Rozdział XXV

310 17 3
                                        

Archanioł odprowadziły dorosłe anioły przed Wielką Radę Archaniłów. Razem z nimi poszedł Kain, jego ojciec wrócił do Piekła. Demon obiecał, że znajdzie Theo i zajmie się nim. Przed Radą anielica wyznała kim jest dla niej Kain. Jej młodszy syn też to słyszał, ponieważ właśnie wrócił z Ziemi. Mąż anielicy odsunął się od niej i nie mógł na nią dłużej patrzeć. Młody anioł spojrzał na Kain'a zdał sobie sprawę, że rany na ramieniu mężczyzny są takie same jakie widział na ramieniu Theo. Kain szeptem wyjaśnił mu jak to się stało. Stało się jasne, że anielica nieświadomie zabiją człowieka.

Dzień później

Kain's Pov

Musiałem spędzić na Radzie paręnaście godzin. Przy okazji zawarłem swego rodzaju znajomość z moim przyrodnim bratem. Jak się okazało kobieta nadała mu praktycznie to samo imię co mi, Kai. Kain bez n. Nieźle.

- Nie wierzę w nią. Czemu mi tego nie powiedziała - usłyszałem słowa męża mojej matki, wychodzącego z pomieszczenia z synem. Chwilę wcześniej ujawniłem dlaczego Theo nie żyje

Miałem zabrać matkę do Piekła. Jak bardzo nie chciałem tego robić, tak bardzo musiałem.

- Kain - Michał położył mi rękę na zdrowym ramieniu - Musisz ją tylko zabrać do Lucyfera - to imię trudno przeszło mu przez gardło - Zamieni ją w demona i masz prawo zostawić ją samą sobie - spojrzałem na niego a potem na stojącą do nas plecami anielicę

- I zostawię - Michał kiwnął delikatnie głową

/Przeskocz czasowy o kilka godzin/

Zostawiłem kobietę przed domem Lucyfera. Niechętnie zapukała. Patrzyłem jak wyjaśnia Lucyferowi co zrobiła. Zanim poszedłem w swoją stronę usłyszałem, jak Lucyfer stwierdza, że powinna była słuchać się Archaniołów a nie działać pod wpływem emocji. Prychnąłem jak to usłyszałem. Wiedziałem, że wzrok Lucyfera utkwił w tamtym momencie w moich plecach. Ruszyłem w stronę mojego domu.

Po drodze spotykałem demony, które witały się ze mną prostym skinięciem głowy. Odpowiadałem w taki sam sposób. Żona moje ojca, moja macocha, podeszła do mnie z tłumu i ujęła za ramię. Nie mówiła nic, ale zaprowadziła mnie pod mój dom. Przed drzwiami, puściła mnie i już chciała otworzyć, kiedy ją uprzedziłem.

- Mamo, ja otworzę mój dom - nazywam moją macochę ,,mamą" ponieważ to ona mnie wychowała

Skinęła głową, a ja otworzyłem drzwi na oścież. Wpuściłem kobietę przede mnie do domu. Kiedy weszliśmy zobaczyliśmy mojego ojca siedziącego na kanapie w salonie. Podeszliśmy do niego, zanim się odezwałem kobieta usiadła mu na kolanach i dała buziaka w policzek.

- Gdzie...-nie dokończyłem, bo mężczyzna odpowiedział na pytanie zanim je w ogóle zadałem

- Sypialnia. Chłopak jest w sypialnii - patrzył na mnie, ale jego wzrok zaraz poszedł w kierunku żony - Poślubiłem zdecydowanie ładniejszą kobietę od twojej matki - uśmiechnął się do kobiety na swoich kolanach

- Zdecydowanie - potwierdziłem i poszedłem do sypialnii, jednak zanim to zrobiłem usłyszałem łagodny głos mojej macochy

- Zostawimy was samych - pociągnęła mojego ojca z kanapy a potem do drzwi wyjściowych - Jakby coś jesteśmy dom obok - zamknęła drzwi za sobą i swoim mężem

- Wiem - szepnął i udałem się do sypialnii

W pomieszczeniu sypialnianym czekał mnie dość niecodzienny widok. Theo z rogami, ogonem i skrzydłami. Siedział na łóżku po turecku i bawił się ogonem. No cóż przynajmniej nie cierpiał jakoś specjalnie po własnej śmierci.

- Zamierzasz sprawdzić wszystkie funkcje ogona? - spojrzał na mnie z uśmiechem

- Może - jego to głosu był zalotny

- Mhm... - usiadłem obok niego na łóżku - Jak się czujesz będąc w Piekle?

- Ciekawe to miejsce - rozejrzał się po pomieszczeniu - Trochę tu ciepło

- Ciepło... Pewnie z ppwotu lawy - chłopak pokręcił jednak głową - Hm..

- Ty

- Co ja?

- Jesteś gorący - szepnął mi do ucha. Go na flirty wzięło

- Mhm... - chwyciłem go i położyłem go tak, że jego głową zanalazła się na moich kolanach - Słodko wyglądasz jako demon - przyjrzałem się jemu i mogłem stwierdzić z całą pewnością, że jego ogon delikatnie się poruszył na moje słowa - Bardzo słodki

- Mhm... - jego ogon delikatnie się zakołysał

Po chwili pocałowałem go. Jego ogon ponownie się poruszył tym razem wyraźniej. Prześliznął się tak, że siedział na mnie okrakiem. Wciąż całując. Cóż dalej można powiedzieć, że działaliśmy instynktownie. Zrobiłem mu parę malinek na szyi. Trzymałem go za biodro i powoli zjeżdżałem ręką w dół. Wplątał swoją rękę w moje włosy, przez chwilę się z nimi bawił. Ścisnąłem mu delikatnie udo. Spojrzał się na nie, praktycznie bez ostrzeżenia jego ręka z włosów powędrowała na policzek, który zaczął głaskać palcem. Ręką zrobiłem parę okręgów na jego udzie, drugą chwyciłem go za plecami i przyciągnąłem jego ciało bliżej siebie. Chłopak z policzka przeniósł rękę na szyję, na której robił nieduże kółka palcem. Przeniosłem rękę na jego pośladki, ścisnąłem je lekko. Pisnął z zaskoczenia. Wolną ręką zaczął odpinać moją koszulę. Kiedy mu się nie udawało dołączył drugą. Rozpiął ją powoli przy każdym guziku na chwilę wkładał rękę pod koszulę i dotykał moją klatkę piersiową. W międzyczasie ściskałem co jakiś czas jego pośladek. Za każdym razem piszczał lub jęczał. Kiedy w końcu odpiął wszystkie guziki, popatrzył na mnie z uśmiechem. Sam zdjął swoją koszulkę. Pozwoliłem sobie na zrobienie mu malinek na skórze. Zadrżał. Całowaliśmy się, ja robiłem niewielkie okręgi na jego skórze. Odpiął mój rozporek a potem swój własny. Pozbyliśmy się reszty ubrań. Położyłem go na łóżku, a sam przyległem do niego. Moja rękę wędrowała w górę i dół po boku jego ciała. Wciąż robiłem niewielkie okręgi na jego skórze. Kiedy zbliżyłem je do jego wrażliwego miejsca. Zaczął patrzyć na mnie wyczekująco. Nie spieszyłem się, chciałem napawać się tą chwilą jak najdłużej. Powolne ruchy stały się jego udręką. Prosił, błagał nie używając słów tylko mowy ciała. Zlitowałem się nad nim po kilku dobrych minutach. Pieściłem jego dziurkę palcami. Jęczał i dyszał, zdając sobie sprawę, że poza palcami włożę w niego coś jeszcze. Rozszerzyłem jego nogi jeszcze bardziej niż były przedtem. Wsunąłem mu pomiędzy nogi penisa. Jęknął i spojrzał się na mnie, gdy go poczuł. Kilka razy wsunąłem się w niego. Pojękiwał za każdym razem kiedy wyczuł ruch. Przyspieszyłem delikatnie, nasze ruchy stały się płynniejsze, bardziej przemyślane. Chciałem, aby orgazm nie nastąpił zbyt szybko. Czułem satysfakcją słysząc jego pojękiwania i płytki, szybki oddech.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka!
To ostatni rozdział przed epilogiem. Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne i gramatyczne. Uprzedzam, że książka nie będzie miała korekty, czyli błędy zostaną. A to tylko dlatego, że to moja pierwsza książka, oficjalnie.
Miłego dnia/wieczoru/ranka/nocy/południe, kiedykolwiek to czytacie.
Wesołych Świąt Wielkanocnych

Mój demon [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz