Rozdział 1

5 1 0
                                    

Nigdy nie wiedziałam co jest ze mną nie tak. Zawsze każdy nie chciał się ze mną zadawać, bo byłam inna niż oni. Byłam czym czego oni nie mogli pojąć swoim tępym umysłem. Żyli w przekonaniu, że one nie istnieją a jednak.

Ale zacznijmy od początku. Nigdy nie poznałam mojego ojca. A gdy się pytałam o niego mamy mówiła tylko, że był miłością jej życia ale musiał nas opuścić. Ja za młodu łykałam tę bajeczkę. Teraz gdy mam już 16 lat nie. Moja mama gdy miałam 6 lat zeszła się z listonoszem naszym i wtedy też na świat przyszedł mój brat. Był ich oczkiem w głowie. Ja zeszłam na drugi plan. Uczyłam się tyle inne mogłam. Byłam najlepsza w szkole podstawowej a później też w technikum chociaż nadal tu uczęszczam to tytuł najlepszej na roku należy do mnie.

Bardzo chciałam aby mama chociaż na chwilę zwróciłam na mnie uwagę ale nie...

Uczucie nienawiści do mojego brata Billie narastało. Nie mogłam go pokochać. Nienawidzę go całym sercem. Zabrał mi moją mamę, którą kochałam nad życie. Gdy byliśmy tylko my było super.

Ale później zaczęłam słyszeć głosy w mojej głowie. Próbowałam ich nie słuchać lub je wyciszyć ale się nie dało.
Nadal je słyszę.
Ktoś mówi moje imię.
Viya, Viya.
I tak w kółko.
Zwariować można.

- Kochanie chodź na śniadanie! - krzyknęła do mnie mama.

- Chwila! - odpowiedziałam.

Dziś był bardzo ważny dzień dla moich rodziców i brata. Czyli nasz wypad do Grecji. Dokładnie do Aten. Truli o tym wyjeździe od miesięcy. Ja nie pawałam takim entuzjazmem co oni.

Dlaczego?

Może dlatego, że rodzice obiecali Bilie'm, że jak nam się tam spodoba przeprowadzimy się do Grecji. Bardzo tego nie chciałam. Nie chodzi o to, że nie lubię tego kraju. Tylko o to, że tu mam znajomych, przyjaciół. A tam musiałabym zacząć wszystko od nowa. Nauczyć się też języka nowogreckiego (chociaż już płynnie nim mówię) . To bardzo trudny język oraz ciężko się go pisze.

A zapomniałam wspomnieć ja mieszkam w Bostonie w zachodniej części. Jest tam pięknie. Ale to niedługo się skończy.

Gdy już wszystko byłam pewna, że spakowałam. Pobiegłam na dół z walizką. Mama krzątała się po kuchni. Mój brat jadł płatki a na mnie czekał cieplutki omlet na przeciw niego. Mój ojczym siedział przy stole z gazetą a gdy mnie ujrzał uśmiechnął się ciepło i wskazał mi moje miejsce ręką.

Zawsze tak robił.

Kazał mi siadać obok siebie a później kład swoje brudne dłonie na moich udach.

Niech się ten koszmar wreszcie skończy.

Ale wracając siedziałam i jadłam z przyzwyczajenia już nie czułam jego ręki.

- Cieszysz się, że jedziemy do Grecji? - spytał mnie. A po chwili dodał - Słyszałem, że umiesz się płynnie posługiwać też językiem greckim oraz ciekawi cię kultura Greków.

Prawda umiałam się posługiwać językiem nowogreckim, ponieważ mama mnie go uczyła oraz tak jakbym miała dyslekcje lub zwidy. Z angielskiego alfabetu widzę grecki. Jest to może i dziwne ale już przywykłam.

- Tak cieszę się. Ale nie chce tam zostać na zawsze. Nie chce się tam przeprowadzać. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Viya ale to nie zależy od ciebie masz 16 lat jesteś pod moją opieką. Ja za ciebie odpowiadam. - powiedziała mama z lekką irytacją w głosie.

- To powiedz mi, kto jest moim ojcem to do niego pójdę i zostanę w Bostonie!

- Twój ojciec jest grekiem! - wyrzuciła.

Przez piekło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz