Rozdział 17

90 8 1
                                    

~ Z perspektywy Fyodora ~

Był wieczór, pogoda się poprawiła i właśnie miałem dzwonić do Luny. W końcu mieliśmy wyjść na ”spotkanie”, które tak na prawdę miało być randką. Myślałem że sama z siebie zadzwoni żeby zapytać się , tak na wszelki wypadek, o której godzinie mamy się spotkać. Cokolwiek by to nie było czekałem aż się odezwie. Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi.

-„ Hm? Z tego co wiem Luna nie wiedziała gdzie mieszkam, chociaż...”- wstałem z kanapy w celu sprawdzenia kto przyszedł. Miałem nadzieję i właściwie byłem przekonany że to Luna. Jednak gdy otworzyłem drzwi spotkałem się z lekkim rozczarowaniem .
Moim oczom ukazał się Nikolai ale... Co on tu robi?

- Hejo, co tam przyjacielu..?- powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Po chwili zauważyłem że coś było nie tak. Nikolai nie wyglądał na ucieszonego tak jak zwykle ale...
Był czymś widocznie przejęty. Nie wiedziałem o co dokładnie chodziło.
Niezwłocznie wpuściłem go do środka, chłopak bez słowa poszedł prosto do salonu siadając na kanapie.
- Nikolai, wyglądasz na przejętego, czy coś się stało?- zapytałem zaciekawiony. Mój przyjaciel nie przypominał siebie, zamiast jego śmiechu panowała grobowa cisza.

- Bo wiesz... wróciłem dziś do domu, a Luny jeszcze nie było...- zaczął zmartwiony.
Miałem już kilka scenariuszy czemu przyszedł i był przejęty ale tego się nie spodziewałem.

- Jest dopiero 19! Luna nie jest małym dzieckiem i może wracać o jakiej godzinie chce...- powiedziałem uświadamiając to Nikolaiowi. Ten popatrzył zdziwiony jednak ponownie w jego oczach widziałem przejęcie całą tą sytuacją.

- No tak, ale... Dzwoniłem kilka razy do niej a ona nie odbierała...- mruknął chłopak. Czyli od niego też nie odbierała telefonów...Hm...

- Może telefon jej się wyładował? - zaproponowałem myśl co mogło się wydarzyć. Oprócz tego mogła też pójść ze swoimi znajomymi z Mafi do jakiejś kawiarni. W końcu nasze spotkanie było dopiero zaplanowane na 21 lub 22, więc miała jeszcze trochę czasu. Białowłosy przysunął się bliżej mnie.

- No TAK! Przecież mogło się tak stać! - odezwał się w końcu jakby obudził się z jakiegoś snu. Trochę śmieszyło mnie jego zachowanie, przejął się taką błahostką! A teraz jakby nic się nie stało uśmiechał się do mnie.
- Ale głuptas ze mnie! Niepotrzebnie się martwiłem! - odpowiedział beztrosko, z radością w głosie. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi a następnie poczułem że mój przyjaciel bardzo mocno mnie objął, przytulając się.

Chwilę w ten sposób siedzieliśmy, jednak ja nie byłem taki radosny. Nie chciałem martwić Nikolaia, ale doskonale wiedziałem że Yokohama to dość niebezpieczne miasto, tyle tu uzdolnionych, różnych gangów i morderców. A Luna była jeszcze bardziej narażona bo pracowała w Mafi Portowej. Może rzeczywiście coś się stało...

Poczułem jeszcze większy uścisk od białowłosego. No tak, mogła po prostu być jeszcze w pracy.
Tylko szkoda że nie napisała do mnie...
-„Jest jeszcze trochę czasu do naszego spotkania, może wkrótce napisze?”- pomyślałem patrząc na zegar wskazujący godzinę 19.

~ Z perspektywy Luny [ następnego dnia] ~

Zmęczona obudziłam się ponownie w ciasnej i ciemnej celi. Nadal chciało mi się spać, głowa mnie bolała, czułam ból w okolicach kolana i łydki. Do tego w wcześniej wymienionych miejscach zobaczyłam krew, ale niestety nie miałam czym ją zatamować. Żadnej apteczki ani bandaża...
Jednak przechylając głowę w lewo zauważyłam coś w ciemności. Byłam zaciekawiona czym to coś było i z trudem podeszłam bliżej. Poczułam lekkie rozczarowanie bo zamiast apteczki  zauważyłam miskę z czymś w rodzaju zupy.
Prawdopodobnie z ryb bo pływały tam ogony ryb, fu...

✰ᴢɪᴍɴᴀ ᴊᴀᴋ ʟᴏ́ᴅ✰| Fyodor x OC Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz