Dwudziestego października wypadał w piątek. Jak zwykle otworzyłam rano szafkę szkolną w towarzystwie Rachel. A z niej.. wyleciała masa różowego konfetti. Poczułam się, jakbym była w komedii romantycznej. Ale nie bardzo chciałam w takiej być, bo nie chciałam być w żadnym związku.- Uuu, ktoś tutaj chyba leci na Jasmine - powiedziała dziewczyna, przedłużając samogłoski.
- W takim razie gratulacje dla niego. Teraz będę musiała to wszystko posprzątać - mruknęłam i zaczęłam wyciągać kilka książek.
- Hej no! Człowiek chciał być romantyczny i taki.. ugh, odważny! A ty go tak potraktowałaś.. Wstydź się.
- I tak nie wiem kto to, Rachel. - Westchnęłam. - Może się okazać, że ktoś po prostu stroi sobie żarty.
- Ja uważam, że dobrze wiemy, kto to zrobił. Ma około metra siedemdziesięciu sześciu, blond włosy i niebieskie oczy.
- Rachel, przestań - powiedziałam, gdy poczułam rumieńce na twarzy.
- Gapi się na ciebie od kilku dni!
- Nie prawda.
- Nie dość, że drętwa, to jeszcze ślepa - powiedziała pod nosem, ale i tak to usłyszałam, więc uderzyłam ją w ramię.
- Lepiej powiedz mi, co tam u ciebie i Jerry'ego - zmieniłam temat.
- No, zaprosił mnie na dyskotekę - powiedziała wymijająco, ale zdecydowałam się to zignorować.
- Super, co zamierzasz założyć?
- Odmówiłam mu.
- Co zrobiłaś?! Oh, nie. W tej chwili wyciągnij ten telefon i zadzwoń do niego. Ruchy! - Powiedziałam ciszej, gdy weszłyśmy do klasy.
Obserwowałam, jak czarnowłosa dziewczyna zagryzła wargę. Zlustrowałam ją wzrokiem. Miała na sobie czarne jeansy i pastelowo niebieską bluzę. Włosy miała związane w kok. Wiedziałam, że chciała iść tam z Jerry'm. Po chwili pokiwała głową i wybrała numer chłopaka.
*
Gdy wchodziłam na trening siatkówki, pragnęłam znaleźć się w domu. Chciałam położyć się w łóżku i udawać, że nic innego nie istnieje.
- Ruszajcie się dziewczyny! Za trzy tygodnie mamy pierwszy mecz w tym sezonie! - Krzyknął na starcie pan Cooper. Ubrany był jak zawsze w czerwone spodnie z białymi paskami po bokach i czarną bluzą z nike.
Westchnęłam rozgrzewając cię. Upewniłam się, że miałam mocno związane buty, po czym dołączyłam do dziewczyn, które dzieliły się na grupy.
- Ja chcę być z Jasmine - powiedziała pierwsza Cassidy.
- Ja też chcę być z Jasmine - powiedziała kolejna.
- Nie, ja z nią będę, bo mnie wybierze. Jestem z was wszystkich najlepsza!
- Ja będę z Jas!
Przewróciłam oczami, gdy usłyszałam zdrobnienie. Nie lubiłam, gdy ludzie się o mnie kłócili.
Kapitan drużyny popatrzyła na mnie przepraszająco i wyciągnęła mnie z koła walczących dziewczyn. Czekałyśmy na nie po drugiej stronie boiska, aż w końcu poddenerwowany Noah Cooper zagwizdał gwizdkiem. Na sali zrobiła się niesamowita cisza, a dziewczyny zajęły losowe miejsca.
- Tak lepiej. Jasmine, zaczynaj.
*
Trener wycisnął ze mnie ostatnie siły, dlatego zmęczona weszłam do domu. Oparłam głowę o drzwi. Powitało mnie wesołe szczekanie psa.
CZYTASZ
Miłość potrafi być chaosem
Romansa"Bo przeznaczenie pchało je na siebie odkąd zobaczyły się po raz pierwszy." Jasmine nie planowała poznawania nowych osób. Nie planowała też poznania swojej sympatii. Droga była długa i wyboista, a bohaterki cierpliwe i niedoskonałe. #1 womanxwoman...