VI

109 8 24
                                    

Siedząc przed telewizorem, dużo myślałem o tym o co może się stać. Czy Tom mnie zabije? A może zgwałci jak zwykle. Tylko czy to w ogóle był gwałt jeżeli w teorii na wszystko zgadzałem się sam. Za pierwszym razem to był z pewnością gwałt i to dość brutalny. W tym momencie nawet nie czuję za dużo z tych ataków na moje ciało. Czy to dobrze..? Nie powiniem się do tego przyzwyczajać tylko próbować się od tego uwolnić. Ale czy ja chcę się od tego uwalniać? Póki Toma nie było w moim życiu, było ono nudne. Nie, nie, nie. Stop. Kiedy ja w ogóle zacząłem nazywać go po imieniu. Boże... wariuje. To przez tą samotność.

Postanowiłem, że jakoś muszę odciągnąć swoje myśli od całego tego bałaganu więc wstałem pośpiesznie z kanapy, prędko tego żałując. Zakręciło mi się w głowie a do tego wszystko zabolało mnie na nowo.
Poszedłem więc do kuchni i wziąłem jakieś prochy, popijając wszystko wodą. Zjadłem parę łyżek zupy prosto z garnka i poszedłem do sypialni, a całkiem dawno mnie tu nie było. Ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy, nawet nie zwracając uwagi na to czy będą do siebie pasować. Na sam koniec zalożyłem buty i wyszedłem z mieszkania. Nie czułem się za dobrze ale jakoś musiałem się rozruszać i zająć czymś myśli.

Spojrzałem na zegarek, 18.27, będzie okej. Zbiegłem na parter i podszedłem do mieszkania z numerkiem 2. Mieszka tu taka bardzo miła starsza pani z psem. Ostatnio pogorszyło jej się zdrowie i pytała mnie czy w wolnym czasie może nie wyprowadzę jej psa na spacer. A skoro i tak chciałem zając się czymś konkretnym, czemu by nie pomóc przy tym komuś innemu.
Zapukałem do drzwi które zaraz zostały otwarte.

- Dzień dobry, przyszedłem spytać czy może nie mógł bym wziąść fafika - bo tak się nazywał - na spacer.

Spytałem uprzejmie i już zaraz szedłem pod blokiem, z nie dużym pieskiem u boku. Było już ciemno ale fafik dodawał mi trochę otuchy i sprawiał, że czułe się w miarę bezpiecznie.

Krążyliśmy dookoła bloku ale nagle fafik zaczął ciągnąc mnie w stronę placu zabaw. Był mały ale skutecznie ciągnął mną tam gdzie on chciał. Gdy znów biegłem po piachu, tak jak w tedy gdy uciekałem przed Tomem, przeszedł mnie taki dziwny dreszcz.
Puściłem smycz fafika i podszedłem do tej pamiętnej zjeżdzalni. Było co wspominać... Tylko, że to raczej nie były żadne miłe wspomnienia. Na spodzie dalej było trochę mojej krwi, zadziwiające, że nikt jej nie zauważył, nawet na drugi dzieć po całym zdarzeniu. Czy Tom posprzątał po sobie? Może wszystko sobie przemyślał, nie był taki impulsywny. Pamiętam to jak przez mgłe, głównymi wspomnieniami są po prostu ból i strach.

Nagle z zamyślenia wyrwał mnir fafik, ciągnąc za nogawkę.

- Fafik, przestań. - odezwałem się do niego, próbując strzepnąć go, czy on nie widzi, że ja tu myślę?

- No kurwa, nie teraz! -  wrzasnąłem na niego ale nic to nie dało więc po prostu zacząłem iść tam gdzie mnie ciągnął. Po chwili zorientowałem się, że prowadzi mnie do domu. Co on tak szybko chce wracać. Może coś zobaczył w krzakach? Jak tak, to jestem mu bardzo wdzięczny bo nie chcę stać się kolejną ofiarą.

Szybko wróciłem do domu i padłem na kanapę, tak jak to robiłem przez ostatnie dni. Jeszcze trochę i przylepie się do tej kanapy.

Cóż, pół godziny mam z głowy, ale co dalej? Ciągła cisza zaczęła mi przeszkadzać a telewizor nudzić. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak iść spać.. Tylko czy ja zasnę.

Zamiast znów wpadać w wir rozmyślań, przebrałem się w coś do spania i ułożyłem się do łóżka. Cisza nigdy jeszcze nie byla dla mnie taka nieznośna więc po prostu włączyłem jakaś muzykę by lepiej spać.

~~~

Obudziłem się dopiero po południu. Spało mi się niezwykle przyjemnie. Ale to zapewne dlatego, że ostatnią noc spędziłem na kanapie i nie dość, że wszystko mnie bolało to jeszcze rozbolał mnie kręgosłup od kanapy. A łóżko jest miękkie i wygodne.

Nawet nie wiem skąd wziąłem tyle energii dziś ale pierwsze co zrobiłem po obudzeniu się to wstałem do toalety a potem zjeść śniadanie które było bardziej obiadem. Czułem się wyjątkowo dobrze i prawie nic nie bolało. Nawet nie próbowałem myśleć pesymistycznie. Po prostu starałem się żyć.

Gdy siedziałem przy stole, nagle usłyszałem szmery przy drzwiach. Tak bardzo się rozmażyłem, że zapomniałem o bożym świecie. Nawet nie zdążyłem wstać z krzesła gdy ktoś mocno złapał moje ramiona.

- Ubieraj się. - usłyszałem przy uchu znajomy głos. Kto inny miał by to być niż Tom.

Odwróciłem się szybko by na niego spojrzeć. Nie wyglądał na złego.. był bardzo spokojny. Zaniepokoiło mnie to trochę. Wszystko było dziś zbyt idealne.

- Po co? - zapytałem nieco niepewnie, wstając z krzesła.

- Nie pytaj tylko się ubieraj. A to - podał mi małą torebkę z logiem jakiegoś chyba luksusowego sklepu - potraktuj jako prezent.

Zdziwiłem się. Powinienem to brać? Czego ja mam się spodziewać.

- No i co się gapisz? Bierz i spierdalaj się ubierać. - zlękłęm się trochę gdy podniósł głos więc złapałem torebkę i wybiegłem do pokoju.

Wyjąłem zawartość torebki i nie powiem, zdziwiła mnie jej zawartość. Czarne stringi... rozumiem, że ja niby mam to ubrać? Nie doczekanie. Co on chce ze mnie zrobić, dziwkę?

- Podoba się? Mam nadzieję, że tak bo uwierz znaleźć cokolwiek co by mogło pasować na twój chudy tyłek było ciężko. I nie traktuj tego jako nagrody. - powiedział stając w drzwiach mojego pokoju. Nie potrafiłem stwierdzić do czego on dąży ale zrobiłem co mi kazał. Zacząłem się rozbierać rzecz po rzeczy a jak byłem nagi, nałożyłem na siebie to gówno. Może na tyłku nie było tak źle ale za to z przodu były nie wygodne. Kto to wymyślił żeby mężczyzna nosił stringi... rozumiem, że ja wyglądam bardziej jak dziewczyna ale on nie musi dawać mi o tym znać tak dosadnie.

Zaraz po tym, nie marnowałem już czasu i zacząłem ubierać resztę. Spojrzałem na Toma wyczekująco, chcąc wiedzieć czy to jest to czego oczekiwał. Jakoś dzisiaj mało się go bałem, był taki spokojny...

- No super. A teraz kicia nowy prezencik. - tym razem rzucił mi szminkę. - umaluj się, uczesz się i w ogóle. Ma być ładnie.

Zdziwiony przyglądałem się czerwonej szmince. Czego on chce. Zrobić ze mnie totalnego pedała i ciotę? Zaczynam się obawiać, że to ma coś wspólnego z moją karą...

Mimo wszystko nie kwestionowałem jego poleceń. Starałem się być posłuszny i jak najszybciej się dało, pomalowałem i uczesałem. Użyłem nawet tej czerwonej szminki.

- Jest dobrze? - już gotowy, wyszedłem z pokoju do salonu gdzie siedział Tom i czekał.

- Idealnie. A teraz chodź. - powiedział i wstał z kanapy. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania. W oddali zauważyłem czarne, ładne i luksusowe auto. Więc gdzieś jedziemy... Jeżeli zabierze mnie po prostu w jakieś fajne miejsce, chwaląc się swoją dziwką, słaba to będzie kara. Gorzej jak po prostu mnie zamorduje i wrzuci do rowu.

- Dobrze więc słuchaj. Zanim ruszymy. Zero kombinowania, jasne? Masz być spokojny i posłuszny bo inaczej...

- Inaczej zabijesz całą moją rodzinę i bliskich. - dokończyłem za niego. Już nie musiał mnie straszyć, dalej wszystko pamiętałem.

- Dokładnie. - powiedział i westchnął cicho. Co z nim jest dziś nie tak.

- Więc, milej zabawy kiciu. - powiedział i pocałował mnie krótko w usta, za chwilę wpychając do auta. A mnie aż zamurowało. Czemu on mnie pocałował...? I gdzie my właśnie jedziemy.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz