JOHN
– Witaj Henry. Czekaliśmy już tylko na ciebie. – Wskazałem mu miejsce naprzeciwko siebie.
– Wybaczcie, że czekaliście, musiałem zamknąć magazyn z bronią po zajęciach i upewnić się, że żadna sztuka nie została na sali. – Zajął swoje miejsce, dosuwając się do rzędu złączonych ławek w jednej z sal, którą przeznaczyliśmy na zebrania personelu.
– Tak jak wspominałem wam wcześniej, nie możemy pozostać bez nauczyciela Chemii. Znajomość trucizn w obecnych czasach jest równie istotna, co znajomość obsługi broni. Już wystarczająco dużo czasu zmarnowaliśmy po zdradzie i odejściu Pigeona, a każdy kolejny dzień działa na naszą i uczniów niekorzyść. – Rozejrzałem się po zebranych, by upewnić się, czy do wszystkich dotarła powaga sytuacji.
– John, myślę, że nie tylko ty się tym martwisz, ale znalezienie zastępstwa za Tomasa nie jest takie proste – wtrącił Henry. – Większość z nas nie ma odpowiedniej wiedzy, by szkolić uczniów w tej dziedzinie.
– Tak wiem, ale są tacy, co ją mają i dlatego tu jesteśmy.
– John – wtrąciła się Jade, starsza ode mnie o zaledwie kilka lat brunetka, ucząca matematyki. –Każdy z nas ma tyle godzin, że ledwo dajemy radę ogarnąć własny przedmiot. Owszem mogłabym uczyć Chemii, ale nie pogodzę godzinowo tych dwóch przedmiotów.
– W takim razie może ktoś odciąży cię i weźmie kilka godzin matematyki? – Spojrzałem po zebranych, jednak wszyscy uciekali gdzieś wzrokiem, byle tylko na nich nie padło. – Co z wami jest?! – Wstałem gwałtownie, wywracając krzesło za mną. – Macie po pięć lat?! Nie mam czasu na takie gierki. Gdyby ode mnie to zależało, sam bym wziął godziny Pigeona, ale mam już nadto obowiązków przy własnych zajęciach i sprawowaniu porządku w South jako dyrektor, ale jeżeli ktoś uznaje, że może mnie zastąpić na zajęciach z walki, to proszę bardzo. Wezmę się za uczenie Chemii. – Zmierzyłem wszystkim wzrokiem, szukając chętnego. Dobrze widziałem, że nikt nie odważy się rzucić mi tego wyzwania, jedyną osobą, która mogła mi się równać, był Henry, ale on nie podważyłby mojego autorytetu przy wszystkich.
– John usiądź, proszę. – Próbowała załagodzić sytuację Jade. – Jesteśmy tu, aby znaleźć rozwiązanie problemu, a nie stwarzać kolejny.
Zacisnąłem dłonie w pięści, ale posłuchałem jej. Podniosłem krzesło z ziemi i opadłem na nie, opierając na piersi splecione dłonie.
– W takim razie słucham? Jeżeli żadne z was nie zamierza zmieniać grafiku swoich zajęć, co w takim razie proponujecie?
– Jeżeli się nie mylę, zawarliśmy ostatnio sojusz z East – odezwał się nauczyciel przetrwania w terenie. – Może mają do dyspozycji kogoś, kto może zapewnić nam wsparcie, dopóki nie znajdziemy rozwiązania z tej sytuacji.
Pokręciłem głową.
– Już pytałem, wczoraj dostałem odpowiedź i nie mają nikogo w zanadrzu. Dlatego zorganizowałem to spotkanie. Jesteśmy przyparci do muru i prędzej czy później to się na nas odbije.
– Wspomniałeś, że wielu z nas ma predyspozycje do tego przedmiotu i nie mogę się tutaj z tobą nie zgodzić, ale gdyby inaczej to wykorzystać?
– Co proponujesz Jade? – Spojrzałem na nią zaciekawiony. Zawsze mi imponowała swoim spokojem i logicznym myśleniem. Szukała sensownych rozwiązań, podczas gdy ja często uciekałem się do użycia siły i gróźb.
– Moglibyśmy wyszkolić kogoś, kto zajmie miejsce Pigeona. W szkole jest masa personelu, który wykonuje drobne prace i na pewno będzie zainteresowana lepszą posadą.
CZYTASZ
Ucieczka (W ukryciu TOM II)
RomanceWkrótce po tym, jak Rebecca opuściła South, została złapana i zaprowadzona na rozstrzelanie, jednak nie był to jej największy problem. Co się stanie, gdy przeszłość ją dogoni? Tym razem kłamstwa Rebeccy mogą odbić się na życiu setek osób, szczególni...