18 Impreza

81 25 10
                                    

REBECCA

Siedziałam zdyszana obok Erica i Susan śmiejąc się z opowiedzianego przez Matta żartu, gdy podeszła do nas dwójka mężczyzn.

– Co takie piękne dziewczyny robią w towarzystwie takich chłopaczków? Macie ochotę na coś do picia? – zapytał wysoki brunet.

– Nie dzięki. Nie przyszliśmy się tutaj napić – odpowiedziałam za nas wszystkie. Nie miałam pięciu lat, aby nabrać się na sztuczkę starą jak świat. Wystarczyło spojrzeć na mężczyzn i czający się w ich oczach głód.

– W takim razie może, któraś zgodzi się na jeden taniec? – Nie poddawał się.

– Jasne czemu nie – wyrwała się Susan i zanim zdążyłam zareagować, przepchnęła się przez nas i ruszyła w kierunku parkietu.

Szczęka opadła mi z niedowierzania, a oczy niemal nie wypadły.

– Ona żartuje prawda? – powiedziałam szeptem do Erica, nie odwracając wzroku od przyjaciółki. Jednak ona właśnie chwytała za rękę mężczyznę, który poprowadził ją w kierunku parkietu.

– Dobra zmieniam zdanie. Ona jest jednak głupia! – Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Pójść za przyjaciółką i siłą ściągnąć ją z powrotem, czy może zaufać jej, że nie wpakuje się w kłopoty?

Decyzja sama zapadła. Zerwałam się z podartej kanapy, zamierzając sprowadzić Susan, jednak czyjaś ręka zacisnęła się na moim nadgarstku i pociągnęła mnie na miejsce.

– Siadaj – powiedział Eric.

– Co ty wyprawiasz? Postradałeś zmysły? Widziałeś, jak na nią patrzył? – Energicznie gestykulowałam, wymachując rękami to w kierunku Susan, to ciskając w niego, za to, że mnie zatrzymał.

– Tak widziałem, ale widziałem również, jak patrzył na ciebie i nie pozwolę ci tam po nią iść.

Spojrzał na mnie surowym wzrokiem, za którym czaiła się troska.

Skrzyżowałam ręce na piersi, odwracając się do niego plecami. Ponownie spojrzałam w kierunku parkietu, przeczesując tłum. Na szczęście moja głupia, kochana blondynka wciąż się tam znajdowała.

– Przecież jej tam nie zostawię. – Zaczynałam histeryzować.

– Poczekajmy na to, co się wydarzy. Jeżeli sytuacja się rozwinie, razem z Mattem wkroczymy i jej pomożemy. Być może Susan sama zrozumie, co zrobiła i się wycofa. W lokalu jest sporo ochrony, by nie doszło do gwałtu.

Przytaknęłam. Eric miał rację.

– Kurde, gdzie ona zniknęła? – powiedział Matt. – Stała na środku parkietu jeszcze sekundę temu. Przeszła jakaś para przed nimi i zniknęli jak za dotknięciem różdżki. – Zerwał się z miejsca i ruszył w kierunku parkietu.

– Zostańcie tutaj, zaraz wracamy. Tylko nie panikujcie i nic nie róbcie. – Uspokajał nas Eric. – Poradzimy sobie. W końcu jesteśmy z South. – Mrugnął do nas i pobiegł za przyjacielem, w kierunku, gdzie jeszcze chwilę temu Susan tańczyła z mężczyzną.

Oparłam łokcie na blacie, wplatając ręce we włosy i próbując uspokoić przyspieszający oddech.

– Że też zachciało mi się imprezy!

Wstałam roztrzęsiona.

– Gdzie się wybierasz? Miałaś się stad nie ruszać. – Usłyszałam głos Emily.

– Idę jej szukać! Jak jej się coś stanie nie wybaczę tego sobie. Gdybym się nie zgodziła na ten wyjazd, byłaby teraz bezpieczna w swoim pokoju. Co ja sobie myślałam?! – Ostatnie dwa zdania powiedziałam do siebie. Byłam już wystarczająco daleko od stolika, by przyjaciółka mnie nie słyszała.

Ucieczka (W ukryciu TOM II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz