Rozdział 6 *

5.1K 313 4
                                    

 Podczas jazdy samochodem z Malikiem, panowała między nami całkowita cisza. Kretyn nawet nie mógł włączyć radia, a ja nie miałam zamiaru zaczynać z nim rozmowy. Nie czułam się dobrze w jego towarzystwie i byłam pewna, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Spojrzałam na niego i swój wzrok zatrzymałam na jego ustach, ułożonych w półuśmiechu. Dokładnie przyjrzałam się jego twarzy-kształty nos, duże oczy o pięknym miodowym odcieniu, który jest w takiej postaci tylko, gdy odbija się w nich słońce. Na ogół mają one ciemniejszą, niemniej wyrazistą barwę. Nie jest to typ przeciętnej urody, którą możemy spotkać za dnia na ulicy. Muszę przyznać całkiem szczerze, że Zayn Malik jest wyjątkowo przystojnym chłopakiem. Szkoda tylko, że jest skończonym chamem. Z niesmakiem odwróciłam wzrok i z zadowoleniem stwierdziłam, że jesteśmy na miejscu.

 Po porannej akcji w kuchni jakoś odechciało mi się tej próby, nie czułam już tej samej ekscytacji i satysfakcji na zbliżający się koncert, a ta próba była dla mnie prawdziwą udręką, która trwała już dwie godziny. Myliłam kroki, słowa, a moje rozbicie było widoczne z ostatniego rzędu na stadionie.

 - Potrzebuję przerwy — powiedziałam i zeszłam ze sceny. Słyszałam tylko krzyk reżysera i mój głośny oddech. Byłam zła, zestresowana i całkowicie nie miałam pojęcia, co robię. Do koncertu zostało tylko kilka dni, a ja pozwoliłam sobie na błędy, które nie powinny mieć miejsca.

 Oparłam się o ścianę i pozwoliłam sobie zjechać po niej na ziemię.

 - Coś ci nie idzie. - Usłyszałam głos w korytarzu i odwróciłam się w stronę stojącego tam chłopaka.

 - Co ty nie powiesz Sherlocku? Błagam, daruj sobie. Nie wystarcza Ci to, że w domu mnie gnębisz? Musisz też tutaj wsadzić swoje gówno warte zdanie?! - krzyknęłam pod koniec będą coraz bardziej zła i zdenerwowana. Zamknęłam mocno oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów. Miało być idealnie. Musiało tak być, a jest całkowicie do dupy. Zauważyłam nieznaczny ruch chłopaka i po chwili poczułam jego dłonie na moich.

 - Liv, wszystko będzie dobrze. - otworzyłam oczy i spojrzałam w miodowe tęczówki mulata. - Jesteś po prostu zmęczona. Musisz odpocząć i przestać się tak martwić. To nie jest twój pierwszy koncert, więc o co chodzi? - Zayn Malik autentycznie właśnie mnie zaskoczył. Czy on był miły? Przysięgam, że to było jak sen. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam zaryzykować.

 - Zayn, musisz zrozumieć, że Louis jest dla mnie strasznie ważny. Był w moim życiu, odkąd pamiętam, jak starszy brat. - westchnęłam, zaczynając. - Była to jedna z najważniejszych osób w moim życiu i nadal nią jest. Nie było mi łatwo, kiedy musieliśmy się rozdzielić. Zaczęliśmy dwa osobne życia, które nie miały prawa się mieszać, choć tak bardzo tego chciały. Znowu mogę z nim być i zrozum, że chodzi tu tylko całkowitą przyjaźń. Jest dla mnie tylko i aż przyjacielem, którego znowu mogę mieć przy sobie. To będzie pierwszy raz, kiedy zobaczy mnie na scenie. Tym się stresuję. Nie mogę pozwolić sobie na błąd. To musi być idealne. Rozumiesz? - Naprawdę miałam nadzieję, że w końcu coś zrozumie, że dotrze do niego prawdziwy stan rzeczy. Nie mam sił na jego dokuczanie mi, żarty czy głupie uwagi. Chcę żyć z nimi w zgodzie i móc po prostu istnieć w życiu Louisa.

 Zayn głęboko westchnął, co zwróciło moją uwagę. Czyżby podziałało?

 - Nawet jeśli to będzie totalna klapa, to Louis będzie z ciebie cholernie dumny — powiedział, patrząc mi w oczy, a ja po prostu czułam, że to jest szczere. - Widzę to, okej? Widzę, jak wam na sobie zależy... W ten dobry sposób. Po prostu boli mnie to. Macie siebie. Kiedy cię nie było, wszystko było inne. Nasz kontakt, zachowanie wszystko było inne. Zmieniłaś to. Na początku naprawdę chodziło mi o El, ale jak zobaczyłem Louisa pędzącego po schodach, a zaraz po nim Eleanor, zrozumiałem, że nie mogę tak myśleć. Więc uczepiłem się czegoś innego. - Zaśmiał się. -  Wiem, dziecinne.

 Nie miałam pojęcia, że tak to odbiera. Był zły, bo zniszczyłam w jakiś sposób ich relację?

 - Wszytko będzie idealnie mała.- mrugnął do mnie i pocałował w czoło. - Obiecuję ci — powiedział, po czym wstał i wyszedł, a moje szczęka została na podłodze, na której siedziałam. Nie miałam czasu na większy namysł, więc z uśmiechem wróciłam na scenę.

 -Jeszcze raz! - krzyknęłam, a wszyscy wrócili na scenę.

 Będzie idealnie.

 Próba trwała kolejne trzy godziny, a ja wręcz padnięta wsiadłam do auta Malika.

 - Wiesz, że nie musiałeś tam ze mną siedzieć prawda? - zagadnęłam, próbując zrodzić między nami jakąś rozmowę.

 - Ale chciałem. - Mrugnął do mnie okiem, a ja chyba przestałam mieć ochotę na tą rozmowę. - Wiesz, że sekrety poróżniają ludzi? - spytał, a mi po raz kolejny tego dnia odebrało mowę. On wiedział. Kurwa!

 - Masz na myśli swoją skrywaną miłość do mnie? - zaśmiałam się, próbując odwrócić to w żart. Nie ma opcji, że on wie. Błagam, on nie może o tym wiedzieć. To tylko przypadkowe wspomnienie, racja?

 - Oczywiście mała. - usłyszałam jego cichy szept i wiedziałam już jedno. Zayn wie wszytko.

* Rozdział sprawdzony


His younger sister. [poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz