Rozdział 12 - Ostrzeżenie

15 3 4
                                    


Julek czekał w salonie, aż Florka skończy rozmawiać, spodziewając się, że gdy tylko go zobaczy, wybuchnie wściekłością. Nie miał z kim podzielić się swoim niepokojem, ponieważ Rozalia i Sara wyszły gdzieś razem. W domu był tylko Konstanty, który zajął się ćwiczeniem hydrokinezy i prosił, by się do niego nie odzywać.

– Bardzo, bardzo cię przepraszam! – Zerwał się na równe nogi, kiedy dziewczyna otworzyła drzwi. – Wygadałem się, ale to dlatego, że byłem przerażony!

– W porządku – powiedziała cicho.

– To się nigdy nie powtórzy. W normalnych okolicznościach umiem bardzo dobrze dotrzymywać tajemnicy. Spytaj mojej mamy.

– Nie jestem na ciebie zła – powiedziała, biorąc go w objęcia. – Zrobiłeś dobrze. Gdyby nie ty, dalej leżałabym jak kłoda.

– To o co chodzi? – zapytał, gdy usiadła obok niego. Widział wyraźnie, że jej nastrój się pogorszył i wcale nie chodziło o zmęczenie. Nabierała sił bardzo szybko.

– O nic, nie przejmuj się – odparła i pogładziła go po policzku. – Muszę po prostu odpocząć i tyle.

– Mama cię wkurzyła? Czy to straszna baba znowu miesza?

Florka nie mogła wyjść z podziwu dla jego intuicji. Jak na cywila, do tego mężczyznę, zaskakująco dobrze korzystał z tej małej iskierki daru, którą posiadał.

– Moja mama zawsze mnie wkurza, to nic, czym powinieneś się martwić – zapewniła, ale nie dawał za wygraną.

– Wyglądasz, jakbyś usłyszała wyrok śmierci.

Bo może usłyszałam?! miała ochotę odpowiedzieć, ale powstrzymała się.

– A co cię tak interesują moje sprawy, co? – zapytała. Sprawiała wrażenie, jakby miała się za chwilę rozpłakać. Julek chwilę układał w głowie to, co chciał odpowiedzieć.

– O ile sobie dobrze przypominam, zanim odleciałaś w czwartą gęstość, ustaliliśmy coś. Konkretnie, że chcemy być razem. Chcemy spróbować.

– No i co z tego?

– Wiesz, ja tam się nie znam na związkach. Nigdy nie miałem przyjaciół, a dziewczyny to już w ogóle. Chyba moja mama wszystkich ode mnie odstraszała. Nie wiem dużo, ale wydaje mi się, że nie powinnaś mnie zbywać. Skoro jesteśmy razem, to właśnie po to, byś nie brodziła po uszy w gównie całkiem sama.

Prawie ją przekonał. Odchyliła głowę i spojrzała w sufit, by łzy nie popłynęły jej po policzkach Zmusiła kąciki warg do uniesienia się w wymuszonym uśmiechu, jednak zaciśnięte pięści zdradzały wszystko, co starała się ukryć.

– Rzeczywiście się nie znasz – mruknęła lekko zachrypniętym głosem. – Co to da, że ci wszystko opowiem? Ta baba mnie nie zostawi.

– Pomogę ci z nią.

– Jak? – Z niedowierzaniem spojrzała mu w oczy. – Jak ty mi możesz pomóc, Juluś?

– Boże, no jeszcze nie wiem, ale daj mi szansę, to coś wymyślę! Mogę dla ciebie wypytać każdą czarownicę, którą spotkam. Na pewno któraś będzie znała sposób, by się pozbyć tej okropnej upiorzycy. Tylko powiedz, co się stało! Nie odsuwaj się.

– Powiem – obiecała – jeżeli przyrzekniesz mi, że nie będziesz odstawiał bohatera.

Julek uniósł lekko jedną brew.

– Że co?

– Nie zapominaj, że to nie jest twój świat. Może i masz jakiś ukryty potencjał, ale dalej jesteś zwykłym człowiekiem, dlatego traktuj się, jak zwykłego człowieka. Pierwsza zasada udanej pomocy to zadbanie o własne bezpieczeństwo. Gdy powiem „nie podchodź do mnie", to nie podchodź. Gdy powiem „uciekaj", to ucieknij. Jeżeli zobaczysz, że robię coś... strasznego, zaufaj swoim instynktom i trzymaj się ode mnie z daleka. Obiecaj mi, że będziesz ostrożny!

Świat się nie skończyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz