POV: ISABELLA
Maj był cudownym miesiącem ale już się kończył, właściwie to już jutro wylatujemy do Vegas. Bardzo szybko zleciał i kwiecień i maj, niemalże jak pstryknięcie palcami. Od kilku tygodni jestem już absolwentką Beverly Hills High i czuje się z tym wyśmienicie, egzaminy poszły mi perfekcyjnie podobnie jak i Nicholasowi, Maddy czy Oliverowi. Jesteśmy bardzo z siebie zadowoleni i liczymy na sto procent ze wszystkich egzaminów. Ciężko mi uwierzyć, że już skończyłam szkołę. Od początku pierwszej klasy wiele się wydarzyło, zarówno złych jak i dobrych rzeczy. Cieszę się jednak bo w końcu mam więcej czasu dla przyjaciół i Adriena z którymi spędzam teraz praktycznie cały czas.
Właśnie szykujemy się z dziewczynami u mnie w pokoju na kolację organizowaną przez moją mamę w posiadłości na którą zapraszała ich już po balu jednak niesamowicie odwlekło się to w czasie w różnych względów ale głownie to przez pracę i naukę wszystkich. Każdy dziś będzie spał po kolacji w posiadłości ponieważ jutro rano wyjeżdżamy do Vegas czego każdy z nas nie może się już doczekać.
-Jezu, ile można się szykować.- Jęknął znudzony Lucas który siedział razem z resztą chłopaków na kanapie w moim pokoju.
-Wyszykowanie się pięciu kobiet w tym samym czasie jednak nie jest szybkim zadaniem.- Powiedział Alec który robił coś na swoim telefonie.
-Boże, błagam, żebym spłodził samych synów.- White złożył ręce jak do modlitwy, a Maddy przewróciła na to oczami i nadal była skupiona na malowaniu swoich ust.
-Na przekór, trafią Ci się same córy.- Powiedział do niego Alec.
-Uważaj, żeby Tobie się nie trafiły.- Fuknął blondyn, po czym wstał z kanapy i wyszedł na balkon przez okna które były otwarte aby wpadało świeże powietrze.
-Co mu jest?- Zapytał Nick widząc jaki chłopak jest zirytowany.
-Przegrał ze mną zakład i musi pojechać ze mną na zakupy.- Odpowiedziała z kpiną Maddy. -W drodze tutaj się o to pokłóciliśmy więc zachowuje się jakby pszczoły go w dupę pokąsały.- Powiedziała brunetka, wpinając sobie spinkę we włosy.
-Pogadam z nim.- Powiedział Adrien wstając z kanapy.
-Dziecku nic nie przetłumaczysz.- Mruknęła pod nosem dziewczyna, a ja popatrzyłam na nią dzięki czemu po chwili złapałyśmy kontakt wzrokowy.
-Chodź się ubrać.- Powiedziałam do dziewczyny, na co ona skinęła głową i obie ruszyłyśmy do mojej garderoby gdzie były nasze przygotowane sukienki. -Wszystko okej? Naprawdę oboje macie taki chujowy humor, przez jakiś zakład o zakupy?- Zapytałam, a dziewczyna westchnęła i zsunęła z siebie satynowy szlafrok który na sobie miała i sięgnęła po sukienkę.
-Lucas nie umie przegrywać i nienawidzi zakupów więc jest rozdrażniony, że przegrał i musi na nie iść. Pokłóciliśmy się bo powiedziałam, że zachowuje się jak dziecko bo nie umie przyjąć do wiadomości, że przegrał i zachować się z godnością też nie potrafił. Kłóciliśmy się całą drogę tutaj o to, że jego zachowanie jest niedojrzałe i nie tylko w tej kwestii ale i wielu, i wymsknęło mi się, że nie wyobrażam sobie w tym momencie zakładania z nim rodziny.- Powiedziała zakładając sukienkę, a ja westchnęłam.
-Musicie pogadać, Maddy to też nie jest tak, że my jesteśmy już dorośli i tylko tam musimy się zachowywać, każdy z nas jest na swój sposób niedojrzały. Lucas ma dopiero dwadzieścia lat więc to jeszcze dzieciak ty niedługo skończysz dziewiętnaście ale wciąż jesteś dzieckiem. Niby jesteście dorośli ale wciąż w pewnym sensie nie, więc pozwól i sobie i jemu być niedojrzałym. W granicach rozsądku oczywiście.- Powiedziałam, a dziewczyna popatrzyła na mnie swoimi brązowymi oczami.
CZYTASZ
INFINITE CONFUSION
Teen Fiction2 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~ Byliśmy zagubieni ale pytanie czy w sobie czy w swoich uczuciach. ~