Rozdział 3

450 32 5
                                    

Stałam wryta przed drzwiami, kiedy Hazel wybiegła plątać się pod nogami. Dziewczyny głośno krzyknęły "niespodzianka!", więc musiałam otrząsnąć się z pierwszego szoku i otworzyłam szerzej drzwi. Wchodziły parami, naliczyłam ich aż dwanaście.

Kiedy ostatnia ściągnęła buty, ruszyłam do mojego pokoju. Chciałam znaleźć się tam jak najszybciej, ale stanęłam w pół kroku zdając sobie sprawę, że było w nim było pusto. Nawet nie ubrałam pościeli.

- Nie rozpakowałam się jeszcze.. - wyjąkałam, licząc, że może się ich pozbędę.

- To nic, pomożemy ci. Babski wieczór się zaczyna! - krzyknęła jedna z nich i wszystkie razem zaczęły tańczyć jakiś taniec. Mogłam zakładać, że wymyśliły go w drodze do mnie. Albo wszystkie były cheerleaderkami.

Westchnęłam i otworzyłam drzwi mojego pokoju. Stały w jednym miejscu, nie bardzo wiedząc, gdzie się znalazły. Nie dziwiłam im się.

- Kobieto, mówiłaś że się jeszcze nie rozpakowałaś! Ten pokój wygląda jakby był wyciągnięty świeżo z Ikei!

- Gdzie ty śpisz? Chyba nie na gołym materacu?

Nie miałam odwagi, by przyznać się do spania na podłodze. Czasami naprawdę było tam wygodnie.

- Może powiecie mi, jak znalazłyście mój dom? - Zmieniłam temat licząc, że złapią przynętę.

- Dowiedziałyśmy się od Jerry'ego.

Westchnęłam. Nie kojarzyłam go ani z imienia, ani z wyglądu więc nie powiedziałam nic więcej. I tak nie udałoby mi się dojść do słowa. Zamiast tego dziewczyny ruszyły do kartonów stojących w jednym rogu i zaczęły je otwierać. Same ubrały mi prześcieradło i pościel, po czym wygoniły mnie po coś do picia i jedzenia. Gdy wróciłam, pokój był w jak najlepszym stanie, wszystkie kartony były puste. Ze zdziwieniem spojrzałam na zegarek. Nie było mnie trzydzieści minut.

Westchnęłam, a drewnianą tackę odłożyłam na mały stolik obok łóżka. Chyba byłam trochę przewrażliwiona po dzisiejszym.. ale bałam się usiąść, więc stałam. Stałam trochę skołowana we własnym pokoju, ale chwilę później położyłam się na łóżku, na brzuchu. Wyciagnęłam z kieszeni e-papierosa. Musiałam się uspokoić. Odstresować.

Myślałam, że ktoś z obecnych na mnie naskoczy, ale ku mojej uldze, Rachel jedynie uśmiechnęła się i zapytała, czy też może.

Rozmawiałam z nimi i śmiałam się. Czułam się dziwnie, takiej wersji siebie jeszcze nie znałam. Czułam się jak nie ja. Odnosiłam wrażenie, że to ktoś sterował moim ciałem.

Szybko jednak zaakceptowałam nową siebie. Starałam się śmiać szczerze i zapamiętać imiona wszystkich dziewczyn, ale zapamiętałam jedynie brązowowłosą, szaloną Raven i blondwłosą, wybuchową Cassandrę.

Zamknęłam drzwi około godziny dwudziestej trzeciej. Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam brać uspokajające wdechy. Potem przebrałam koszulę na luźniejszą bluzę, podwinęłam rękawy, zrobiłam koka i niechętnie ruszyłam do kuchni. Musiałam rozpakować zastawy i sztućce.

Drewniany stół zakryłam jasnoszarym obrusem. Rozłożyłam pudrowo różowe podkładki, na środku postawiłam wazon z jasnoróżowymi kwiatami. Do kuchennych szafek włożyłam talerze, miski, półmiski, małe talerzyki, tacki i wszystko, co było w tych kartonach. Do szuflad garnki, patelnie i sztućce. Lodówka była zapełniona, jak podejrzewałam, przez mojego ojca.

Rozłożyłam dłonie na blacie. Spojrzałam na zegarek. Była prawie północ, a ja wciąż miałam tak wiele do zrobienia.. Przetarłam zmęczone oczy i od razu się za to zbeształam. Przecież mogłam rozmazać tusz do rzęs!

Miłość potrafi być chaosemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz