John POV.

31 5 1
                                    

AAAAA niestety zmieniłam nagle plany, co poszkodowało moją wenę pisania. Mam nadzieję jednak że jest okej.

Autorka!

---

Jutro wyjazd. Te sześć dni minęło szybko. Aż zbyt szybko. Może to przez to że dobrze mi się spędzało czas z Sherlockiem? Całkiem możliwe, przecież w tym czasie pokazałem mu moją stronę, której nikomu nie chciałem ujawniać. Dlaczego ja mu w ogóle pozwoliłem dotknąć mych uszu? Dlaczego ja w ogóle tam do niego poszedłem? Był środek nocy, a ja jak małe dziecko poszedłem do detektywa bo spać nie mogłem. To brzmi dziwnie... Jednakże myśląc tak odczuwałem zupełnie inne emocje, a mój ogon latał na boki energicznie.

-Ugh... Czy muszę wziąć coś jeszcze?- Spojrzałem na średniej wielkości torbę. Do bazy wojskowej Baskerville nie można było za dużo brać. Jak już to kilka rzeczy. -Notes, długopis, ubrania na zmianę i jakieś tam inne rzeczy. Wszystko.- Uśmiechnąłem się dumnie. Wyciągnąłem telefon i kliknąłem kontakt inspektora. Trzy piknięcia.

-Cześć, o której jutro przyjeżdżasz?- Zapytałem, lecz odpowiedziała mi cisza. -Halo? Jesteś tam?

-John, zapomniałeś?

-O czym?

-Jedziesz sam. Oni chcieli tylko żebyś TY tam pojechał.- Westchnął. Jego głos był lekko zmartwiony.- Jeszcze raz przepraszam że nie mogę z tobą pojechać. Powinni być jutro o siódmej po Ciebie.

-Cholera, chyba na dodatek mam sklerozę.- Zażartowałem. -Dzięki za przypomnienie, trzymaj się.- Rozłączyłem się szybko. Momentalnie przeszły mnie dreszcze, płaszcząc uszy po głowie z zdenerwowania. To nie jest pierwszy raz kiedy jadę tam sam, a jednak jestem niespokojny. To przez to że obawiam się tamtych ludzi, gdyż po śmierci doktor Shelby na pewno nie byli zdenerwowani. Nie mam innego wyboru. Wdech i wydech, jest jeszcze jedna noc, co nie? Puknięcie w drzwi, zapewne był to Sherlock. -Proszę.- Powiedziałem z uśmiechem, pokazującym że wszystko niby jest w najlepszym porządku. -Coś się stało?- Zapytałem spoglądając na bruneta zerkającego na torbę.

-Tylko tyle bierzesz?

-Więcej nie mogę.

-Jak będziesz się ze mną kontaktować?- Trochę zdziwiło mnie jego pytanie, przecież nikt nigdy by nie spodziewał że brunet powie coś takiego. -To przecież dwa tygodnie.

-TYLKO dwa tygodnie, Sherlocku.- Zaśmiałem się. -Jutro o siódmej będę już jechać do Dartmoor, więc muszę odpocząć ile się da.- Spojrzałem na podręczny zegarek. Już prawie dwudziesta, ehh za mało czasu na sen. Znając mnie usnę dopiero po dwudziestej drugiej. Westchnąłem. -Potrzebujesz czegoś?

-A! Właśnie!- Ocknął się nagle, z uśmieszkiem. -Ostatnia noc, może chciałbyś przespać się u mnie?- Przymrużył oczy.

-Wiesz nie za bardzo mam teraz na to ochotę...

-Ruch twoich uszu mówi inaczej,- Zachichotał przerywając mi. Czułem że zaraz moja twarz się ugotuję. Przykryłem futrzastą część, dłońmi i odwróciłem się. -twój ogonek też.

-Cholera...- Burknąłem i odszedłem na drugi koniec pokoju.- Zaraz przyjdę.- Ten tylko przytaknął i wyszedł, zamykając drzwi. -Dupek, teraz zna moją słabą stronę.- Westchnąłem opierając się plecami o ścianę. Czasami naprawdę jest za mądry, ale takiego go lubię, czyż nie?

No nic nie będę tak tu stał całą noc, tym bardziej że właśnie CHCIAŁEM, tak właśnie w tym momencie chciałem, zasnąć przy Sherlocku. Chociaż muszę przyznać, nie jestem gejem.

The London Wolfs.    Johnlock & MystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz