R O Z D Z I A Ł 8, C Z Ę Ś Ć 2

111 32 69
                                    

Zanim weźmiesz się za czytanie tej części, upewnij się, że przeczytałeś wcześniejszą!

Siedziałam sobie na plaży, oglądając, jak fale odpływają i wracają, zostawiając coraz to dalszy ślad na piasku. Robiło się ciemno, ale mi to zbytnio nie przeszkadzało. Nawet chłód, który coraz bardziej był odczuwalny, mi nie przeszkadzał. Jedynym dźwiękiem, jaki mi towarzyszył, był ocean. Pierwszy raz od dawna było spokojnie, moja głowa była spokojna. Nie dręczyły mnie zmartwienia ani poczucie, że muszę coś naprawić, zmienić, czy zrobić coś wbrew swojej woli, by tylko dogodzić innym. Bo to robiłam przez prawie całe swoje życie. Żyłam życiem, jakim chcieli inni, a o swoich pragnieniach w końcu zapomniałam. 

Kątem oka zauważyłam, że ktoś się do mnie zbliża. Nie byłam w stanie stwierdzić, kim była ta osoba, ale z postury przypominała mężczyznę. Usiadł za mną i przyciągnął do siebie. Oplótł mnie ramionami i co jakiś czas składał pojedyncze pocałunki na mojej szyi, a ja bez słowa sprzeciwu się temu oddawałam. Przymknęłam oczy. Nie bałam się.

Czułam się kochana, bezpieczna. W tym momencie po prostu czułam.. czułam, że w moim życiu w końcu zagościła harmonia, a harmonia jest przecież symbolem porządku.

Odwróciłam się w stronę osoby za mną. Nie widziałam twarzy ani żadnych charakterystycznych szczegółów. Głowa mojego towarzysza była jakby za mgłą, którą próbowałam odgonić, a kiedy byłam już blisko zobaczenia, kto za mną siedzi, ktoś inny złapał mnie za ramię, trzęsąc nim i się odezwał. 

– Obudź się. 

Zdezorientowana uchyliłam oczy. Tajemniczy brunet trzymał mnie za ramię i potrząsał nim co jakiś czas. Jego twarz była zdecydowanie za blisko mojej, bo bez problemu mogłam wyczuć jego świeży, miętowy oddech przy swoim licu. 

– Obudziłaś się wreszcie – rzekł i usiadł z powrotem na swoje miejsce. Podniosłam się wyżej. Cholera, zasnęłam.

 Przetarłam zaspane oczy, a po chwili ręką poprawiłam swoje - jak zgaduję - roztrzepane włosy. Brunet w tym czasie wyciągnął ze schowka papierosy i zapalniczkę, po czym wyszedł z auta. Nie minęła sekunda, a zrobiłam to samo co on. 

– Długo spałam? – zapytałam po krótkiej chwili, podchodząc bliżej niego. Chwyciłam paczkę, którą trzymał mój towarzysz i wyciągnęłam papierosa. Tego mi trzeba

– Na miejsce dojechaliśmy w dwadzieścia minut – zaciągnął się i podał mi zapalniczkę – Byłaś niesamowicie zmęczona, a ja nie miałem serca cię wcześniej budzić, więc siedziałem w tym samochodzie z kolejne trzydzieści minut, żebyś chociaż trochę odpoczęła. 

Odpaliłam papierosa i uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Kochany.

– Dziękuję. 

Między nami znów była cisza, ale nie tak krępująca dla mnie, jak ta w barze. Teraz było przyjemnie. Zaciągnęłam się papierosem. Za każdym razem jak to robię, w głowie mam obraz matki, która fuka na mnie z niezadowolenia. Wzdrygnęłam się. Samo wspomnienie o tej kobiecie przyprawia mnie o mało przyjemny dreszczyk.

– Co ci się śniło? – zapytał w końcu, gasząc papierosa butem – Wyglądałaś na bardzo rozluźnioną. 

Wzruszyłam ramionami. Nigdy wcześniej nie śniło mi się nic podobnego, nie mam pojęcia, co to w ogóle było.

– Coś bardzo dziwnego – przez chwilę wróciłam w głowie do swojego snu, po czym również zgasiłam papierosa – Nie wiem, nieważne. 

Brunet chwilę mi się przyglądał w zamyśleniu, a po chwili parsknął śmiechem pod nosem. Zdziwiona spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.

COVETEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz