Los

7 2 5
                                    

„Człowiek może próbować wziąć los w swoje ręce.

To, czy go utrzyma, zależy już jednak od kaprysu bogów"


Zapanowała złowieszcza cisza. Xereus obserwował w milczeniu, jak pionki pod wpływem ruchu Verkaliego poruszają się po planszy. Niemalże zapomniany bóg wód i wiatrów nachylił się i z ogromnym wysiłkiem delikatnie dmuchał w kierunku toczącej się na planszy rozgrywki. Jego skupienie zakłócił nagle cichy szelest, z jakim ogromny wąż sunął pod zawieszoną w nicości grą. Sycząc wychylił głowę z jednej strony i ku zaskoczeniu zebranych końcem ogona przesunął pionek po drugiej stronie planszy.

***

Rytas całe godziny zawzięcie wiosłował bez ustanku, a mięśnie paliły go żywym ogniem. Z każdym ruchem wioseł odczuwał narastające zmęczenie. Wiedział, że nie może teraz zrobić sobie przerwy, nie aż do momentu, kiedy zimny prąd okalający wyspę porwie jego małą łódeczkę i zniesie na południe, dając mu chwilę tak potrzebnego wytchnienia. Stracił poczucie czasu, ale musiało być już dobrze po północy, kiedy poczuł, że ocean sam zaczyna znosić łódź. Wciągnął wiosła do środka i sięgnął po bukłak z wodą.

Wiosła niemalże zdarły mu skórę z rąk, a mięśnie drżały od wysiłku, przez co chyba więcej wody rozlał, niż udało mu się wlać do gardła. Zziębnięty i zmęczony wyciągnął się na dnie łodzi. Dopiero teraz poczuł, jak pod naporem ogromnego zmęczenia zamykają mu się oczy. Miarowy rytm, z jakim fale kołysały łodzią, utulił go do snu. Musiał spać długo, twardym i głębokim snem, bo prąd zdążył znieść już łódkę daleko na południe. Wtedy jego odpoczynek brutalnie przerwała fala lodowatej wody przelewającej się przez burtę, która szybko zmyła z niego resztki snu.

Usiadł gwałtownie, rozglądając się, i zaklął pod nosem. Pogoda zmieniła się diametralnie, kiedy spał. Niebo, wcześniej upstrzone tysiącem świetlistych gwiazd, było całe czarne, spowite nieprzeniknionymi kłębami chmur. Delikatne i miarowe kołysanie fal mocno przybierało na sile, z każdą chwilą zbliżając się do wywrócenia łodzi. Spowity w całkowitych ciemnościach stracił z pola widzenia linię brzegową wyspy.

Najgorsze było jednak to, co widział na horyzoncie. Prąd niósł go prosto w kierunku szalejącej burzy. Zobaczył tam niebo porozrywane błyskawicami i zdał sobie sprawę, że za chwilę żywioł rozerwie też jego maleńką łódź. Syknął z bólu, kiedy chwycił się wioseł, ale mimo to próbował walczyć z prądem i skierować łódź w stronę, gdzie, jak zdawało mu się, powinien być ląd. Walczył z całych sił, ale na nic się to zdało. Z każdą chwilą zbliżał się coraz bardziej w kierunku szalejącej na horyzoncie burzy. Fale rzucały łodzią w górę i w dół, aż wypuścił wiosła i chwycił się kurczowo łodzi, starając nie wypaść za burtę. Morskie bałwany przelewające się przez łódkę przemoczyły go doszczętnie. Ręce zgrabiały od zimna i pomimo starań jego chwyt zelżał. Wtedy nadciągnęła wielka fala, która wywróciła łódź do góry dnem.

Rytas wpadł do wody tak lodowatej, że aż zaparło mu dech w piersi. Z trudem udało mu się wychylić głowę nad taflę wzburzonej wody, żeby desperacko zaczerpnąć powietrza. Po omacku bił rękami dookoła, szukając łodzi, z której wypadł. Wiedział, że nie ma wiele czasu. Czuł, jak nasiąkające wodą ubrania coraz mocniej ciągną go w dół. Jedną ręką natrafił na linę służącą do cumowania łodzi, która wciąż była przywiązana do jej rufy. Chwycił ją mocno i zaczął stopniowo przyciągać się w kierunku łódki. W końcu poczuł drewno burty i ostatnim, rozpaczliwym wysiłkiem jakoś udało mu się na nią wciągnąć. Usiadł teraz okrakiem na wywróconej do góry dnem łodzi i przywarł do niej kurczowo starając się zyskać chwilę wytchnienia.

Wtedy niebo rozdarła potężna błyskawica, wyglądająca jak ognisty wąż pełznący po niebie. Panujące wkoło nieprzeniknione ciemności ustąpiły na chwilę światłu. Jednooki przywarł do mokrego drewna jeszcze bardziej, gorączkowo chwytając się liny. To, co zobaczył, uzmysłowiło mu, że fale musiały znieść go dalej, niż myślał, i znalazł się zdecydowanie bliżej brzegu, niż chciał w tych okolicznościach. Sama obecność brzegu go nie przerażała, nawet ucieszył się na jego widok. Problemem były wystające z wody skały, o które niechybnie zaraz się roztrzaska razem ze swoją maluteńką łodzią.

Czas Wielkiej WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz