15

86 3 6
                                    

-Dzieki... -odpowiedzial.

-Veneerku, a jak tam twoje zycie milosne? - zapytala ciekawska matka. Veneer nie wiedzial co odpowiedziec.

-Nie... nie ma - odpowiedzial po dlugim namysle.

-Naprawde? Juz tyle lat... zadna cie nie chce? -zasmiala sie matka.

-Nie, mamo, to nie tak-

-Zluzuj, zartuje, ale i tak pewnie zadna cie nie chce. - wstala z lozka syna. Podeszla pod drzwi.

- mimo ze jakos dawno sie nie widzielismy, jestes strasznie malo mowny. Jak ci sie poprawi zejdz na dol, to pogadamy. - rzucila na wyjsciu matka.

Veneer patrzyl jak wychodzi, i gdy zamknela drzwi podszedl do ukochanego.

-Nienawidzi mnie?... - spytal smutny. Ritz zlapal go i przyciagnal blisko do siebie aby pocieszyc chlopaka.

-Na pewno nie... to twoja mama. - powiedzial Kid Ritz.

Veneer usmiechnal sie i zblizyl swoje usta do chlopaka. Zaczal calowac namietnie Kid Ritza czekajac az ten tylko zacznie odwzajemniac. Gdy tylko Ritz zrozumial ze nikogo w poblizu nie ma zaczal robic to samo co Veneer. Objal go ciasniej, przez co zielonowlosy lekko jeknal. Ritz nie chcial aby jego matka lub ojciec weszli niespodziewanie do pokoju. Wtedy i Veneer i on mieliby problem.

-Veneer... - przerwal Ritz. - po wyjsciu rodzicow...

Veneer sie zasmial.

-Tchorzliwy jestes... nawet obcej baby sie boisz

Kid Ritz parsknal.

-Ale to ty wygladasz jak gej

-Ale to ty jestes gejem. - dopowiedzial Veneer calujac ostatni raz szybko chlopaka po czym otwierając drzwi.

-Ide do nich, w koncu sama powiedziala ze mam przyjsc.

Kid Ritz przytaknal. Powiedzial ze zaraz dojdzie do nich na dol.

Gdy veneer wyszedl z pokoju Ritz wzial gleboki wdech i wydech. Znowu cos go bolalo. Nie chcial znowu zawodzic chlopaka i to przy jego rodzicach, wiec marihuane sovie odpuscil. Jednak moze cos lżejszego?

-Gdzie ty to schowales pedale... - powiedzial o sobie Ritz. Po chwili szukania znalazl lzejszy narkotyk.
"Przepraszam Ven..." powiedzial do siebie cicho Ritz.

Tymczasem Veneer na dole probowal rozmawiac z rodzicami. Nie kleila im sie jednak rozmowa. Velvet praktycznie sie nie udzielala, bo zawsze rozmowy z nimi wygladaly tak samo. Veneera jednak dreczyla mysl czemu chlopak chcial zostac sam na gorze.

-Mamo... zaraz wroce, ok? Przyprowadze kolege. - powiedzial Veneer i nie czekajac na odpowiedz pobiegl na gore. Otworzyl drzwi i zastal placzacego Ritza.

-Kochanie? Co sie stalo... - przytulil go Veneer. Objal go mocno i czule.

-Nie wiem, jakos nie moge sie chamowac... chce tylko ciebie... nie chce juz zyc - mowil dalej Ritz.

Veneer nie byl pewny czemu. Wszystko mu sie mylilo. Dlaczego chcialby umrzec? Zawsze byl taki dosx radosny, pomijajac to z cpaniem.

-Skarbie, poloz sie. Moze cos brales? Nie wazne... odpocznij, porozmawiam z nimi i wroce. - powiedzial Ven. Kid Ritz zamknal oczy. Tak naprawdę nie mowil znowu na trzezwo. Nie chcial umierac. Jedyne co umieralo to jego nadzieja na przyszlosc.



(Krotkie ale niedlugo cos dluzszego wstawie 😋)

„The day that i lost you" (Veneer x Kid Ritz)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz