24.2 Dżinn

37 4 4
                                    

REBECCA

– Witaj Henry – powiedziałam, przekraczając próg sali i nie czekając na jego odpowiedź, udałam się odłożyć butelkę z wodą pod ścianę. – Widzę, że z twoją twarzą już lepiej.

– Tak. – Zaśmiał się. – Nie wierzę, że tak nas poniosło.

– Nic mi nie mów. – Mimowolnie warga uniosła mi się ku górze. – To ja musiałam patrzeć, jak dwójka dorosłych mężczyzn okłada się jak przedszkolaki.

– Tak wyszło. – Wzruszył ramionami – To co, możemy zacząć dzisiejszy trening? Czy zamierzamy dalej gadać o tym samym?

– Jasne tylko zepnę włosy – powiedziałam, zdejmując gumkę z nadgarstka, zbierając dokładnie wszystkie kosmyki w wysokiego kitka.

Gdy ja męczyłam się z niesfornymi włosami, Henry udał się do magazynu na końcu sali. Zatrzymał się przed jego drzwiami i otworzył je jednym z kluczy wyjętych z kieszeni.

Po chwili wrócił, niosąc niewielki pistolet typu glock.

– Naprawdę? – zapytałam, spoglądając na broń, z której strzelaliśmy po raz pierwszy na jego zajęciach. – Przecież potrafię się nim posługiwać i to raczej nie najgorzej – odparłam rozczarowana. Liczyłam, że nauczymy się czegoś nowego, zamiast powtarzać to, co już potrafiłam.

– Nie najgorzej to chyba za mało, nie uważasz? Jako przyszła żona dyrektora powinnaś raczej bardziej zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Zakrztusiłam się powietrzem.

– Powiedział ci? – zapytałam, spoglądając na niego spod wysoko uniesionych brwi.

– Oczywiście, że tak. John poprosił mnie o znalezienie obrączek dla was. – Mrugnął do mnie.

– Pierścionek też ty wybrałeś? – zapytałam, czując rozczarowanie.

– Nie. Pierścionek wybrał John. – Uśmiechnął się do mnie. – Proponowałem mu, że mogę go w tym wyręczyć, ale uparł się, że chce to zrobić osobiście. Z obrączkami jest trochę inaczej. – Spojrzał na mnie wymownie. – Znalezienie dwóch identycznych i pasujących na wasze palce nawet u jubilera nie jest takie proste. – Zamyślił się przez chwilę. Właściwie nawet bym ich tam nie szukał. Jak tylko wojna opanowała kraj, takie miejsca zostały doszczętnie splądrowane, nikt nie spodziewał się, że to tyle potrwa, a złoto straci swoją wartość.

Skinęłam głową, przyznając mu rację. Nawet przeszukując mieszkania, nie natknęłam się nigdy na żadną parę, jedynie pojedyncze sztuki.

– Jeżeli zależy ci, aby John zajął się tym osobiście, to szepnę mu słówko na ten temat. – Uzupełnił pistolet pełnym magazynkiem. Naboje były te same, co podczas naszych treningów. Zwykłe, ćwiczebne. Zrobione przez szkołę na zajęcia. – Oczywiście nie zdradzę, że to był twój pomysł.

– Nie w porządku. – Potrząsnęłam głową rozkojarzona. – Rozumiem, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy i dziękuję ci, że się ze mną tym podzieliłeś. Proszę cię, tylko abyś uważał na siebie, to tylko obrączki, nie są warte więcej niż twoje życie.

– Oczywiście. – Obdarzył mnie szerokim uśmiechem. – Rozwijasz się i doroślejesz Rebecco. Miło patrzeć jak się zmieniasz. Oczywiście na lepsze. – Zaśmiał się.

– Tylko się nie przemęczaj, masz już swoje lata Henry. – Uśmiechnęłam się szeroko, ukazując rząd zębów.

– Bardzo zabawne, a teraz pokaż mi, jak strzelasz do tamtego celu. – Wskazał mi pistoletem kawałek deski z narysowanymi okręgami na końcu sali. 

Ucieczka (W ukryciu TOM II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz