Obudziły mnie dość głośne odgłosy wydobywane w salonie. Czemu jak ja śpię to wszyscy robią wszystko by mnie wybudzić, a jak ja chociażby zgaszę niezręcznie światło to wszyscy jakby oszaleli?! Kto odkurza salon o tak wczesnej porze? Zaraz... Która tak właściwie jest godzina? Chwyciłam telefon leżący na stoliku koło łóżka. Kilka minut przed dziewiątą. Włączyłam wi-fi, odczekałam chwilę i weszłam na snapchata. Nagrałam kilka video, na których jak zwykle gadam bzdury i odtworzyłam relacje Skkfa, Kiśla, Smava, Thora i Jaśka z podróży. Byli już w trasie. WŁAŚNIE! To już jutro! Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Po przeglądnięciu już wszystkiego co mogło zostać przeglądnięte odłożyłam telefon na stolik i przeciągając się wstałam z łóżka. No, czas najwyższy! Założyłam kapcie i podeszłam do biurka. Kliknęłam przycisk uruchamiający system. Oczywiście, zanim się włączył zdążyłam się przebrać, przygotować kanapki z serem, wymienić z tatą zdania na temat muzyki i pobić się z Maksem. Stary złom z tego mojego komputera. Już dawno bym go wymieniła, ale zbieram na IPhonea. Mogłabym też poprosić rodziców, ale nie zrobię tego. Gdybym tylko wspomniała, że chciałabym nowy komputer- dostałabym go. Nie chcę ich naciągać, najprościej w świecie. Nie lubię, gdy wydają na mnie pieniądze. Gdy ktokolwiek wydaje na mnie pieniądze. Przeglądałam przez kilka godzin Pełzacze, kiedy uświadomiłam sobie, że umówiłam się z Martyną. Komputer pokazywał 11:47, chwyciłam telefon w doń i wysłałam do niej smsa.
Mam nadzieję, że cię nie obudziłam. Pamiętasz o naszym spotkaniu Gdzie się spotykamy? Czternasta, tak?
Rzuciłam telefon na łóżko i dalej przeglądałam sieć.
••*••
Piętnaście minut przed czternastą dostałam smsa od Martyny jako odpowiedź na mój, o którym już zdążyłam zapomniałam.
O w morde jeża! Przed chwilą się wykąpałam i ubrałam! Przyjedź do mnie, muszę jeszcze wyprostować włosy. Z Nathanem spotkamy jak się tylko z wszystkim uwinę, będzie czekał na nas w pizzeri, tej naszej, wiesz jakiej, nie?
Postawiła zdecydowanie za dużo przecinków, ale co mnie to, też popełniam błędy. Chwilka...Czy ona napisała, że Nathan będzie na nas czekał? To znaczy, że...Będę mogła z nią pogadać! Sam na sam! Jak za dawnych lat...W sumie to za dawnych tygodni...Bo ostatni raz rozmawiałyśmy tak...szczerze, przed jej pierwszym spotkaniem z Nathanem. Poznali się na Facebooku. Wiem, brzmi dość dziwnie, ale nie mieli innej możliwości poznania. Nat spędza bardzo dużo czasu w Londynie, ma tam swoją rodzinę. Babcie, dziadków, ciocie, wujków, kuzynów, kuzynki i dwóch pełnoletnich braci, którzy tam zostali. Mieszka w Polsce od 7 roku życia. Tu się uczy, ma przyjaciół, Martynę, rodziców i swój zespół muzyczny. Wiem to wszystko od Marti, cały czas o nim gada. Nie wiem czy jest naprawdę w nim zakochana czy tylko zauroczona, ale życzę im aby byli ze sobą jak najdłużej. Miło się na nich patrzy. Może nawet trochę jej zazdroszczę...Ale tylko troszkę.
••*••
- Nie wierzę! - wybuchłam śmiechem.
- Mówię ci! Każda się za nim oglądała jak byliśmy w galerii! - wypowiedziała Martyna nie powstrzymując śmiechu.
Turlałyśmy się ze śmiechu, kiedy Martyna syknęła z bólu.
- Wszystko w porządku? - zadałam pytanie przepełnione troską.
- Tak, wszystko ok. Oparzyłam się tylko prostownicą. - powiedziała i znowu wybuchła śmiechem.
- Martyna.- spoważniałam - Czy miałabyś ochotę pojechać ze mną jutro do Gdańska? Wiem, że się nie zgodzisz, bo przecież Nat leci w środę do Londynu, a ty chciałabyś się nim nacieszyć. - spuściłam głowę w dół.
- Bardzo chętnie.
- Dobra, rozumiem. Wiedziałam, że się nie zgodzisz. -nastała chwila ciszy. - Czekaj!? Czy ty się właśnie zgodziłaś?! - Nie, nie, nie! Niemożliwe! Rzuciłam się na nią mocno przyciskają do poduszki.
- Już dobrze, puść mnie. Bo mnie udusisz! Zdałam sobie sprawę, że nie mogę zaniedbywać naszej przyjaźni.
••*••
Cały dzień minął bardzo szybko. Aż za szybko. Po zjedzonej pizzy poszliśmy do parku. Spędziliśmy tam większość czasu. Czułam się w ich obecności jak dziecko. Zjeżdzaliśmy na zjeżdżalni, huśtaliśmy się i chlapaliśmy wodą z fontanny. Polubiłam Nathana, nie jest typowym kobieciarzem, tak jak mi się początkowo wydawało. Pozory mylą. Martyna jest przy nim szczęśliwa, to jest najważniejsze. Nie przeszkadzało mi nawet kiedy się obściskiwali. Muszą się sobą nacieszyć. Zrobiłam im kilka zdjęć, ale najbardziej podoba mi się to, gdzie trzymają się za ręce, a Martyna musi stać na palcach by mogli się pocałować. Jestem jej bardzo wdzięczna, że zgodziła się spełnić moje marzenie. W końcu zobaczę Jaśka! Usłyszę Jego głos. Na samą myśl o jutrzejszym dniu mam ciarki.
~~*~~
• Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Zaczęły się wakacje, więc chcę spędzić je jak najlepiej mogę.
• I właśnie! Chciałabym życzyć Wam, abyście spędzili ten czas wśród samych wspaniałych ludzi, a we wrześniu, mogli powiedzieć "To były najlepsze wakacje."
YOU ARE READING
Let's fall in love || JDąbrowsky
FanfictionJeśli mógłbyś być gdziekolwiek chcesz, byłbyś tam ze mną? ¡mogą pojawić się wulgaryzmy!