17

9 0 0
                                    

Kilka dni później, poczułem się lepiej, więc wypisali mnie ze szpitala. Isabella wzięła kilka dni wolnego w pracy, w razie, jakby co mi się działo, żeby była w pobliżu. Czułem duże osłabienie w dalszym ciągu, bolała mnie głowa, miałem zawroty, mdłości itp. Mój stan nie wymagał jednak hospitalizacji w szpitalu, jednakże mam się do niego zgłosić, jak tylko coś mi się pogorszy. Mam objawy lekkiej choroby popromiennej, być może mi przejdzie, a być może za kilka lat umrę na raka. Ciężko stwierdzić. W poprzedniej pracy, przy montażu reaktorów, jak już wspomniałem, też miałem większy incydent radiacyjny i objawy choroby popromiennej, ale nie skończyło się to niczym gorszym, tym razem mam podobne objawy, aczkolwiek, fakt jest taki, że jeśli mój organizm miał już kontakt z promieniowaniem jonizującym, jest duża szansa, że przebierze się to w ostry zespół popromienny. Mimo wszystko, mam nadzieję że jednak nie, bo wtedy przeniosę to na swoją rodzinę i obawiam się, że Isabella może tego nie przeżyć, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Ma problemy z sercem, co wcale nie pomaga w takim przypadku. Jeśli chodzi natomiast o psychikę, to jak już wiecie, najprawdopodobniej przez promieniowanie straciliśmy syna kilkanaście lat temu, więc i ja i ona, mamy złe wspomnienia z incydentami radiacyjnymi.

~poranek~
Przebudziłem się dość wcześnie, Isabella spała obok mnie. Poczułem, że cała moja koszulka jest mokra, szybko się domyśliłem, że zalały mnie poty. Przetarłem oczy i przekręciłem się, poczułem ucisk w klatce piersiowej i zacząłem kaszleć. Nie chciałem obudzić żony, jednak było to nierealne.

- Anatolij... - przetarła oczy. - Co ci jest? - przeniosła na mnie wzrok.

- Nic, wszystko dobrze...

- Jesteś blady jak trup, cały spocony, co ci się dzieje? - podniosła się do pozycji siedzącej.

- No mówię ci, w nocy miałem jakieś poty, nic mi nie jest - odpowiedziałem.

- Anatolii... nie kłam mnie - przytuliła się do mnie.

- Czemu miałbym kłamać? - spojrzałem na nią i przytuliłem ją. - Śpij jeszcze, jest wcześnie...

- Ehhh, czemu musisz być taki uparty - przykryła się kołdrą.

Po chwili usnęła przytulona do mnie, ja leżałem jeszcze z godzinę, bo czułem się słabo. Po tym czasie chyba również usnąłem, bo nie pamiętam co było dalej.

Anatolij DiatłowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz