Rozdział 2

4 1 0
                                    

Nie byłam przyzwyczajona do takie stosunku mamy do mnie. Nie, żeby to bolało ale czułam się po prostu nieswojo.

- Jak ci się podoba posąg Posejdona? - spytała mnie mama gdy ja patrzyłam już na rzeźbę ojca.

- Jest unikatowa. W niej są pokazane wszystkiego jego walory. Muskuły. Myślisz, że poleciał by na mnie? - to pytanie może i było mega głupie ale też uzasadnione.

Moja własna matka pieprzyła się z Bogiem z piekła rodem. A ja jeszcze odziedziczyłam wszystkie jego okropne cechy. Walory można powiedzieć, że w małym stopniu też.

Jestem szczupła, mam ciemny kolor włosów, oczy koloru ciemnej zieleni, lekko zadarty nos, jasną karnację oraz posiadam też długie piękne rzęsy co jest dość niespotykany u ludzi. W sumie to już ważne nie jest.

Mam szanse go poznać. Nie mogę jej zmarnować.

Tylko gdzie jest brama do Hadesu?

Gdzie mam się udać aby ją znaleźć?

W jakim mieście w Grecji jest?

Nie wiedziałam.

Tych pytań było może i więcej ale to i tak nie pomagało. Nadal nie wiem gdzie jest brama. A zaprzątanie sobie głowy pytaniami na, które nawet nie znam odpowiedzi nic nie da.

- Ateny. Znajduje się w Atenach obok świątyni bogini mądrości... - niespodziewanie usłyszałam głos.

W pierwszej chwili mnie zamurowało a w drugiej strony nasłuchiwałam co ten głos mówił.

Byłam w Rodos czyli 578 km od Aten. Czyli około 20 h i 19 minut statkiem, bo na drodze Grecji był wielki wypadek. To jakaś masakra.

- Mamo musimy wrócić do Aten i to już. - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo.

- Czemu? Ja chce tu zostać na noc. Tata obiecał mi spacer po mieście nocą. - powiedział z oburzoną miną Billie.

- Na prom jedziemy czy chcecie statkiem? - spytała mnie i mojego brata.

- Chyba statkiem będzie szybciej... - chciałam coś jeszcze dodać ale jeden parszywy Chuj mi przerwał.

- Zostajemy tu. Mamy już zarezerwowany hotel oraz wpłaconą zaliczkę. - wypowiedział się nie pytany Tom.

Wkurwiał mnie coraz bardziej co mi się mega nie podobało. I to wszystko wina tych mocy.

Tak nadal się nie dowiedziałam jak z nich korzystać. I jakie one są.

- To ja jadę z Viyą do Aten. - powiedziała mama.

Tomowi pojawiła się zmarszczka na czole. Oj był zły. Mega zły.

- Sally jesteś moją żoną. Twoje miejsce jest obok mnie.

- Przy córce też jest moje miejsce.

- Przy synu także!

Musiałam przerwać te kłótnie. Co z tego, że nikt ich nie rozumiał. Ale każdy wiedział, że się kłócą.
Mimika twarzy itp.

- Nie kłócić mi się tu! Nie widzicie, że ludzie się na was patrzą jak na debili?- nie kryłam swojej frustracji. Oni i tak zachowywali się jak dzieci.

- Dobra nie ważne. Viya chodź jedziemy na port.-powiedziała mama oraz złapała mnie za rękę.

Ruszyliśmy w stronę drzwi gdy nagle wyrósł przed nami jakiś facet. Nie kojarzyłam go ale może to jakiś turysta po prostu, przecież byliśmy w muzeum bogów olimpijskich.

Przez piekło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz