XI

78 6 68
                                    

- Bill, zaraz muszę iść na ten pogrzeb a moja koszula wygląda jak z psa gardła wyjęta, błagam, wyprasuj mi ją szybko - zdesperowany Georg wybiegł z łazienki, machając mi koszulą przed twarzą. Było to jakoś 2 godziny po tym jak jedliśmy obiad. Do tego czasu ja sprzątałem a Georg rozmawiał przez telefon z matką. Potem posiedzieliśmy trochę przed telewizorem.

- Ugh, nie możesz sam jej wyprasować? - zapytałem, zabierając koszulę z przed mojej twarzy.

- Błagam, ja nie umiem - wywróciłem oczami, podirytowany, i poszedłem z koszulą do salonu, wyciągnąć z dużesz szafy deskę do prasowania i żylasko. Posprzątałem cały dom, zrobiłem mu obiad a teraz mam mu koszulę prasować. A kto ja jestem, perfekcyjna pani domu?

- Boże, dziękuję, jakoś ci się odwdzięczę.

- Możesz w naturze - zażartowałem, patrząc na Georga. Nie patrząc na to, że to mój przyjaciel, Geo zrobił się naprawdę przystojny. Oczywiście nie żebym od razu miał iść z nim do łóżka.

- Brawo Bill, mam iść na pogrzeb a ty tu o ruchaniu - Georg naburmuszony wrócił do łazienki.

- O co ci znowu chodzi!? - krzyknąłem do niego, tak aby usłyszał mnie z salonu.

- O nic! - uzyskałem szybką odpowiedź a potem usłyszałem jak Geo zamyka łazienkę na klucz. Coś było nie tak ale nie mam pojęcia co. Jakoś nigdy nie przeszkadzały mu takie żarty.

Od niechcenia wyprasowałem mu koszulę i zarzuciłem ją na wieszak. Starałem się nie przejmować Georgiem i jego dziwnym zachowaniem, mimo, że strasznie mnie to zdziwiło. Po prostu poszedłem do swojego pokoju i włączyłem mój dość stary komputer. Dawno nie zaglądałem do niego a musiałem nadrobić wydarzenia z całego tygodnia. Może pośmieję się trochę z sławnych ludzi którzy co chwilę robią jakieś głupoty.

- Bill, masz auto? - nagle Georg wszedł mi do pokoju, już w pełni ubrany i uszykowany.

- Nawet nie mam prawa jazdy. Po co by mi było auto.

- Kurwa, zaraz się spóźnię.

- Zadzwoń po taksówkę, i tak zaoszczędziłeś sporo kasy na noclegu - powiedziałem nawet nie podnosząc wzroku z nad komputera.

- Masz rację. To do zobaczenia, niedługo będę.

- Spoko, ja nie zamierzam się stąd ruszać - mruknąłem a po chwili zostałem w mieszkaniu całkiem sam. Założyłem słuchawki i zatraciłem się w świecie muzyki oraz sławy. Wyjątkowo nie działo się w tym tygodniu prawie nic więc wiele mnie nie ominęło. Mogłem na spokojnie poprzeglądać wszystko co teraz modne.

I tak spędziłem właściwie całe popołudnie. Była już 18 a Georg dopiero wrócił, pierw się ze mną witając a potem idąc do łazienki by się przebrać w coś wygodniejszego. Ja w końcu oderwałem się od monitora i poszedłem do kuchni zrobił nam coś do jedzenia. Geo pewnie znów będzie głodny. Swoją drogą, dzięki niemu może jakiś czas będę normalnie się odżywiał a nie zapominał o posiłkach. Tak to jest jak się mieszka samemu, nie zawsze się chce robić jakiś wykwintnych potraw. Co innego jak gotujesz dla kogoś.

- Znów robisz coś pysznego do jedzenia? - uślyszałem jak Georg wchodzi do kuchni.

- Ta, nie mogę cię tu zagłodzić.

- Jasne, ale wiesz, że to nie jest dla mnie problem by zjeść na mieście.

- Nie marudź i siadaj bo zaraz będzie gotowe - powiedziałem, przewracając omleta na patelni. Georg więcej nie dyskutował i zrobił to co kazałem.

- Nie wiedziałem, że umiesz gotować.

- Sam nie wiedziałem. Rzadko gotuję, ale jak widać coś tam potrafię - postawiłem przed Geo talerz i sam usiadłem na przeciwko jego. Zacząłem jeść ale dalej kątem oka obserwowałem Geo by upewnić się, że mu smakuje.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz