VII

86 5 22
                                    

Jechaliśmy nawet nie wiem gdzie ale podróż nie była długa. Nawet nie miałem czasu na zastanowienie gdzie jedziemy. Chwila moment i samochód się zatrzymał.

- Wysiadaj, czeka cię pokaz - skrzywiłem się lekko ale zrobiłem co kazał. Wysiadłem z auta a moim oczom ukazał się klub, dokładnie ten w którym pracuje. Kurde, poprosiłem o wolne ze względu na chorobę, głupio będzie tam teraz wejść.

- Wiem, że tu pracujesz. Ale spokojnie, dostałeś awans - spojrzałem na niego z uniesioną brwią. - Chodź już, to będzie niespodzianka.

Złapał mnie w talii i zaczął prowadzić do środka. Przywitał się z ochroniarzem i prowadził mnie na dobrze mi znane zaplecze. Nie wiem co miał na myśli, mówiąc "awans".

Nagle pociągnął mnie do drzwi które kierowały do pomieszczenia do którego nigdy nie zezwalano mi zaglądać. Były to drzwi prowadzące do czegoś na podobny garderoby. Jest to klub typu gogo więc oczywiste, że to pomieszczenie musi tu się znajdować. Tylko nie wiedziałem czemu Tom mnie tam zaciągnął.

- Pamiętasz może z kim cię pomyliłem przy naszym pierwszym spotkaniu? Dziś zastąpisz jej miejsce - moje oczy rozszerzeżyły się z zdziwienia gdy go usłyszałem. Mam tańczyć na rurze przed tymi wszystkimi ludzmi. Że niby ja?

- Ale... ja nie mogę... - powiedziałem, patrząc na niego dalej nie dowierzając.

- Trzeba było się zachowywać wczoraj to by do niczego nie doszło.

- Nie zmusisz mnie do tego. Możesz mnie upokarzać ile chcesz ale nie przed ludźmi - musiałem się mu sprzeciwić mimo, że podejrzewałem, że nic mi to nie da. Niech nie myśli, że może mną tak pomiatać. Resztkę godności muszę zachować.

- Nie rozumiesz, ze ty tu nie masz nic do gadania? - powiedział, zaczynając chyba trochę się denerwować moim zachowaniem. Mimo wszystko nie speszyło mnie to.

- A ty nie rozumiesz, że tego nie zrobię? - odpowiedziałem równie sfrustrowany jak Tom.

- Powtórzę to jeszcze raz. Masz to zrobić.

- Bo co?

- Bo wyciągnę cię tam za kłaki i zerżne na oczach wszystkich.

- Nie zrobisz tego - prychnąłem, starając się zachować pewną siebie postawę mimo, że wiedziałem, że Tom jest w stanie to zrobić. I miałem takie przeczucie, że tylko pogorszam sytuację bo Tom wyglądał tylko na jeszcze bardziej wkurzonego.

- Dobrze wiesz, że zrobię. Więc wybieraj czy wolisz dobrowolnie zrobić mi dobry pokaz czy mam cię tam zeszmacić - odpowiedź była prosta ale nie chciałem dawać mu satysfakcji i szybko ulegać. Przestałem się go bać od momentu w którym zauważyłem, że jedyne na czym mu zależy to na tym by zaspokoić samego siebie, będąc przy tym trochę sadystyczny. Z tego wszystkiego powstał chory sadomasochistyczny związek. Bo to było jedyne dobre określenie na to jedno wielkie piekło bo nawet nie wiem kiedy sam zacząłem czerpać z tego jakąś przyjemność... Nie z seksu, bo to było okropne, ale po prostu jakoś Tom zaczął mi się podobać. Jego wygląd, postawa i to jak o mnie ubiega, o ile tak mogę to nazwać.

- Sam sobie na to odpowiedz - mruknąłem i zacząłem ściągać koszulkę. Tom wydawał się tym usatysfakcjonowany, no bo jak by inaczej. Przecież on kocha jak mu ulegam a ja tańczę tak jak mi zagra...

- Widzisz, jak chcesz to potrafisz być posłuszny. Jeszcze ci się spodoba.

- Nie wątpię... - odpowiedziałem sarkastycznie, zdejmując swoje spodnie które były ostatnim elementem mojej garderoby, nie wliczając tych gównianych stringów.

- Wybierz sobie do tego jakiś ładne szpilki, myślę, że ty bardziej się na tym znasz - podkręciłem głowa z niedowierzaniem, jeszcze sam mam sobie wybierać w czym się upokorzę. No ale lepiej pokazać się w czymś ładnym, co nie?

Spojrzałem więc na półkę pełną szpilek. Były naprawdę różne ale większość wyglądały na o wiele za małe na mnie. Przeglądając je wszystkie, w oko wpadła mi jedna para, czarnych brokatowych szpilek które pasowały na mój rozmiar. Od razu je założyłem. Na szczęście nie były mocno wysokie bo może chodziłem często w koturnach ale nie w typowo szpilkach.

- Idealnie. Widzę, że ci się podoba - głos Toma jak by sprowadził mnie na ziemie. Już zdążyłem zapomnieć gdzie jestem i w jakich okolicznościach. Naprawdę lubiłem buty i trochę za bardzo się zatraciłem w oglądaniu ich.

- Powiedzmy, że tak - mruknąłem, stając przed Tomem. Głupio mi było w tych gówno stringach, wolał bym już stać tam nago. Miałem wrażenie, że zaraz coś mi wypadnie z tych gaci.

- To chodź, ludzie czekają. Tylko lepiej postaraj się, ja też będę cię obserwował - no on to chyba będzie tam walił konia patrząc na mnie.

Jedynie już westchnąłem lekko i poszedłem za nim. Na szczęście szpilki nie były mocno uciążliwe co było by dużą przeszkodą w tańcu na rurze. Bo tak, mam zamiar się postarać.

Gdy zostałem sam, poczekałem aż dziewczyna która w tym czasie zabawiała publiczność zejdzie z rury i ustąpi miejsca mi. No i nadeszła ta chwila. Chwila mojego upokorzenia. Nie wiem kto będzie chciał oglądać faceta wywijającego na rurze ale najwyraźniej są chętni. Albo to tylko Tom jest chętny na popatrzenie jak ludzie się ze mnie śmieją. Cholera, jebany sadysta.

Gdy postawiłem pierwsze kroki na podeście, wzrok wszystkich skierował się na mnie. O dziwo nikt się nie śmiał a byli to faceci w naprawdę różny przedziale wiekowym. Tom oczywiście siedział jak najbliżej mnie.

To upokarzające ale mimo wszystko zacząłem poruszać się w rytm muzyki, taniec na rurze na szczęście nie było niczym skomplikowanym. A szczególnie jeżeli publiczność to zdesperowani faceci. Starałem się nie patrzec na nich bo większość wyglądała obrzydliwie plus gdy mogłem wczuć się w muzykę, potrafiłem zapomnieć, że ktokolwiek mnie ogląda. Starałem się po prostu o tym nie myśleć i robić to co mi kazano.

Moje biodra były trochę sztywne ale i tak mimowolnie poruszały się w powolnym rytmie. Moje dłonie błądził między rurą a moim ciałem. Sam w to nie wierzę ale naprawdę zacząłem się starać z myślą, że Tom mnie ogląda.

Wszystko skończyło się szybko i gdy tylko ukryłem się za zamkniętymi drzwiami, odetchnąłem z ulgą. Było minęło.

Starałem się nie myślec o upokorzeniu jakie zgotował mi Tom. Przyjąłem w głowie fakt, że prawdopodobnie żadnego z tych facetów nie zobaczę już nigdy więcej. Taką miałem nadzieję. Bo gdyby ktoś z moich znajomych mnie widział, to by dopiero było upokorzenie.

- I jak było, chyba się spodobało - nagle do środka wszedł Tom, trzymając w ręku plik banknotów. Zbliżył się do mnie i oblizał usta.

- Chętnie dłużej bym na ciebie popatrzył ale muszę uciekać. Do zobaczenia kotku - kolejny raz pocałował moje usta i gdy się do mnie zbliżył, sporą część pieniędzy włożył za gumkę stringów które miałem na sobie. A potem tak po prostu wyszedł, zostawiając mnie w osłupieniu.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz