#3

32 3 0
                                    

Tomaso

Jesteśmy właśnie po rozdaniu świadectw i czekamy przed szkołą na dziewczyny. Znikąd przychodzą największe plastiki tej szkoły

- Hej Tomi - zaczęła, nienawidzę jak tak na mnie mówią

- Tomaso jak już - odburnkąłem

- Oh, ja wiem, ale Tomi jest słodkie - czy ja wyglądam słodko? Spojrzałem na brata, na którego uwiesiła się Casandra, psiapsi Isabeli - może jakoś dziś poświętujemy? - zapytała. Nigdy z nią nie spałem, ze względu na to, że chodzą ploty iż roznosi jakieś choroby weneryczne. Ja podziękuję

- Nie dzięki - odparłem cicho i próbowałem się odsunąć. Zauważyłem dziewczyny przyglądające się sytuacji idąc w naszą stronę

- Czemu nie chcesz się spotkać Tomi? - zagruchała

- Jaki Tomi pustaku?! - odezwała się Aurora

- A ty tu co, małolato ? - odpyskowała

- Przyszłam do braci - odpowiedziała za spokojnie - ale po pierwsze, nie mów do mnie małolato - powiedziała zbliżając się do niej - po drugie, nie masz prawa mówić do Toma, Tomi - ujrzałem w jej oczach iskierkę, która mówiła, że to jeszcze nie koniec

- A bo co? Zakochałaś się ? - zaśmiała się, a Aurora trochę zdębiała - będę mówiła do niego jak chce

- Nie, nie będziesz! - powróciła poprzednia postawa - Nikt do niego nie ma prawa tak mówić, bo ma na imię Tomaso, zdrobniale Tom! - wręcz krzyczała - Zapamiętaj to sobie! Do żadnego z nich nie mów zdrobniale! Bo nie masz takiego prawa pustaku!!! - tego się po niej nie spodziewałem

- W dupie mam twoje zdanie młoda, suń się jak dorośli rozmawiają - odsunęła ją wręcz odpychając. Ja jak i Casian z Aresem ruszyliśmy na nią

- Uważaj na kogo podnosisz rękę!!! - powiedziałem powstrzymując się od zrobienia sceny przed szkołą

- Ja chcę się tylko dziś spotkać na noc - zapiszczała - wpierdala mi się tu jakaś gówniara - dodała

- Zapomnij o jakim kolwiek spotkaniu- odparła Sofia tym razem

- Bo co? - zapytała słodko

- Bo dziś mamy rodzinną kolację, bez pustaków, dziwek, itp. - krzyknęła Aurora stojąc obok mojego auta

- Właśnie, więc żegnam na zawsze - odparłem z parsknięciem. Otworzyłem auto i otworzyłem jej drzwi. Gdy wsiadła zamknąłem i poszedłem na miejsce kierowcy. Widziałem te kurwiki w oczach Isabeli.

- Wiesz, że nie musiałaś tak się odpalać krasnoludku? - zapytałem patrząc na nią

- Wiem, ale nienawidzę jej - odparła z uśmiechem

- Mimo wszystko, dzięki lwico - odpowiedziałem i czułem, że musiałem to zrobić więc dałem jej buziaka w policzek. Uśmiechnęła się zarumieniona i poczochrała mi włosy. Rozmawiając o wszystkim i niczym, wróciliśmy do ich domu, zostając tam, gdyż ma się dziś odbyć ostatnia na jakiś czas kolacja razem....


Wyspani? Dziś mam bardzo ładny poranek, gdyż świeci słonko i miło przegrzewa. Jak u was pogoda? Miłego weekendu wam życzę z książką ❤️

My BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz