8

480 25 2
                                    

To dziś! Dziś jest ten dzień! Najbardziej wyczekiwany dzień! Terefere w Gdańsku. Zdaje się jakbym dopiero wczoraj się o tym dowiedziała... Chwila. To było wczoraj. Jasna cholera. Czemu ten czas w wakacje leci tak wolno. Nie ma żadnych prac domowych, kartkówek. Nie sądziłam, że za tym zatęsknię, ale...nudzę się. Jeszcze dwa dni. Zwei. Two. Dos. Deux. DWA! Co ja będę robić? Toż to prawie wieczność! Z ekipą nigdzie nie wyjdziemy, bo:

a) Martyna cieszy sie Nathanem, gdyż Pan Idealny wylatuje w środe do swojej rodziny w Anglii,

b) Ema wyjechała w piątek od razy po zakończeniu roku. Nikt nie wie gdzie, z kim, na jak długo i czy kocha mnie wystarczająco mocno by kupić mi jakąś pamiątkę,

c) Agata dorabia przez pierwszy miesiąc wakacji pracując jako kelnerka. Dostałam propozcję wspólnej pracy, ale zrezygnowałam.

Lenistwo:Ola

1:0

d) Dziewczyna Oskara (jeśli jeszcze jej nie zmienił, miał tyle dziewczyn, że chyba mógłby dopasować ich imiona do każdej z literek alfabetu) jest mega zazdrosna kiedy wychodzi z jakąś dziewczyną. Nawet jeśli jest to taka dziewczyna, którą zna dziesięć lat i nie ma żadnej opcji o myśleniu o czymś większym niż przyjaźń. No halo, musiałam kłamać jego matce, że jest u swojego kolegi i grają w fife, kiedy tak naprawdę siedział u mnie i bawiliśmy się lalkami Barbie. Wszystki w porządky, ale to było rok temu.

Chwyciłam telefon, aby spojrzeć na godzinę. 10.00. Dalej nie mam pojęcia jakim cudem tak szybko zasnęłam zaraz po dowiedzeniu się, że TEREFERE BĘDZIE NA POMORZU!

Chyba zamieszkam w Galerii, aby się nie spóźnić. Spóźniam się wszędzie i zawsze. To i tak dobrze, że zdaje sobie z tego sprawę, prawda?  Bo jeśli ktoś nie zdaje sobie sprawy ze swoich wad...

Moje przemyślenia przerwał głos Rihanny. Podśpiewując Bitch Better Have My Money odebrałam telefon.

- No elo mordeczko. Stęskniłaś się?

- No hej Olka...-  powiedziała Martyna przesłodzonym głosem. Czyli coś chce.

- Czego?

- Co jutro robisz?

- Jeszcze nie wiem...A co byś chciała?

- Spotkanie.

- O tak! W końcu porozmawiamy jak za dawnych lat! Bez Nathana! We dwie! O której, gdzie i...

- Bo Olcia...- przerwała mi. -Nathan idzie z nami.

Zaśmiałam się. To jest żart? Nie śmieszne. Nie odstępują się na krok. Liżą na każdym kroku. Rozumiem, miłość, no ale bez przesady! Nie muszą tego pokazywać całemu światu. Ugh...

-W porządku. - odburknęłam

- Ola...Naprawdę...Nie oceniaj go, on jest super chłopakiem. Postaraj się chociaż, aby to był miły dzień.

- Ok. Napisz mi jutro smsa kiedy mam wychodzić i gdzie sie spotkamy.

-Ok.

Rozłączyłam się. Genialnie. Nie mogę narzekać, mam przynajmniej plany na jutro. Lepsze to niż siedzenie cały dzień z laptopem na kolanach i oglądania po raz setny losowej serii JDąbrowskiego.

Resztę dnia spędziłam jedząc wszystko co znalazłam w kuchni i rozmawiając na teamspeaku z przypadkowymi ludźmi. Byłabym nawet skłonna przyznać, że było przyjemnie. Przygotowałam na krześle ubrania na jutro, umyłam zęby i położyłam się spać. Jako iż nie mogłam zasnąć smsowałam z każdym z ekipy z osobna. Z Emą, że tam gdzie jest są sami przystojni chłopacy. A zapytana gdzie jest odpowiedziała, że sama do końca nie umie wypowiedzieć nazwy miejscowości. Z Agatą, że zaczyna prace od jutra i strasznie sie stresuje. Z Oskarem, że umówił się dziś na randkę z jakąś "zajebistą laską", która okazała się być siostrą aktualnej (znaczy...już byłej). Gdybym nie znała Oskara powiedziałabym, że jest okropnym dupkiem i nie szanuje dziewczyn, kiedy jest wręcz przeciwnie. On chce każdej z osobna oddać trochę swojego wielkiego serduszka. Szkoda, że trafia na same pustaki. No...może od czasu do czasu znajdzie się całkiem w porządku, ale to są wyjątki. Ale najdłuższą rozmowę przeprowadziłam z Martyną. O Nathanie, Dominiku, populacji pingwinów na Antarktydzie, naszej przyjaźni, wakacjach, naszej klasie, wacie cukrowej,  nauczycielach, Terefere, Syrenach z Mako, Festiwalu Kolorów, Terefere w Gdańsku, przepisu na jabłecznik, Tereferemail, i ...w sumie potem tylko było o Terefere. Osądziła mnie o fangirling. W sumie... Ma racje, ale co poradzę? Skończyłyśmy ok. 3 nad ranem i umówiłyśmy się o 14.30 w parku. Zablokowałam telefon i zasnęłam.

Let's fall in love || JDąbrowskyWhere stories live. Discover now