The painter on the way to work

32 9 7
                                    

Nawet nie zdaję sobie sprawy, że koniec tygodnia przychodzi tak szybko.

Pokazujemy ochroniarzowi swoje dowody, by mógł sprawdzić, czy jesteśmy na liście, które tego dnia mogą wejść do stacji.

— Trzecie piętro — odpowiada jeszcze obojętnie.

Budynek jest wysoki, więc logiczne, że jest tu winda, do której od razu wchodzę.

— Serio? — dziwi się Seven. — Przecież trzecie piętro to żaden wyczyn. Przyda ci się trochę ruchu, Lloyd.

— Czy ty mi sugerujesz, że przytyłem? — prycham. — właśnie jadę występować do telewizji, a ty mi mówisz, że jestem gruby.

— A nie pomyślałeś, że to może mięśnie?

— Od wchodzenia po schodach chyba nie robią się mięśnie.

— Naprawdę zamierzacie się teraz kłócić? — wtrąca niepewnie Kai. Spoglądam na niego surowym wzrokiem, na co ten wzrusza ramionami. Dalej nie powiedział mi, co takiego łączy go z Harumi, ale ja też nie wypytywałem. — Tylko spytałem.

— Niepotrzebnie — szepczę. Winda zatrzymuje się na trzecim piętrze i otwiera w chwili, kiedy chowam dłonie do kieszeni spodni na znak, jak bardzo nie chcę tu być.

Mam wrażenie, że nie nadaję się do występów telewizyjnych.

— Lloyd Garmadon i Kai Smith? — pyta niepewnie młoda kobieta, spoglądając na nas, i to Kai pierwszy kiwa głową. — Jestem Tylor. — Spogląda na nas i zmierza wzrokiem. — A wy musicie chyba iść na makijaż. Macie piętnaście minut.

— Co? — dziwię się, kiedy Tylor wskazuje nam stronę, w którą musimy iść. — Piętnaście minut do czego?

— Do występu, kretynie — woła za mną Seven. — Zostanę tu, a wy idźcie.

Kai musi mnie delikatnie popchać, żebym w ogóle mógł zrobić jakikolwiek krok.

— Jak się czujesz? — pyta cicho Kai, a co ja wzruszam ramionami.

NIE CHCĘ TU BYĆ. DLACZEGO NIE MOŻEMY PO PROSTU TWORZYĆ MUZYKI?

— Jak coś, to mów — nalega dalej. Zajmuje jedno z miejsc, przy którym kręcą się stylistki i makijażystki. A raczej zmuszają go, żeby siadł i tak samo ze mną.

— Jesteście muzykami, nie? — pyta jedna z kobiet, na co ja tylko kiwam głową, bo nie wiem, czy mogę się odzywać, kiedy ona nakłada na moją twarz jakiś kosmetyk. — Moja bratanica cały czas słucha tej waszej piosenki. Moglibyście zostawić mi dla niej jakiś autograf. Przysięgam, będzie przeszczęśliwa!

— Nie mamy długopisów. I chyba nie ma tu żadnej kartki — zauważa Kai. — To łaskocze — gwałtownie odsuwa się od kobiety, która trzyma w rękach coś, co przypomina różowe, miękkie jajko.

— Muszę zakryć sińce pod oczami. I pryszcza na czole.

— A może ja lubię mojego pryszcza? — Krzyżuje ramiona z niezadowoleniem, ale ostatecznie poddaje się i stara się powstrzymywać przed odsunięciem głowy.

Rozglądam się dookoła, starając się skupić na rzeczach, które tu zauważam. Pełno lamp, które nie są zapalone. Za otwartymi drzwiami zauważam kanapę, stół i fotel. Studio, które znane jest już z tego, że pojawia się tam mnóstwo osób, niekoniecznie znanych. A ja naprawdę podziwiam, że ktoś chce siadać codziennie rano, żeby oglądać telewizję śniadaniową. Ktoś siedzi na kanapie, ale nie widzę twarzy tej osoby, kobiety w czarnej spódniczce, bo jej twarz zakryta przez kamerę.

— Okej — mówi Tylor, stając przed nami. Spogląda na swoją kartkę, a potem na nas Przez chwilę czuję się, jakbym zrobił coś złego. — Kilka zasad. Przede wszystkim musicie mówić wolno i wyraźnie. Nie śpieszyć się. Nie ma któryś z was słowotoku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 14 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓾𝓷𝓯𝓵𝓸𝔀𝓮𝓻𝓼 |𝓓𝓾𝓮𝓽 ||𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz