Rozdział 17 - Iluzja bezpieczeństwa

7 2 2
                                    


– Nie i jeszcze raz nie! Czy tu jest napisane „Ośrodek dla magicznych uchodźców"? Tu jest „Uwaga, budynek grozi zawaleniem!". Nie nauczyli cię czytać w tej szkole magii?! – krzyczał zawzięcie Śnieżka.

– Ja nie chodziłam do szkoły magii – broniła się Florka – a Julek jest normalnym człowiekiem, mieszka tu od dzieciństwa. Macie wiele wspólnego...

– JA NIE MAM Z WAMI NIC WSPÓLNEGO!!! – ryknął tak głośno, że prawdopodobnie był słyszalny nawet w Maryzach Górnych.

Dziewczyna z ponurym wyrazem twarzy wyszła z piwnicy i ogarnęła wzrokiem mury pałacyku.

– Dlaczego w tej rodzinie jest tylu zapatrzonych w siebie egoistów? – zapytała donośnie, by mieć pewność, że jej słowa do niego dotarły. – Chodź, Juluś, poradzimy sobie bez jego pomocy!

– Twoja babcia powiedziała, że może mi urządzić kryjówkę w piwnicy – przypomniał – jeżeli mam być szczery, wolę to, niż siedzenie tu z tym bezdomnym żulem.

– To nie jest żul! A tym bardziej nie bezdomny. Jest najlepiej wykształcony z całej naszej rodziny, pół życia spędził na uniwersytecie. Trochę mu się przez to poprzestawiało w głowie – dodała nieco ciszej. – Myślę, że zawsze był zazdrosny o nasze moce.

– Gdy byłem mały, to się go bałem.

– Po śmierci swojej matki zrobił się nieprzyjemny. Pokłócił się z wujkiem Markiem i z nim nie rozmawia... właśnie, może u niego bym cię ukryła? – wymamrotała, przystając na moment. Julkowi ten pomysł jeszcze mniej się podobał.

– Naprawdę nie mógłbym iść po prostu do piwnicy twojej babci? – protestował, na co westchnęła, robiąc taką minę, jakby coś ją zabolało.

– Piwnica jest zbyt oczywista. Jeżeli wejdą do miasta, będą atakować nasze mieszkanie i dom babci. Mam jeszcze jeden pomysł, ale musiałabym użyć magii na twojej mamie.

– Absolutnie się na to nie zgadzam – uciął, na co tylko rozłożyła ręce. Gdy przeszli obok starej, porośniętej mchem fontanny, blisko wyjścia z terenu posesji, odezwał się znowu – W ogóle nie muszę się chować.

– Nie musisz – potaknęła – ale zrobisz to dla mnie, żebym w tym całym chaosie nie musiała jeszcze martwić się o ciebie, bo dobrze wiesz, że to by mnie totalnie rozwaliło.

Julek pociągnął ją za sobą w stronę niedziałającej fontanny. Usiedli na zimnym, trochę wilgotnym kamieniu. W milczeniu spojrzeli na rzeźbę przedstawiającą mężczyznę, unoszącego nad głowę szeroką tacę, z której, jak przypuszczali, powinna płynąć woda.

– Dlaczego ty się tak zamykasz? – zapytał w końcu. – Najpierw powtarzałaś ciągle to swoje „nie przejmuj się", a teraz próbujesz mnie gdzieś schować na przeczekanie. Ciągle budujesz jakieś mury między nami. Daj mi być obok, gdy to się zacznie! Na pewno się na coś przydam. Nie umiem co prawda czarować, ale znam się na wielu innych rzeczach. Potrafię pozbierać nawet bardzo ciężkiego człowieka z ziemi, choćby leżał nieprzytomny i zaprowadzić go w każde miejsce. Mogę robić za sanitariusza.

– Tłumaczyłam ci to raz, ale powtórzę kolejny – przerwała mu spokojnie, jednak z naciskiem. – Aleks liczy na to, że będziesz przy mnie. Na pewno próbowałby ci coś zrobić, jeżeli nie po to, by mnie szantażować, to chociażby z chęci zemsty. Masz tylko jeden amulet, jesteś praktycznie bezbronny, nie potrafisz nawet jeszcze dobrze ukrywać myśli. Nie dałbyś rady, gdyby cię zaatakował, a ja wiem, że by spróbował, bo go znam. – Wstała, ale on nie ruszył się z miejsca.

– Odsuwając mnie, idziesz mu na rękę. Spróbuje cię dopaść, gdy nikogo przy tobie nie będzie, bo wtedy jesteś najbardziej podatna. Za dużo razy byłaś ze wszystkim sama.

Świat się nie skończyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz