Było po północy, gdy po raz drugi ukradkiem spojrzałam na telefon. Ból brzucha się nasilał i czułam, że jeszcze chwila i w ogóle nie wstanę. Moje oczy się kleiły i gdybym mogła, zasnęłabym nawet przy tym stole.
Razem z Melissą komentowałyśmy ubiór każdego, kto wpadł nam w oczy. Może zachowywałyśmy się jak starsze panie z osiedla, ale przynajmniej miałyśmy zabawę.
- Hej, Jasmine, ile ty w ogóle masz lat? - Zapytał Matteo, który był w moim wieku.
- Kobiet o wiek się nie pyta. W tym roku osiemnaście.
- Naprawdę? Wyglądasz na dużo starszą! Twój ubiór i zachowanie.. napewno powiedziałabym, że jesteś starsza - powiedziała Daphne.
- Ciociu, zaśpiewasz nam coś? - Zapytał Nicolas, zwracając się do Melissy. Przez chwilę kobieta zastanawiała się, aż w końcu przytaknęła i razem z chłopakiem ruszyła w stronę fortepianu.
Wszyscy z mojego stolika, z wyjątkiem mnie wstali i podeszli bliżej. Dostrzegłam w tym szansę na ucieczkę. Rozmawiało mi się z nimi wszystkimi cudownie.. ale w każdej chwili moje baterie społeczne mogły się wyczerpać.
Wzięłam swoją torebkę i ukradkiem wycofałam się z sali. Miałam postawić nogę na pierwszym stopniu drewnianych schodów, gdy usłyszałam pierwsze klawisze pianina. Przymknęłam oczy.
To była dokładnie ta muzyka. Do niej mój tata tańczył z moją mamą. Zawsze ich podglądałam, to zawsze była ta piosenka. A chwilę później usłyszałam głos. Anielski głos kobiety. Był inny. Mocny i potężny. Było czuć w nim energię i pasję, aż przeszły mnie ciarki.
Ruszyłam na górę. Szłam korytarzem i co chwilę napotykałam jakieś drzwi, ale chciałam wejść najdalej jak mogłam, by słyszeć jak najmniej.
Aż w końcu otworzyłam jakieś drzwi, weszłam i zamknęłam je. Tu było cicho. Odetchnęłam.
Nie włączyłam światła, bałam się, że ktoś przyjdzie i zaciągnie mnie na dół. Podeszłam do okna, z którego wpadało światło z ulicy. Oświetlało łóżko, więc siadłam na podłodze, oparłam się o nie i przymknęłam oczy. Ręce bezwiednie znalazły e-papierosa. Zaciągnęłam się nim i poczułam się uspokojona. Miałam dość.
Z torebki wyciągnęłam telefon.. ale nikt do mnie nie napisał. Nikt do mnie nie pisał, bo Rachel była jedyną osobą, która chciała ze mną pisać. Westchnęłam i włączyłam instagrama.
Drzwi do pokoju otworzyły się, a potem zamknęły. Podniosłam wzrok znad telefonu za późno i nie wiedziałam, kto tu wszedł.
Zobaczyłam zarys postaci, gdy oparła się o drzwi i westchnęła, a potem zapaliła światło.
- Nie ładnie wchodzić do czyjegoś pokoju - powiedziała Melissa. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- To jest twój pokój? - Zapytałam zbita. Nie takie były moje intencje.
- Tak, a ty sobie w nim siedzisz i palisz tu papierosy - cmoknęła i siadła obok mnie.
- Po pierwsze, palę jednego, po drugie, tak, siedzę sobie w twoim pokoju. Jest całkiem ładny. Nie masz może butelki jakiegoś alkoholu? Wypiłabym nawet siki weroniki - mruknęłam.
- To nie miejsce i czas na zapijanie smutków.
- Tak, mamo - odburknęłam.
Westchnęłam i odchyliłam głowę.
- Mam ból trzy w jednym - wyznałam cicho. Poczułam jej rozbawione spojrzenie i chwilę potem zaśmiała się.
- Ah tak? Co to za ból?
CZYTASZ
Miłość potrafi być chaosem
Romance"Bo przeznaczenie pchało je na siebie odkąd zobaczyły się po raz pierwszy." Jasmine nie planowała poznawania nowych osób. Nie planowała też poznania swojej sympatii. Droga była długa i wyboista, a bohaterki cierpliwe i niedoskonałe. #1 womanxwoman...