6.

302 10 0
                                    

  Miesiąc później

  Przez Nathaniela nauczyłam się piec szarlotki do perfekcji. Okazało się, że pieczenie w jakimś stopniu mnie uspokaja i zajmuje myśli. Za pierwszym razem naturalnie piekłam ciasto z bratem, przez niego wychodziłam z siebie i nie potrafiłam na niczym skupić. W pewnym momencie się we mnie zagotowało i biedny musiał iść się wykąpać bo był cały w monce. Później jednak sama przychodziłam do kuchni, szykowałam przepis i składniki, a potem po prostu robiłam ciasto, szykowałam jabłka i piekłam. Nawet nie zarejestrowałam momentu gdy cały przepis miałam w głowie. Z czasem zaczynałam piec inne ciasta. Oczywiście Nate był smakoszem ,, muszę sprawdzić czy nie zatrute" cytuję jego słowa.

  Bywało tak, że podczas nocy gdy nie mogłam spać, a moje myśli kierowały się ku mamie z automatu szłam do kuchni. Jednak to książki zawsze były moim największym wybawieniem. Zabierałam je ze sobą w każde miejsce, no prawie każde.

  Korzystałam z tego, że był akurat weekend i mogłam skupić się na czymś co nie jest związane ze szkołą, postanowiłam poszukać nowego ciekawego przepisu.

  W trakcie szukania natknęłam się na sernik. Ulubione ciasto mamy.. Dłużej nie musiałam już szukać, postanowiłam upiec właśnie sernik.

  Zeszłam z łóżka i wyszłam ze swojego pokoju. Szłam korytarzem, zatrzymałam się przy drzwiach do pokoju brata. Zapukałam, a gdy otrzymałam zaproszenie do wejścia otworzyłam drzwi.

  - Co sądzisz o serniku?- spytałam na wstępie.

  Jednak wtedy zobaczyłam, że mój brat ma w pokoju jakąś dziewczynę. Była wysoka, szczupła, miała długie brązowe włosy, wyglądały na grube i bardzo błyszczące. Musiała o nie dbać. Spojrzała na mnie, a ja wtedy zobaczyłam jaka jest piękna. 

  Miała niebieskie oczy, oczywiście jeśli dobrze widziałam z odległości około 5 metrów. Lekko zadarty nosek i trochę piegów.

  Na sobie miała dresy koloru czarnego i do tego luźną bluzę tego samego koloru. Była tak samo ubrana jak ja, tylko, że ja miałam włosy związane w luźny kok, a ona rozpuszczone. Spojrzałam na jej nogi, jej buty też różniły się od moich. Ale to było najmniej ważne.

  Dopiero po analizie wyglądu dziewczyny, obdarzyłam spojrzeniem brata. Ten miał jeansy i podkoszulek. Wszystko koloru czarnego. Cóż, można by rzec, że obydwoje do siebie pasowali.

  - Josie, proszę cię, stop- mruknął.- Przez ciebie będę gruby.

  Brunetka się zaśmiała, tak samo jak ja.

  - Nie musisz go jeść.- odparłam.

  - Jak to?! Kto niby będzie lepszym testerem twoich wypieków jeśli nie ja?!- oburzył się.

  - Twoja opinia i tak jest mierna - zrobiłam dzióbka.

  - Moja?! Przecież ja jestem stworzony do próbowania twoich wszystkich ciast!- warknął oburzony.

  Nagle obydwoje słyszeliśmy cichy chichot dzięki któremu zwróciliśmy uwagę na to, że nie byliśmy sami. Nate zrobił minę jakby dopiero mu się przypomniało, że w tym pokoju jest ktoś oprócz mnie i jego. A to przecież musiała być jego dziewczyna!

  - Och, przepraszam.- zaśmiał się nerwowo.- Jose, to jest Destiny, moja dziewczyna.

  O rety, mój brat ma dziewczynę. W sumie nie dziwiłam się, Nate był wspaniały i przystojny. Za to czasem trochę nie kumaty. Z naszej dwójki to ja bardziej używałam mózgu.

  - Siemka, miło mi ciebie poznać.- uśmiechnęła się.- Twój brat sporo mi o tobie mówił. Bardzo mi przykro z powodu twojej mamy..

  Wiedziała. Nate jest powiedział. Cóż, trudno. Wydawała się być w porządku, więc nie miałam za złe bratu, że jej to powiedział. Jednak automatycznie na wzmiankę o mamie mój uśmiech zmienił się w grymas. Nic nie mogłam poradzić na to, że tęskniłam za mamą. A każde wspomnienie o niej kończyło się moim pogorszeniem nastroju lub płaczem.

Met to die together Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz