14

24 4 2
                                    

Archer pov.

- No proszę proszę, kogo my tu mamy. Dwóch zdrajców i przerośnięty niebieski jeżyk.- Warknąłem stojąc tuż przed nimi.
- Oddaj moją córkę frajerze.- Warknął Shadow.
- Hmm, niech się zastanowię... NIE! A WIESZ DLACZEGO?! DLATEGO ŻE ZOSTAWIŁEŚ MNIE! JESTEŚ PIEPRZONYM ZDRAJCĄ! OBIECAŁEŚ ŻE BĘDZIESZ NA ZAWSZE U BĘDZIESZ PO MOJEJ STRONIE, PO STRONIE ZŁA! A CO? TERAZ JESTEŚ Z KRÓLEM MOBIUSA I MIASTO CIĘ UWIELBIA!- Wrzasnąłem. Niebieski spojrzał jedynie pytająco na niego.
- Nie przedłużając...- Powiedziałem cicho. Spojrzałem się na ziemię a później rzuciłem się na Shadowa, James na Asha a Eggman z Soniciem. Mi się oczywiście udawało wygrywać no bo proszę, najsilniejszy mobian i marna imitacja jeża? Sukces wiadomy. Ale wilk z wilkiem? Tutaj lekki problem. Ale wiadome jest to że my wygramy. W jednej chwili dostałem tak w mordę że upadłem pod drzewo. Byłem na maksa wkuriwony więc rzuciłem się na niego i pazurami zacząłem drapać go po twarzy i przy reszcie ciała. Walnąłem go jeszcze w mordę przez co zemdlał. Spojrzałem na Jamesa który był przygwoździony do ściany, z biegu kopnąłem Asha no co ten upadł.
- Sam bym sobie poradził.- Fuknął.
- Właśnie widać to po twojej twarzy w krwii i ranach.- Odpowiedziałem. Później mu jeszcze chwilę pomogłem. I podszedłem do tego parszywego zdrajcy ponieważ zaczął się budzić.

James pov.

Archer gdzieś poszedł, ja zostałem z moim bratem. Kopnąłem go pod drzewo i przygwoździłem.
- P-pro-sze z-z-zo-sta-w m-mn-ie.- Kaszlnął błagając o litość.
- Przez ciebie nasz ojciec zaczął chlać, uratowałem cię od niego kiedy ty zostawiłeś mnie na śmierć, i ty chcesz żebym cię nie zabijał? ZOSTAWIŁEŚ MNIE KIEDY BYŁEM POŚWIĘCIĆ DLA CIEBIE ŻYCIE! ZAPOMNIAŁEŚ O MNIE! WOLAŁEŚ SIEDZIEĆ SOBIE W KRÓLESTWIE Z MOJĄ EX!(No tak bo ogl Prim Ash James i Archer są jakby z mojego uniwersum i tam pierw James był z moją postacią czyli Prim i był good postacią ale później stanął po stronie zła i później Prim zeszła się z jego bratem) I TY CHCESZ ŻEBYM CIĘ OSZCZĘDZIŁ?! ZA TO CO MI ZROBIŁEŚ?! ZAPOMNIJ!- Wrzasnąłem i przejechałem pazurami po jego twarzy, rękach, wszędzie. Po chwili jego oddech był mniej stabilny. Splunąłem jedynie na niego i odszedłem do Archera bijącego się z Shadowem.

Sonic pov.

Walczyłem z Eggmanem. Oczywiście ja wygrywałem, ale mimo tego że był już stary był silniejszy. Lub to ja jestem słabszy w końcu jedyne co robiłem przez te kilka lat to leciałem jak popierdolony za Sashą. Ale wciąż miałem tą dobrą passę. Niestety nie mogłem spojrzeć na shadowa bądź Asha. Nawet nie miałem czasu. Ciągle Eggman mnie atakował i nie miałem czasu się obejrzeć, nawet gdy słyszałem krzyki. Oni byli za silni! I fakt teraz każdy mógłby wyjść z krzaków i nam pomóc, ale wiadomo czy któryś z nich nie pobiegnie po dziewczynki i im coś zrobi? No właśnie, nikt tego nie wie. Powoli opadałem z sił a Eggman wciąż nie robił sobie z tego żadnego problemu i nie okazywał żadnych oznak zmęczenia. Po chwili wkurzyłem i tak walnąłem w jego jajko na którym lata że walnął o jedno z drzew i to całe jajo się rozjebało.
- TY WSTRĘTNY JEŻU!- Wrzasnął.
- Jeżu wystarczy.- Zaśmiałem się.
- Zobaczymy czy teraz ci będzie do śmiechu.- Wstanął z dość dziwnym uśmiechem. Wziął jakiegoś pilota i wcisnął guzik. Po chwili za krzaków wyszedł... Nie to nie możliwe.. Przecież go pokonałem! Zbliżał się coraz bardziej i można było poczuć ten smród metalu.
Pieprzony Metal Sonic.
- Metal Sonic, zabij go.- Powiedział Eggman a Metal Sonic się na mnie rzucił. Cholera jak on mocno bije. Gdzieś z tyłu słyszałem śmiechy Eggmana lub wrzaski mojej i Eggmena drużyny. Nie miałem już praktycznie sił by z nim walczyć. Walnął mnie tak że nie mogłem się podnieść. Po chwili mnie przygwoździł. Udało mi się spojrzeć na Asha i Shadowa. Mieli pełno ran i wszędzie była krew. Na dodatek Ash był ledwo przytomny.
- To twój koniec. Ostanie słowa?- Warknął celując we mnie jakąś mocą ze swojej ręki. W ostatniej chwili przypomniałem sobie o rubinie i szmaragdzie. Eggman coś do niego powiedział i się do niego odwrócił. Wyjąłem jakimś cudem szmaragd chaosu i rubin.
- Więc?- Przycisnął mnie bardziej do ziemi.
- Tak.. wiesz co różni podróbkę z oryginałem? Orginał zawsze wygrywa.- Uśmiechnąłem się. Ten się wkurwił ale za nim zdążył do mnie strzelić odepchnęła go moc szmaragdu i rubinu. Byłem teraz w jakieś formie. Kolce miałem jasno czerwone a oczy widząc przez kałuże miałem ciemniejsze niż zwykle. Rozwaliłem Metal Sonica na drobne kawałeczki. Odwróciłem się w ich stronę i zacząłem nawalać każdego pokolei. Archera chyba walnąłem zbyt mocno ponieważ leżał nie ruchomo. Każdy wyszedł z krzaków przerażony. Zszedłem ze swojej formy i przytuliłem się do Shadowa, a Prim przerażona pobiegła do Asha. Każdy patrzył na Archera i Jamesa który był obok niego...

// A huja mi się chce pisać wam powiem XDDD//

Time of the REVENAGEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz