8

80 1 4
                                    

Nastepnego dnia Veneer nie obudzil sie przed Ritzem. Tym razem bylo na odwrot. Ritz otworzyl oczy i popatrzyl ze Veneer jeszcze spi. Korzystajac z okazji zoltowlosy chlopak wyszedl z lozka, ubral sie w jakakolwiek bluzke i wyszedl na balkon. Poczul przyjemny zapach powietrza. Popatrzyl w dol. Zauwazyl chmury. Tym razem chmury byly w najlepszym stanie. W ogole nie przejrzyste. Ale Ritz nie po to wyszedl na balkon. "Pamietaj, tylko raz i potem odpuszczasz. Wiesz ze on tego nie nawidzi." Mowil do siebie ritz. Wzial do reki marihuane i zaczal ja wypalac. Oparl sie o brzeg balkonu obserwujac chlopaka przez okno. Mial nadzieje tylko ze tak wczesnie sie nie obudzi. Stal tak z 15 minut i Veneer dalej spal. "Mam nadzieje ze nie bedzie widac..." pomyslal Kid Ritz. Po skonczeniu wyrzucil resztke gdzies pod balkon. Nie wiedzial, czy komus przypadkiem nie spadlo na glowe. Polozyl sie obok Veneera z powrotem. Objal go i zalozyl na nim noge, jakby nic sie nie stalo. Zamknal oczy i odlecial na chwile, jednak nie na dlugo, poniewaz Crimp weszla do pokoju.
-O Kid.. Kid Ritz! Wlasnie zapomnialam twojego imienia. - zasmiala sie nerwowo Crimp. - dobra w kazdym razie. - mowila coraz glosniej. - moglbys nie wyrzucac tego czego do palenia pod balkon? Wlasnie sluchalam skargi od jakiegos przechodnia.- Veneer nie spal, juz od momentu gdy tu weszla.
-A mozesz byc cicho? - zapytal zestresowany Ritz. - wyjdz z tad najlepiej. - wypraszal ja chlopak.
- Ale czy to nie tak ze miales tego nie robic? - zapytala zlosliwie.
-Ty to sie faktycznie nadajesz tylko do wyecirania podlog... - powiedzial ciszej Ritz. Wstal i zdenerwowany zamknal drzwi i wypchnal noga Crimp. Zamknal na zamek drzwi.
-Veneer- powiedzial Ritz.
-Co? Mowiles ze dla mnie juz zaprzestaniesz. Ha, i znowu sklamales. Ja wiem ze to trudne, ale wychodzenie z lozka ze mna, i wychodzenie na balkan zeby sobie zajarac nie jest fajne. - usiadl Veneer. Ritz oparl sie.
-Ale skarbie... ja nie chcialem... to znaczy chcialem ale nie chcialem zeby tak wyszlo... - dalej Ritz probowal sie tlumaczyc.
-Nie obiecuj. Juz nic nie obiecuj. - Powiedzial Veneer. - nie chce sie z toba klocic Ritz. Ale jak ma tak byc dalej... - powiedzial zasmucony Veneer. - to lepiej idz na odwyk. Bede musial cie stracic na pare miesiecy. - mowil dalej. Ritz podszedl do niego i zlapal go za reke.
-Obiecuje... to znaczy... obiecuje ale mowiles ze nie mlge obiecac wiec obiecuje ale tak jakby nie obiecuje?... w kazdym razie prosze, nie wysylaj mnie na odwyk... - mowil zdesperowany Ritz.
-Ale ja chce dla ciebie dobrze. Wiesz, ze ja sie martwie?. - Powiedzial zielonowlosy. Ritz zaczal plakac przez naplyw nieznanych emocji pochodzacych dzisiejszego palenia.
-Nie... prosze nie... - plakal dalej Ritz. Veneer posadzil go na lozku. Zaczal go glaskac.
-Wiesz co? Porozmawiajmy jak juz wytrzezwiejesz. - dokonczyl cala rozmowe Veneer i dalej glaskal chlopaka. Zawolal Velvet. Ta oczywiscie sie zjawila dosc szybko.
-No co tam? - otworzyla drzwi Vel.
-sluchaj, popros te sciere zeby zrobila sniadanie. Ale wiesz, jakies takie moze lekkie, bo Ritz znowu...
-Znowu sie nacpal? Aha. No ale ty wiesz ze lekkie jedzenie nic nie da? - mowila Velvet patrzac na chlopaka swojego brata.
-Wiem, ale i tak chce jak najlepiej... - powiedzial Veneer spuszczajac glowe. Velvet szybko wyszla i pobiegla w strone Crimp.
-Criiiimp! Gdzie jestes? - wolala Vel w salonie. Dziewczyna pobiegla do szafy zobaczyc czy nie ma jej w jej "pokoju".
-Ugh, gdzie jestes... - otworzyla drzwi od szafy. Zobaczyla crimp czytajaca jej pamietnik. -EJ! Zostaw to! Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknela Belvet wyrywajac jej pamietnik.
-A to? To akurat uh... to lezalo na kanapie, myslalam ze to nic presonalnego...
-Nie moge z toba... - zlapala sie za glowe Velvet. - chyba widzisz co tu jest napisane! "Pamietnik" to chyba wiesz co to znaczy, bo wiem ze glupia to ty nie jestes. - ciagnela Vel. - Ja naprawde nie wem co ty tutaj robisz... - odwrocila sie Vel. -A i wlasnie, zrob jakies sniadanie. Ale lekkie, tak jak Veneer kazal. - I dziewczyna opuscila salon. Crimp zostala sama. Jedyne co slyszala to Veneera i placzacego Ritza, ale tal nie chciala isc. "No dobra, trzeba im zrekompensować ten pamietnik." Pomyslala Crimp. Wziela skladniki na sniadanie i zaczela je robic. Gdy juz skonczyla zawolala wszystkich do stolu.
-Mam tutaj usiasc czy.... U siebie zjesc? - zapytala Crimp.
- A jak myslisz? Nie bedzie z nami jeszcze siedziec przy jednym stole kochana, nie wiem nawet jakie masz zamiary! - zasmiala sie Velvet. Złotowłosemu trzesly sie rece, co nie bylo normalne. Veneer sie tym przejmowal, zupelnie nie mial ochoty jesc. Velvet natomiast bardzo smakowalo sniadanie.
-Ej Veneer, bedzie to jadl? Bo nie wygladasz. Chyba nie bedziesz marnowal jedzenia i - Veneer jej przerwal.
-Tak mozesz wziasc moja porcje Vel. - i dosunal jej pod nos talerz. Po sniadaniu Veneer i Kid Ritz wrocili do pokoju.

„The day that i lost you" (Veneer x Kid Ritz)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz