4

637 25 2
                                    

Chwilę później przyszedł sms od Martyny:
"Pamiętałaś, aby się ładnie ubrać? Pamiętasz, że dziś miałam Cię zapoznać z moim chłopakiem?"
No tak! Wspominała mi o nim, ale ja jej nie słuchałam. Nie wyglądam chyba źle. Te czarne spodnie z dziurami na kolanach idealnie pasują do zielonej koszulki i żółtej bluzy. MAFFASHION byłaby ze mnie dumna. Odpisałam jej "Chyba nie jest tak źle, przecież mnie znasz. Będę za 5 minut." Zablokowałam telefon i już chciałam włożyć go do torebki, kiedy dostałam powiadomienie o nowej wiadomości. Martyna. Co znowu?
"Właśnie. Znam Cię. Dlatego wolę się upewnić."
Przewróciłam oczami.
•••*•••
Po 5 minutach przekroczyłam próg galerii. Wyszukałam w kontaktach "Marinka" i kliknęłam zieloną strzałkę.
-Gdzie jesteś?
-Jesteście! Siedziemy w kfc. Znajdziesz nas.
- Kogo mam szukać? Jak wygląda ten pechowiec, którego nazywasz "Swoim Nowym Chłopakiem"?
- A weź.- udała obrażoną- Szukaj przystojnego, wysokiego chłopaka. A! Tobie też kogoś znalazłam! Dobry kolega Nathana z nami jest.
- Idiotka.
Rozłączyłam się. Ciekawe kogo mi "znalazła". Stałam pod banerem tej cholernej znanej restauracji, w której się umówiłyśmy. Mogę się jeszcze wycofać. Powiem jej, że się zgubiłam. Nie... To chyba nie przejdzie. Udam, że źle się czuje. To by nawet mogło się udać. O nie. Zauważyła mnie. No to jestem w dupie.
-Ola! Tu!- machała do mnie jak rozbitek, który zauważył nadpływający statek. Wszyscy ludzie odwrócili się w moją stronę. Co za wstyd. Ale Marti już taka jest. Moja Marti. Moja kochana Marti, jedyna, niezastąpiona, czuła i...moja. Nie przejmuje się opinią innych. Powtarzała mi tyle razy swoje "motto", że znam je już na pamięć.

"Jeśli jesteś uwięziona między tym co czujesz, a co wypada zrobić i co pomyślą inni zawsze wybieraj to to sprawia, że jesteś szczęśliwa. Chyba, że chcesz by szczęśliwi byli wszyscy oprócz ciebie."

Podeszłam niepewnie do stolika. Przywitałam się z przyjaciółką. Popatrzyłam na jej towarzyszy. W sumie to naszych. Jeden z nich wydawał się być wyższy niż Big Ben, miał niebieskie, zadziorne oczy i piękny biały uśmiech. Włosy? Chyba mogę nazwać tak jego blond gniazdo na głowie, a raczej artystyczny nieład. Tak się chyba teraz na to mówi. Ubrany był w szary bezrękawnik, który idealnie eksponował jego opaleniznę i mięśnie, krótkie szorty i roshe run'y. Chyba każda dziewczyna nazwała by go ideałem. Ja nie. Przereklamowany koleś. Drugi wzbudził we mnie większe zainteresowanie. Na oko był wyższy ode mnie o głowe. Jego głowę zdobiło pełno ciemnych, długich włosów, które opadły mu na czoło. Nie uśmiechnął się. Jego kąciki ust lekko drgnęły. Albo ma żółte zęby od papierosów albo próchnicę albo...aparat na zęby. Jednak zaintrygowały mnie jego brązowe oczy. Tajemnicze. Przepełnione smutkiem, tęsknotą. Czy tylko ja widzę takie rzeczy? A może już do reszty zwariowałam? Patrzeliśmy sobie w oczy przez dłuższy moment, kiedy Pan Idealny musiał zepsuć tę cudowną chwilę.

-Nathan. -wyciągnął rękę w moim kierunku.
- Alessandra. - chciałam, aby mój uśmiech był naturalny, ale wyszedł z tego grymas.
Spojrzałam na obiekt moich westchnień. Nie przedstawi mi się? Chyba nie myśli, że pierwsza wyciągnę dłoń. Jestem kobietą. Należy mi się trochę szacunku, za życie w takich męczarniach. No trudno. Spojrzałam na Nathana. Miał otwartą buzię. Taaaak, często mnie to spotyka. Niespotykane imię. Ale mi się podoba, jestem niepowtarzalna.

~~*~~
•Akcja powoli się rozkręca. Czekajcie na kolejne rozdziały.
• Wątpie bym jutro zdążyła dodać kontynuację, ale na 150% będzie w sobote.
• Dziękuję za tyle wyświetleń, każde vote, każdy komentarz. Naprawdę sprawia mi to wiele radości. Na chwilę obecną jestem bardzo z siebie zadowolona.
•Zmieniłam imię przyjaciółki głównej bohaterki z Angelika na Martyna. Wiem, że nie powinnam i zachowałam się bardzo nieprofesjonalnie. Na moje usprawiedliwienie napiszę, że łatwiej jest mi tak pisać. Przepraszam za wszystkie utrudnienia.

Jutro nic nie napiszę, więc życzę Wam miłego i bezpiecznego weekendu!

Let's fall in love || JDąbrowskyWhere stories live. Discover now