Po chwili do sali weszła pielęgniarka.
- Kto pozwolił Pani tu być? Tu jest niebezpiecznie, proszę wyjść - pociągnęła Isabellę za rękę.
- To mój mąż - powiedziała, upierając się.
- Jest napromieniowany, albo Pani stoi za plastikową zasłoną, albo każę Panią wyprowadzić - powiedziała pielęgniarka, mierząc wzorkiem moją żonę.
- Dobrze - zgodziła się Isabella, a pielęgniarka wyszła.
Przeniosła wzrok na mnie.
- Aż tak źle jest? Anatolij, co się tam naprawdę stało? - spojrzała mi w oczy.
- No mówiłem ci, Akimow z Toptunowem wysadzili zbiornik awaryjny - odpowiedziałem.
- I od zbiornika takie skażenie? Coś tu jest nie tak, widziałam ten wybuch, znad reaktora była widoczna niebieska smuga - powiedziała zaniepokojona.
- To efekt Czerenkowa, może wystąpić przy minimalnym promieniowaniu - uspokoiłem ją.
- Obyś miał rację, nie mam zamiaru odwiedzać cię na cmentarzu, nasze dzieci tak samo - powiedziała.
- Nic mi nie jest i nic mi nie będzie, miałem kontakt z wodą zasilającą, ona przez awarię jest lekko skażona, więc nic dziwnego, że poczułem się źle po jakimś czasie, skoro jakąś tam dawkę promieniowania przyjąłem - próbowałem jej spokojnie wyjaśnić.
Po jakimś czasie żona musiała iść do domu, więc pożegnałem się z nią i wyszła, a ja odwróciłem się i próbowałem usnąć. Nie było mi to dane, bo zaraz weszła kolejna pielęgniarka.
- Towarzyszu Diatłow, zabieram was na badanie - podjechała wózkiem pod łóżko.
- To konieczne? - spytałem, odwracając się.
- Tak - rzuciła. - Wstaniecie sami, czy mam wam pomóc?
- Poradzę sobie, towarzyszko - zniechęcony wstałem z łóżka i usiadłem na wózek, a ta zabrała mnie na badanie.
~godzina 8:30, Instytut Energii Atomowej Mińsk~
Uliana Chomiuk, przepracowana, drzemała na swoim stanowisku. Po chwili wszedł do niej kolega.
- Przepracowujesz się - powiedział, patrząc na kobietę. - Gorąco tu - podszedł do okna i uchylił je.
Po chwili włączył się alarm, informujący o podwyższonym promieniowaniu. Uliana podniosła głowę z biurka i spojrzała na mężczyznę. Ten szybkim ruchem zamknął okno i podszedł do urządzenia, aby je wyłączyć.
- Osiem milirentgenów - powiedział. - Wyciek?
- Nie, alarm włączyłby się wcześniej - wstała.
- To z zewnątrz, Amerykanie? Próby jądrowe? Nowa bomba?
- Wiedzielibyśmy - poszła po chusteczkę. - Połowa naszych nad tym pracuje
Uliana wzięła chusteczkę, otworzyła okno i przetarła je, następnie udała się do urządzenia, które miało sprawdzić substancje, wywołujące promieniowanie. Po chwili wróciła z wydrukiem.
- Jod-131 - podała mu wydruk. - To nie od wojska, tylko produkt rozpadu uranu-235 - wróciła do stanowiska.
- Paliwo jądrowe - powiedział, idąc za nią. - Ignalino, 240km stąd - stanął przy jej biurku.
Chomiuk wzięła telefon i wykonała telefon do elektrowni jądrowej w Ignalinie. Po chwili się rozłączyła.
- Mają 4 milirentgeny, to nie od nich - rzuciła, odkładając słuchawkę. - Następna elektrownia?
- Czarnobyl, ale to niemożliwe, 400km stąd - powiedział mężczyzna.
- Reaktor musiałby być odsłonięty, ale może coś wiedzą - rzekła i wykręciła numer do elektrowni w Czarnobylu.
Chwilę siedziała przy słuchawce.
- Nikt nie odbiera - powiedziała, patrząc na kolegę i odłożyła słuchawkę.
CZYTASZ
Anatolij Diatłow
Non-FictionKsiążka będzie historią zastępcy naczelnego inżyniera w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, którym był Anatolij Stiepanowicz Diatłow. Książka będzie miała trochę faktów, a trochę mojej wyobraźni💁🏻♂️⚡️