XIV

75 5 42
                                    

Tydzień. Dokładne tyle czasu minęło od pamiętnego dnia z Georgiem i Tomem. I dokładnie tyle minęło od czasu gdy Tom ostatnio zrobił mi krzywdę, oczywiście nie licząc seksu. Spędzaliśmy z sobą wiele czasu w łóżku, spotykając się codziennie i wszystko było jak w bajce. Gustav ciągle się do mnie dobijał ale ignorowałem go ponieważ zawsze jak dzwonił, akurat byłem z Tomem. Oprócz seksu, czasem też po prostu oglądaliśmy telewizję albo robiłem jedzenie Tomowi. Jak już wiadomo, wybitnym kucharzem nie jestem ale Tom bardzo polubił moje spaghetti. Naprawdę dziwię mu się, że w ogóle chce mu się ze mną siedzieć. Widziałem jego auto, wygląda na cholernie drogie. Tak samo jego zegarek i komórka. Te dwie rzeczy były pewnie droższe niż wszystkie moje rzeczy razem wzięte. Ale głupio mi było pytać o pieniądze, pomyśli, że lecę na kase.

- Bill... zgłodniałem. Błagam, ugotujesz coś? - leżeliśmy razem na łóżku gdy Tom zaczął znów marudzić o to, że jest głodny. I tak było codziennie. Ale naprawdę, nie żebym narzekał.

- Jak dasz mi buziaka - oznajmiłem, szczerząc się do Toma. Leżałem u jego boku, wcześniej wtulając się w jego klatkę piersiową a teraz podpierałem się na łokciach, górując nad nim. Dostałem swojego buziaka i dodatkowo nawet klapsa w tyłek po czym wyskoczyłem z łóżka, nie martwiąc się tym, że jestem nagi. Dopiero w salonie założyłem bokserki bo głupio mi było gotować nago.

W mniej więcej połowie gotowania przyszedł do mnie Tom. Przytulił mnie od tyłu na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Obojętnie jak Tom mnie dotykał, zawsze tak reagowałem i to było wspaniałe.
Nagle usłyszeliśmy jakieś szmery w przed pokoju. Obydwoje, zgodnie, przechyliśmy się tak żeby wyjrzeć z kuchni do drzwi. Przed drzwiami stał... Gustav. Patrzał gdzie jestem a gdy tylko dostrzegł nas, od razu tu wparował.

- Bill! Co ty do cholery robisz?! - Gustav wręcz wbiegł na mnie, odpychając Toma. Skrzywiłem się lekko ale nie odepchnąłem Gustava.

- Nie widzisz? Spędzam czas z moim... kochankiem - powiedziałem i spojrzałem do tyłu, na Toma który na szczęście pomyślał o tym i wylączył gaz na kuchence by jedzenie się nie spaliło.

- Kim on jest? To jest ten Tom, tak? - ah no właśnie, mówiłem mu o jakimś "wymyślonym" Tomie gdzie tak naprawdę Tom jest tylko jeden.

- Tak. Ale słuchaj, przecież krzywda mi się nie dzieje, tak? - powiedziałem, łapiąc Gustava za ramiona i patrząc mu w oczy, czekając aż trochę się uspokoi.

- No nie wiem... Wyglądasz jak byś był jego workiem treningowym.

- To nic takiego, ja też tego chcę.

- Chcesz by on robił ci krzywdę?

- To nie tak. On naprawdę nie robi mi krzywdy. Może nie zaczeliśmy najlepiej ale teraz jest już dobrze - powiedziałem i podszedłem spowrotem do Toma, całując jego policzek.

- Czekaj... Mówiłeś mi, że to nie jest ten sam Tom. Okłamałeś mnie? - rozszerzyłem oczy ze zdziwienia. Chwila, kiedy on już się domyślił.

- No tak, ale dobrze wiem jak byś zareagował...

- Bill do cholery co ty wyprawiasz! On cię skrzywdził!

- Ale... - chciałem się wytlumaczył ale Gustav znów mi przerwał i odsunął od Toma który wyglądało ma to, że ignorował naszą rozmowę.

- Dzwonię na policję! Czy ty już zapomniałeś kim on jest? Zwykłym bandytom i gwałcicielem.

- Nie prawda! Tom mnie kocha - powiedziałem i mimo sprzeciwu Gustava, pobiegłem do Toma. Przytuliłem go mocno, nie chcąc puszczać.

- Prawda Tom, kochasz mnie? - powiedziałem, patrząc na niego. Gustav nie odzywał się, zapewne czekając też na odpowiedź.

- Bill... naprawdę jesteś świetny jako kochanek ale wiesz, że to nic po za tym... - odsunąłem się trochę od Toma, patrząc na niego w zadumie. Czy on naprawdę mnie nie kocha...? Nie zależy mu na mnie?

- Mówiłem ci, on tylko cię wykorzystuje - Gustav odezwał się ale nie chciałem mu wierzyć. Spowrotem przylgnąłem do Toma.

- To żart, tak? Nie chcesz po prostu przyznać się przy Gustavie? Tom... blagam powiedz, że to żart - zacząłem wręcz blagać ale Tom dalej milczał. Po pewnym czasie ciszy, wyplątał się z mojego uścisku i zaczął iść do pokoju. Cały czas szedłem za nim i go błagałem a Gustav starał się mnie uspokoić.

- Zrozum, że jesteś jedynie głupią dziwką! - dopiero przy wyjściu Tom krzyknął na mnie i uderzył mnie w twarz. Upadłem na podłogę a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Gustav szybko wziął mnie w ramiona i zaprowadził do salonu, na kanapę. Płakałem w jego ramionach, nawet nie przejmując się bólem fizycznym jaki zadał mi Tom. Pokochałem go i byłem pewien, że on też coś do mnie czuje.

- Bill... on nigdy cię nie kochał, byłeś dla niego tylko zabawką, łatwym celem - potrząsnąłem głową, nie chcąc w ogóle przyjmować tego do świadomości.

- Ty nic nie wiesz, on naprawdę się zmienił i dbał mnie mnie - wyszlochałem, kryjąc ramiona pod kocem.

- Wykrzyczał ci w twarz, że jesteś dla niego nikim.

- Po prostu przestraszył się konsekwencji bo straszyłeś go policją.

- Ja wiem, że ciężko ci to zrozumieć ale on naprawdę nic do ciebie nie czuje.

- Może już lepiej się zamknij jak masz gadać głupoty - powiedziałem na co w odpowiedzi dostałem ciche westchnienie Gustava. Chwilę później zasnąłem w jego ramionach, myśląc o tym jak pięknie było gdy zasypiałem ale w Toma ramionach.

~~~

- Zdajesz sobie sprawę z tego po co tu przyszedłeś, tak? - dostałem pytanie, od razu po tym jak usiadłem na dużym skórzanym fotelu.

- Mhmm... - mruknąłem, nie za chętny do rozmowy.

- Słuchaj Bill, jesteś dorosły i nie mogę do niczego cię zmusić ale naprawdę pragnę ci pomóc. Twój przyjaciel też chce dla ciebie jak najlepiej. Więc proszę, dla twojego dobra, będziesz ze mną współpracować? - spojrzałem prosto w oczy psycholog do której zapisał mnie Gustav. Kobieta miała niebieskie oczy i blond włosy, ledwo sięgające jej ramion. Wyglądała na maksymalnie 10 lat starszą ode mnie.

- Tylko po to by Gustav dał mi w spokoju opłakiwać po Tomie - usłyszałem ewidentnie lekko sflutrowane westchnięcie pani psycholog na co uśmiechnąłem się lekko.

- Więc, może opowiesz mi o tym co zadziało się między tobą a Tomem?

- Od początku?

- Dokładnie. Od samego początku - początkowo wahałem się nad tym czy to zrobić ale w końcu zacząłem mówić. Opowiadałem wszystko aż po dzień dzisiejszy. Bo dzisiaj mijały równo dwa tygodnie odkąd widziałem Toma po raz ostatni. Czułem się bez niego okropnie. Tak jak był bym durną zabawką która szybko znudziła się dziecku. O tym też powiedziałem Lidii, bo tak nazywała się kobieta której od dziś miałem zwierzać się z problemów. Nie byłem do tego dobrze nastawiony, w końcu ona i Gustav chcą bym zapomniał o Tomie ale ja tego nie chcę. Nie mniej jednak, muszę chociaż udawać jakieś postępy. A w międzyczasie... jakoś odnajdę Toma.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz