Dojechałam jak najszybciej tylko mogłam. Światła reflektorów, oświetlających parking szpitala migały co chwilę. Czułam się jeszcze bardziej niebezpiecznie niż wtedy, kiedy tu ostatnio byłam. Nocą tutaj było naprawdę strasznie. Bez zbędnego przedłużania i czekania na dalszy rozwój sytuacji, wybiegłam z samochodu, wzięłam torebkę i podbiegłam do ogromnych drzwi wejściowych, przy których już na mnie czekał komisarz Dixon.
Skinął głową na przywitanie, po czym pchnął dłonią drzwi i wpuścił mnie do środka. Przeszłam pierwsza, a on tuż za mną.
- Zabraliśmy go do jednej z izolatek – powiedział na start – Jest pod wpływem dużej ilości emocji. Z początku go uśpiliśmy, ale to pogorszyło sprawę – opowiadał dalej, prowadząc mnie przed siebie.
Nadal czułam się niebezpiecznie. Niepokój zżerał mój mózg. Miałam wrażenie, jakby przede mną miał się nagle pojawił jakiś szalony pacjent i mnie zaatakować.
- Jaki ma pani plan? – spytał – Inni więźniowie słyszeli co się wydarzyło. Wysłaliśmy tam odpowiednich ludzi, ale Pani musi udać się właśnie do Scorpiusa.
- Muszę go najpierw zobaczyć, potem stwierdzę, czy jest kogo ratować – oczywiście, że trzeba było ratować właśnie jego, a na mój widok na pewno jego mózg się rozluźni i się uspokoi.
Szliśmy jeszcze przez jakiś czas, aż doszliśmy do żelaznych drzwi. Weszliśmy i ujrzałam kilku strażników oraz dyrektora ośrodka. Przywitał się ze mną, a każdy ze strażników stali nieruchomo i tylko czekali na pierwsze rozkazy.
- Ten człowiek jest nieobliczalny – usłyszałam dźwięki krzyków, ale damskich. Ktoś był tam z nim? Kto?
Spojrzałam na drzwi z małym szklanych okienkiem. Dzieliły nas od niego. Nagle jedna ze ścian obok nas zaczęła się odsłaniać, jakby było tam okno. Bo było. Widziałam psychopatę całego i bardzo zdenerwowanego. A naprzeciw niego kobietę. Dzielną, uspokajającą go, ale widziałam w jej oczach strach, na jego widok.
Na twarzy miał mnóstwo zadrapań i siniaków. Było ich zdecydowanie więcej niż wtedy, kiedy ostatnio go widziałam. Stał naprzeciw kobiety. Ledwo słyszałam jej głos, a krzyki przestępcy zarówno niewyraźnie. Byłam zszokowana, co ten mężczyzna robił z tą kobietą. Wyglądał tak groźnie. Miałam nadzieję, że nie zrobi jej żadnej krzywdy.
- Co tam robi ta kobieta?! – wskazałam na szybę, oddzielającą nas od nich – Kim ona jest?
Dixon spojrzał na mnie wrogo. I bardzo dobrze. Mam im pomóc, więc ja wyznaczam zasady.
- To nasza psycholog, która tutaj pracuje. Rozmawiała ze pacjentem wiele razy. Zna ją już bardzo długo, nie zrobi jej krzywdy.
- Skąd ta pewność? – byłam pod wpływem emocji. Nie rozumiałam zachowania tutejszych ludzi. Może nie znałam Scorpiusa na wylot, ale pewna byłam jednego.
Nie powinni wysyłać tam kobiety, innej niż ja.
- Nigdy nie ma stu procentowej pewności – stwierdził dyrektor – Ale Scorpius jej ufa.
Nie wygląda na takiego który miałby jej ufać. Szczególnie tak ją atakując.
- Zrobiliśmy jej wcześniej przegląd, na który dobrowolnie się zgodziła. Sprawdziliśmy jej ciało, by później stwierdzić, czy zadał jej jakiekolwiek ciosy. Jeśli to zrobił, będziemy wyciągać konsekwencje.
- Jakie? – spytałam.
- Dłuższe leczenie i dożywocie – powiedział krótko i zwięźle Dixon.
Spojrzałam na parę w pomieszczeniu. Dobrze, że Scorpius nie miał nic w środku, czym mógłby ją zaatakować. Bałam się bardziej o jej zdrowie psychiczne niż o jego podejście do niej.
CZYTASZ
Burn IT Down [18+]
Tajemnica / ThrillerTOM 1 TRYLOGII ,,BURN" "- Jesteś moją ulubiony terapeutką. - A to niby dlaczego? - Gdyż ty nie uciekasz w popłochu przed diabłem o lodowym sercu..." Cassandra Colder myślała kiedyś, że jej życie będzie pełne spokoju i kochającej ją rodziny. Że nie...