II

129 8 21
                                    

Rano obudziłem się koszmarnym bólem głowy. Chciałem wstać i pójść do kuchni by napić się czegoś co by pomogło ma ból gardła ale okazało się, że po prostu całe moje ciało mnie boli. Ale dopiero gdy poczułem ból w tylnich partiach ciała, przypomniałem sobie wszystko. Cały ten koszmar wrócił do mnie z zdwojoną siłą. Aż zrobiło mi się nie dobrze.

Pochyliłem się nad łóżkiem i zwymiotowałem na podłogę, chodź bardziej to męczyłem się z odruchami wymiotnymi no nie miałem czym wymiotować. Ostatnio jadłem cokolwiek przed pracą a to chyba było całkiem dawno.

Właśnie, która to godzina! Spojrzałem na zegar ale miałem oczy całe zapuchnięte, zapewne od płaczu. Widziałem tylko tyle, że było jasno.

Wstałem więc z łóżka i kulawym krokiem ruszyłem do łazienki. Wszystko mnie bolało ale nie miałem innego wyjścia.
Pierwsze co przemyłem twarz. Poczułem ulgę zmywając z policzka zaschniętą krew i obmywając oczy.
Następnie zacząłem nalewać wody do wanny. Byłem dosłownie pół przytomny, nie kontaktowałem jeszcze poprawnie i nawet nie zauważyłem, że włączyłem samą gorącą wodę.

- Kurwa! - krzyknąłem głośno gdy włożyłem dłoń do gorącej wody. Mój głos załamał się w połowie słowa ale nie to teraz było ważne tylko poparzona ręka. Cholera, tyle rzeczy mnie bolało, że sam nie wiedziałem za co się wziąść a nawet popażona ręka nie rozbudziła mnie dostatecznie.

Włożyłem rękę pod zimną wodę i po chwili dolałem do wanny więcej wody, by nie była aż tak gorąca.
Z trudem wszedłem do wanny, sycząc cicho z bólu. Szczególnie bolało mnie biodro więc przetarłem ręką zmęczone oczy i spojrzałem na ranę. Moje oczy rozszerzeżyły się gdy zobaczyłem, że to litery. Szybko rozszyfrowałem napis.

"Własność Toma Kaulitza"

Przeraziło mnie to. Schowałem twarz w dłoniach i zachlochałem cicho. Czemu ja? Czemu ten oblech wybrał sobie na ofiarę akurat mnie? I czy wróci po swoją własność...?

Na samą myśl o tym, miałem ochotę po prostu zostać w tej wannie i płakać dalej. Ale zamiast tego postanowiłem zadzwonić na policję. Jeżeli opowiem o tym co się stało, muszą znaleźć tego faceta i go złapać. On... zgwałcił mnie i to wyjątkowo brutanie. Kto wie czy nie ma więcej ofiar? Jest niebezpieczny.

***

- Kicia, otwórz mi drzwi! - krzyknąłem, mocno i głośno dobijając się do drzwi.

Oczywiście, że wczoraj poszedłem za nim by zobaczyć gdzie mieszka. Jak bym tak po prostu go tam zostawił, jeszcze by nasłał na mnie policje a przecież nawet podpisałem się na nim. Policji ciężko by nie było mnie namierzyć, biorąc pod uwagę to, że już wcześniej miałem "drobne" przewinienia.

- Otwieraj, nie mam całego dnia! - upomniałem się, waląc mocno w drzwi. Na pewno tam jest, musi tam być. Wątpię, że gdzie kolwiek ruszył tyłek po tym jak go przeruchałem. Mocno się postarałem i pewny jestem, że czarnulek dalej zwija się z bólu.

- Ty... zostaw mnie w spokoju. Dzwonię na policję! - usłuszałem po drugiej stronie drzwi słaby, załamujący się głos. Nieźle wczoraj krzyczał a teraz miał jeszcze więcej bólu. Takie z niego głupie stworzenie.

Był taki słaby, że z wielką przyjemnością obserwowałem jak nawet nie ma jak się obronić. Jest idealny. Ma niezłe ciało i boi się mnie. Czego chcieć więcej? Spodobał mi się i od teraz będzie mój. Nawet nie wiem czemu postanowiłem ten raz w życiu przytrzymać przy sobie swoją ofiarę.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz