochanych osób i choinka z czaszką na samym czubku. Czego więcej można oczekiwać? Zadawało sobie to pytanie kilka tu zebranych osób. Nie dużo, ale i nie mało. Cztery osoby. Każda dla siebie ważna. Jednakże niedługo wydarzy się moment przełomu, a może i nie, dla dwójki ludzi którzy nigdy nie mogli wieść spokojnego życia. -Sherlocku Holmesie.- Powiedział lekko podnosząc głos wysoki mężczyzna ubrany w trzy częściowy garnitur. -Oddaj mi te ukochane ciasteczka, ALBO powiem mamusi jak nie miło się zachowujesz.- Wyciągnął rękę do stojącego na skórzanym fotelu już mniej wykwintnie wystylizowanego faceta.

-Właśnie o tym mówiłem, Jooohn! Fatcroft zje wszystko z nikim się dzieląc!- Krzyknął do blondyna który momentalnie wyrwał mu srebrną tackę z rąk. -Czemu?!

-Uspokój się dziecko. Każdy ma prawo je zjeść, nawet Rząd Brytyjski który jest na "diecie".- Zaznaczył lekarz. -A teraz pora na ten stos co został CELOWO upchany przy kominku.- Spojrzał na młodszego Holmesa. -Zapraszam wszystkich, bo plecy mnie przez Sherlocka bolą...- Wymamrotał siadając ciężko na własnym fotelu.

Nie zajęło to długo aż każdy znalazł jakąś siatkę lub pudełko z swoim imieniem, i aż prezenty zostaną rozpakowane. Wszyscy się cieszyli przyjemną atmosferą, która chociaż nie zawszę była dopasowana do sytuacji, mogła zostać tak przez resztę spędzonego razem czasu. Jednakże miało się odegrać jeszcze jedno wydarzenie. Rodzeństwie brunetów wyszło na chwilę z mieszkania. Przyjaciele nie zbyt zwracając na to uwagę rozmawiali o różnych rzeczach aż do momentu gdy po przynajmniej kwadransów Holmes'owie wrócili z podłużnymi pudełkami, owiniętymi jednakowymi białymi wstążkami. Policjant i wojskowy zwrócili się do nich.

-Zanim cokolwiek powiecie, wysłuchajcie nas.- Powiedział młodszy z Holmesów. Drugi zaś kontynuował. -Wiemy jak to Wam jest ciężko z tymi lekami i ukrywaniem wszystkiego przed innymi, więc przez ten krótki okres przy pomocy różnych osób udało nam się znaleźć sposób na wasz problem.- Lekko zdezorientowani mężczyźni wymienili pomiędzy sobą spojrzenia. Pudełka zostały otworzone, a tam ukazały się po jednej strzykawce. -Dzięki temu pozbędziecie się wszystkiego, na zawszę, co Wam dotychczas przeszkadzało przez Dartmoor i w ogóle. Mogą być przez tydzień duże zmiany i efekty poboczne ale potem będzie już lepiej.- Wszystko zostało wytłumaczone przez dwie osoby, które miały zamiar pomóc osobom które kochają. Przyjacielem bez chwili rozmowy zgodzili się, wiedząc że to jest to wyjście którego zawsze oczekiwali od świata. Żyć i być normalnym. Każdy na to zasługiwał.

---

Koniec. To jest już koniec, nie ma już nic. Mam nadzieję że Wasza recenzja na temat tej książki nie jest negatywna. Myślę że było dobrze.

I chciałabym BARDZO BARDZO BARDZO kilku osobom, które osobiście wspierały mnie w pisaniu tej książki. KalinaSobota MonisiaGuzowska CUTEPANDA095 i NaomiHaguja jeszcze raz bardzo dziękuję,

Autorka!


PS. Niedługo nowa książka maybe?

The London Wolfs.    Johnlock & MystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz