Rozdział 11

1 0 0
                                    

ALLEN

Nie czułem się dobrze. Widziałem jak prawie upada musiałem zareagować. Jednak on mi nie pozwalał.

Kazał mi grzecznie stać. Ja nie mogłem jednak stać bez czynnie.

Musiałem ją złapać.

Po prostu musiałem i koniec.

Ruszyłem się z miejsca i złapałem ją.

Moje ciało znowu robiło się dla mnie ciężkie. Znowu straciłem świadomość. A później tylko ciemność.

Za władnał mną.

Ares mną za władnał.

Nie mógł sobie poradzić po tym jak mu powiedziałem, że kocham Viye. Nie chciałem zranić jej, jednak nad sobą nie panowałem. Walczyłem jednak nikt nie może wygrać wojny z Aresem, ponieważ on sam nią był.

Czułem jak dotykam jej skórę, jak coś do niej mówię. Nie słyszałem jednak co. Byłem zamknięty w jakieś powłoce. A dziś chciałem jej powiedzieć co czyje do niej od pierwszego dnia naszego spotkania.

Znałem ją już okrągły rok.

Nasza przyjaźń przetrwała mimo wielu prób jednak każdą prze zwycięrzaliśmy. Teraz jednak było inaczej. Ja sobą nie byłem. Aby prysł ten czas, ktoś zewnątrz musi mnie obudzić.

Lecz to nie było takie łatwe. Sam nawet nie wiem jak osoba zewnątrz musi mnie uratować z tej powłoki.
W pewniej chwili poczułem czyjeś usta na moich. Lekkie muśnięcia były bardzo kojące.

Aż zacząłem odzyskiwać świadomość. Gdy już mgła zaczęła znikać z moich oczu zobaczyłem Viye, która lekko muskała moje usta. Abym się pewnie ocucił.

Hades rwał się aby odsunąć mnie od Viyi. Jednak przymał go Zeus.

Bogowie to była moja szansa aby ją pocałować. Odwzajemnić ten pocałunek. Bardzo tego chciałam.

Musiałem to zrobić. Jednak nie byłem pewny czy było by to fair względem Vi. I czy ona tego też chciała tak bardzo jak ja.

Nie było mi dane jednak nic zrobić, ponieważ Vi zauważyła, że otworzyłem oczy. Następnie mnie spoliczkowała. Jej liść był mega mocny. Pewnie zaraz będę mieć cały czerwony ślad na policzku.
- Auć! A to za co? - spytałem.

- Za to, że mnie nastraszyłeś, idioto.

- A nie podobało ci się całowanie mnie? - spytałem, będąc świadomy, że znowu mogę dostać.

Jednak nie zrobiła tego tylko uroczo się zaruniemiła.

- Musiałam cię jakoś odzyskać... - powiedziała.

Bogowie oby nie usłyszała mojego serca, bo biło jakby chciało się wyrwać z mojej piersi.

Była mega urocza. Chociaż ona to robiła, bo martwiła się o swojego przyjaciela.

- Uroczo. - skwitowałem uśmiechając się.

Za bolało mnie ta świadomość, że jestem dla niej tylko przyjacielem a nie kimś więcej. Cóż narazie muszę się tym zadowolić tylko.

- Głupku ja serio się bałam. A całowanie przyjaciele jest ohydne. - powiedziała.

Auć.

- Hahaha - zaśmiałem się.

Jednak ona zrobiła minę oburzonej gówniary. Słodko.

Bogowie ona siedziała okrakiem w okolicach moich bioder oraz krocza. Jak się ruchała muskała lekko moje spodnie co sprawiało mi nie lada przyjemność. I nie tylko mi. Mojemu koledzie też. Stał na baczność aż z podniecania.

Przez piekło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz