Rozdział 7 *

5.2K 356 11
                                    

 Dwa dni. Dokładnie tyle pozostało do mojego koncertu. Po wczorajszym wydarzeniu nic już takiego ważnego się nie stało. Wróciliśmy do domu i każde z nas udało się w inną stronę. Nie mogę otwarcie powiedzieć, że jestem pewna tego, że Zayn coś wie, ale również temu nie zaprzeczę. Całą noc przesiedziałam, zastanawiając się nad tym i próbując wytłumaczyć sobie skąd i jak się tego dowiedział. Kolejnym ważnym pytaniem jest: dlaczego nikomu nie powiedział o tym... no, chyba że jednak się mylę i chłopak nic nie wie.

 Szczerze? Chyba zaczynam się bać, ale właściwie to czego? Wiedziałam, że prędzej czy później nasz sekret ujrzy światło dzienne. To było oczywiste, że nie będziemy tego ciągli całe wieki. Modest również jest za rozpowszechnieniem tego, bo oczyściłoby to atmosferę fanów chłopaków, moich i El. Jednak nie zwracają uwagi na to, że największe konsekwencje mogę ponieść ja. Fani uznają mnie za oszustkę, nie zrozumieją tych chorych zasad i moich osobistych powodów.

 Nie chcę by nagle cały sukces, który osiągnęłam, runął tylko dlatego, że mam sławnego brata, który mógł wpłynąć na program, mógł mnie wypromować, kreował moją karierę... Cokolwiek, ludzie są w stanie wymyślić wszystko. Widzą tylko czubek góry, a nie drogę, którą musiał ktoś przejść, by się na niej znaleźć.

 Wracając do koncertu... Szczerze, chciałabym wierzyć w słowa Zayna. Czuję, że Lou jest już teraz ze mnie dumy, ale nie mogę sobie pozwolić, by się zawiódł na mnie. Jednocześnie martwi mnie jak obierze to reszta chłopaków. Ciągłe sprzeczki z nimi nie podnoszą moich morałów przed koncertem.

 Po raz kolejny spojrzałam na repertuar mojego koncertu. Przesiedziałam jeszcze raz listę utworów, które zaśpiewam i w myślach odtwarzał do nich choreografię. W pokoju roznosiło się moje ciche nucenie, a ja sama pomimo mojego wcześniejszego nastroju wpadłam w stan, którego nie szło wytłumaczyć. Ogarnięta dziwnym szczęściem i podekscytowaniem śpiewałam kolejne piosenki, czerpiąc z tego całkowitą przyjemność i właśnie w tym momencie zaczęłam czuć się całkowicie zadowolona z pobytu w tym domu.

 Moje dobre samopoczucie, a zarazem dziwne zachowanie przerwało pukanie do drzwi, które skutecznie wyrwało mnie z tego stanu.

 - Proszę. - powiedziałam dość donośnie, by mój gość usłyszał.

 - Hej. - przywitał się radośnie Niall wskazując na moje łóżko, na którym aktualnie siedziałam. Położyłam obok siebie laptop, który spoczywał na moich kolanach i popatrzałam z uśmiechem na blondyna. Bardzo lubiłam tego blondaska, który z każdą kolejną naszą rozmową łatwo zyskiwał kolejną cząstkę mojej sympatii.

 - Mam ochotę na kawę mrożoną. Błagam Niaaaaal. - zrobiłam oczy kota z Shreka, na co blondyn się zaśmiał. - Mam ciasteczka. - dodałam, a Niall momentalnie wyszedł z pokoju. Kochałam w nim ten zapał i miłość do jedzenia. Jego radość była widoczna na kilometry, czy to na występach, czy w zwykłej rozmowie, czy nawet kiedy był wykończony i lewo trzymał otwarte oczy.

 Drzwi mojego lokum po raz kolejny się otworzyły i zdziwiłam się, że Ni tak szybko się uwinął, ale po chwili zobaczyłam, że to Lou.

- Co tam młoda? - spytał od razu tak jak poprzednio Niall rzucając się na łóżko.

 - Wszystko okej stary — zaśmiałam się, na co brunat posłał mi mordercze spojrzenie. - Siedzę sobie z Niallem. - mruknęłam, wtulając się w mojego brata. Za tym tęskniłam najbardziej. Za jego obecnością i bliskością. - Tęskniłam za tym, wiesz? - mruknęłam, przerywając trwającą między nami ciszę. - Może spotkamy się z rodzicami przed trasą? Co ty na to? Możemy zrobić im niespodziankę, dawno ich nie widziałam. Stęskniłam się.

  - Tak, to dobry pomysł. W sumie sam dawno tam nie byłem. Dziwnie było w tym domu bez ciebie mała, więc sam za często tam nie byłem. - Czasami zazdrościłam, że Lou jest tak blisko i może przebywać z nimi w każdej wolnej chwili, ale z czasem zauważyłam, że nie wygląda to jednak tak samo, jak mnie się wydawało.

- Hej, co jest? - moje milczenie najwyraźniej zostało zauważone i zaalarmowało Louisa.

 - Wiesz co? Czasami jestem strasznie zmęczona tym życiem. Koncertami, fanami, naszą rodziną, moim studiem. Mam ochotę gdzieś wyjechać i wrócić dopiero za rok, ale jednocześnie wiem, że cholernie bym za tym tęskniłam. Poświęciliśmy dużo dla naszej kariery, chyba zbyt dużo — westchnęłam i podniosłam się do siadu.- Chciałabym móc razem z tobą odwiedzać rodziców, wyjść na zakupy i móc jeść kebaba na ulicy, nie obawiając się, że ktoś zaraz zrobi mi zdjęcie i wyląduje ono w każdym szmatławcu. Louis ja chyba mam dość tych sekretów, ucieczek. Wiem, co mówiłam cały czas... Nie chcę stać się oszustką, która wybiła się dzięki sławnemu bratu, ale ta tajemnica zaczyna mnie niszczyć. Tęsknię za tymi wszystkimi rzeczami, które byśmy mogli robić razem, bez żadnej szkody. - Od pewnego czasu zastanawiałam się nad tym całym sekretem. Nie jestem już zobowiązana do przestrzegania umowy z nowojorskim studiem, a Modest wręcz nalega, byśmy w końcu o tym powiedzieli, bo każdemu z nas ułatwiłoby to pracę.

 - Kochanie to tylko twoja decyzja. Ja jestem na to gotów od dawna, ale umiem uszanować twoją decyzję i wiem, dlaczego tak do tego podchodzisz. Musisz wiedzieć Liv, że masz ogromny talent i to właśnie dlatego znajdujesz się właśnie w tym miejscu, w którym jesteś. Nie dlatego, że jesteś moją siostrą. A ja? Jestem cholernie z ciebie dumny i cieszę się, że mogę mieć cię w końcu przy sobie. - zaśmiał się brunet, całując mnie w czoło. - Kocham cię malutka.

 - Ja też cię kocham Lulu. - uśmiechnęłam się pod nosem i ufnie wtuliłam w ciało brata. W całym tym show-biznesie łatwo było mi zapomnieć, jak bardzo go kocham i jak ważny dla mnie jest. Ucieczka z Ameryki była najlepszym, co mogłam w życiu zrobić.

 - Mógłby mi ktoś wyjaśnić co się tu dzieje? - spytał Niall, stojąc w drzwiach z mrożoną kawą. Wzięłam głęboki wdech i przestraszona spojrzałam w jego kierunku. Już miałam otwierać usta i jakoś to wytłumaczyć, ale blondyn mnie uprzedził. - Nie wciskaj mi kitów Liv. Wszytko, słyszałem i chcę wiedzieć, o co tu chodzi. - powiedział twardo chłopak.

 - Chyba powinniśmy porozmawiać — powiedziałam cicho smętnym głosem. - Zawołasz wszystkich do salonu? - poprosiłam Nialla, który zniknął z pola mojego widzenia i jak mniemam, wykonał moją prośbę.

 - Już czas Lou. - złapałam go za rękę i poszliśmy razem do salonu, w którym o dziwno wszyscy już byli.

 - Musimy z wami porozmawiać. - zaczął Louis. - Proszę, nie oceniajcie nas od razu, wysłuchajcie nas i postarajcie się zrozumieć, proszę.

  Wszyscy patrzyli na nas z niepewnością i niepokojem wypisanym na twarzy, co jeszcze bardziej mnie stresowało, właśnie stanie się to, czego tak bardzo się bałam.

 - Ja i Louis... - aż mi to nie chce przejść przez gardło. Spojrzałam na Louisa proszącym wzrokiem, na co ten tylko ucałował moje czoło i się uśmiechnął.

 - My jesteśmy rodzeństwem. - Te trzy słowa zostały rzucone jak bomba do pokoju, w którym siedzieliśmy i wiedziałam, że cisza, która zapanowała to tylko zwiastun nowej awantury.


Rozdział poprawiony *

His younger sister. [poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz