Nastał kolejny dzień. Pobudka skutecznie wybudziła mnie ze snu, tak że nie mogłam już zasnąć. Oprócz tego trochę głową mnie bolała. Wstałam, zrobiłam wszystko co zwykle robiłam przed pójściem do pracy a na koniec wzięłam jakieś leki przeciwbólowe i wyszłam z mieszkania. Oślepiło mnie jasne słońce, a tuż pod blokiem dostrzegłam rudowłosego... Co on tu robi? Chyba nie mówiłam mu gdzie mieszkam...
- Hej, co tu robisz? - przywitałam się niepewnie, patrząc na chłopaka wyraźnie zaskoczona.
- No siemka, pomyślałem, że przyjdę po ciebie bo wiesz, często się spóźniasz do pracy...- oznajmił niebieskooki, który siedział na ławce przed drzwiami wejściowymi. Właśnie w tym momencie zaciemniało mi przed oczyma, złapałam się za głowę co nie umknęło uwadze Chuuyi. - Coś się stało? - spytał podchodząc do mnie.
- Chyba się nie wyspałam...No i mój brat wczoraj zorganizował imprezę.- wyjaśniłam po chwili.
Rudowłosy pokiwał głową ze zrozumieniem. - To wszystko tłumaczy. Może w takim razie powinnaś dzisiaj zostać w domu ?- zaproponował skanując mnie wzrokiem.
- No nie wiem, wolałabym nie opuszczać dnia w pracy...- oznajmiłam w odpowiedzi.
- Eh, nie musisz się tym przejmować. Po prostu powiem Moriemu, że źle się czujesz... Przecież przez to nie zostaniesz wyrzucona. - zapewniał mnie niebieskooki. Cóż... Zawsze słucham Chuuyi więc w tym przypadku też to zrobiłam. Po krótkiej rozmowie pożegnaliśmy się a ja wróciłam do mieszkania. Zmieniłam platformy na jednorożcowe kapcie i właśnie miałam już pójść do pokoju, rzucić się na łóżko i spać jeszcze przez kilka godzin... Jednak usłyszałam hałas w salonie. Poszłam tam, zauważyłam Sigmę który próbował odkładać rzeczy na swoje miejsce. Nie spodziewałam się, że będzie w mieszkaniu. Posprzątaliśmy resztę bałaganu jaki został po imprezie w salonie a następnie poszliśmy do kuchni żeby zjeść śniadanie.
- Nikolai jeszcze śpi...- westchnął kolorowowłosy. - Nawet nie zainteresował się stanem swojego mieszkania, no! Jak tak wogule można? - odezwał się po chwili, a następnie dramatycznie oparł rękę na czole.
- On zawsze taki był...- skomentowałam. Moje myśli nagle powędrowały w stronę Fyodora ...no właśnie, gdzie on jest? Myślałam że zostanie przynajmniej do ranka.- Em, wiesz kiedy Fyodor wyszedł? - spytałam.
- Wydaje mi się że wyszedł o 5 rano...
~ time skip ~
Tamten dzień wyjątkowo szybko przeminął. Poza tym przypomniałam sobie o bardzo ważnym wydarzeniu z imprezy! Moje wspomnienia wskazywały że właśnie tamtego wieczoru zgodziłam się zostać dziewczyną Fyodora! OMG! Byłam niesamowicie szczęśliwa ale równocześnie byłam troszeczkę zaskoczona no i... Trochę nie wiedziałam jak się odnaleźć w zaistniałej sytuacji, w końcu niezbyt znałam się na związkach. Cały wczorajszy dzień czekałam aż Fyodor się do mnie odezwie, napiszę lub przyjdzie w odwiedziny. Ale żadnego z wymienionych się nie doczekałam...
Dzisiejszego dnia w całej Yokohamie odczuwalne były wysokie temperatury, już od samego ranka. Wszyscy wokoło się cieszyli, gdyż w końcu przestało padać, tylko ja byłam tą jedną zrzędą... Podczas szczególnie upalnych dni moja moc wyraziście zanikała, i jak wiadomo nie najlepiej się czułam. Z tego powodu w takie dnie jedyne co jadłam to lody z okolicznych sklepików, czasami po 5 dużych opakowań na dzień.
Pomijając to, wykonywałam najlepiej jak się dało każde z dzisiejszych zadań w Mafi Portowej. Teraz akurat padło na sprzątanie magazynu z bronią. Jak wiadomo, broń była nieodłączną częścią Mafi dlatego była używana cały czas. Oczywiście w pośpiechu zabierana a później oddawana broń, zwykle lądowała w zupełnie innym miejscu niż miała. Miałam naprawdę dużo sprzątania... No cóż, poukładałam wszystko na swoje miejsca, a teraz zostało mi tylko sprzątnąć podłogę. Zamiatałam miotłą podłogę w ciszy, do momentu aż drzwi do magazynu otworzyły się na oścież.
CZYTASZ
✰ᴢɪᴍɴᴀ ᴊᴀᴋ ʟᴏ́ᴅ✰| Fyodor x OC
FanfictionTo dopiero drugi ff więc mogą pojawiać się błędy. Główną bohaterką jest 20 latka o imieniu Luna. Posiada pewną zdolność oraz pracuje dla Mafi Portowej. Przez większość czasu jej życie jest w miarę spokojne jednak przez jedno zdarzenie wszystko się...