Rozdział 10. *

4.8K 355 11
                                    

 Do moich uszu doszedł dźwięk uderzania w drewniane drzwi, który skutecznie przebijał się przez mój płacz i nie dawał mi spokoju. Nie chciałam teraz nikogo widzieć i całą siłą, jaką jeszcze w sobie miałam, opierałam się o drewnianą powłokę, by nikt nie wszedł do środka i nie próbowała mnie ratować z siatki wspomnień, która skutecznie mnie otoczyła.

 Weszłam do mieszkania późnym wieczorem. Niekończąca się sesja wdała mi się we znaki. Gdyby nie była to jedna z moich ulubionych agencji, już dawno by mnie tam nie było. Nie mam pojęcia, skąd oni wzięli tego fotografa, ale nie pasowało mu dosłownie nic. Czasami myślałam, że przeszkadza mu nawet fakt, że oddycham.
 Westchnęłam zrezygnowana i wyciągnęłam z torebki telefon. Wysłałam tylko mamie szybkiego SMS-a, że jestem już w domu i kiedy tylko dostanę zdjęcia, to jej je wyślę. Nie miałam już nawet siły, żeby z nią rozmawiać. Przez moment zawahałam się, czy napisać do mojego brata, ale szybko porzuciłam ten pomysł, z uwagi na fakt, że miał być z chłopakami na weekend w Barcelonie, gdyby przypadkiem zobaczyli wiadomość ode mnie, mogłoby się to nieciekawie skończyć.
 Odłożyłam swoje rzeczy na komodę przy wejściu i skierowałam się do kuchni, gdzie postanowiłam wypić sobie herbatę.
 Kocham moją pracę i moje życie, ale często potrafi być męczące. Spełnianie marzeń, bez możliwości dzielenia swojego szczęścia z najbliższymi często daje w kość.
 Dwie godziny później siedziałam już w salonie z lampką wina i oglądałam nowe odcinki ulubionego serialu. Odkąd skończyłam 18 lat, moje życie stało się troszkę łatwiejsze. Do tego czasu, ponieważ byłam niepełnoletnia, opiekę nade mną sprawowała wytwórnia, a dokładnie Lisa Star. Stała się moją opiekunką, do której na początku nie byłam szczególnie przekonana, jednak po dłuższym czasie stała się dla mnie starszą siostrą, przyjaciółką, a nawet matką. Zastępowała mi całą rodzinę, opiekując się mną jak rodzoną córką, której nie miała. Moja mama była zadowolona, że ktoś ma nade mną kontrolę, a ja byłam szczęśliwa, że mam tutaj małe odbicie domu. Jednak kiedy stałam się pełnoletnia, Lisa zajęła się inną małoletnią gwiazdką, a ja mogłam w końcu bez kontroli, która często była uciążliwa, zacząć prawdziwe życie w New Yorku. Z kobietą jednak pozostałam w przyjacielskich stosunkach i nie raz łapię się na tym, że najzwyczajniej w świecie mi jej brakuje.
 Miałam na sobie swoją bieliznę i koszulkę mojego chłopaka, co chyba nie było dobrym rozwiązaniem, bo jesienne wieczory potrafiły być zimne i nawet ogrzewane pomieszczenie nie blokowało chłodu, który czuło się wewnątrz siebie.
 Niespodziewanie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, przez co lekko się spięłam. Klucze do mieszkania posiadał tylko Leo i wytwórnia, która miała prawo tu wejść tylko w bardzo nagłych przypadkach, związanych z moim zagrożeniem.
 — Kochanie gdzie jesteś? —Dotarł do mnie głos chłopaka, który nigdy nie wzbudzał we mnie emocji innych niż strach. Cały ten udawany związek był totalną farsą, której zdawał się nikt nie widzieć oprócz mnie.
 — W salonie! — krzyknęłam, choć najchętniej schowałabym się w pokoju i udawała, że mnie nie ma. Chłopak chyba po pewnym czasie za bardzo wczuł się w swoją rolę i uroił sobie w głowie, że naprawdę jesteśmy razem.
 — W co ty jesteś ubrana ?! — warknął chłopak, widząc mnie siedzącą na fotelu.
 — W twoją koszulkę, skarbie — przełknęłam ślinę, siląc się na słodki ton.
 — Ja nie chodzę w takich szmatach! —Jego krzyk był jak grzmot w cichą noc. Nawet nie zauważyłam, kiedy chłopak doskoczył do mnie i zerwał ze mnie koszulkę. — Ty kurwo! Chciałaś mnie zdradzić, szmato? Nie ze mną takie numery!
 Brunet rzucił mnie na podłogę i usiadł na mnie okrakiem.
 — Leo błagam! Z nikim cię nie zdradziłam! Skarbie kocham cię — mówiłam, płacząc, żeby tylko uspokoić chłopaka, jednak nic tamtym momencie nie działało. Krzyk, płacz, błaganie. Wszystko znowu okazało się niczym.
 Po raz kolejny poczułam przeszywający ból. Moje krzyki obudziłyby pewnie cały apartamentowiec, przez co chłopak zasłonił mi usta ręką, skutecznie zagłuszając moje krzyki.
 — Ty niewdzięczna szmato! —Do moich uszu dotarł kolejny jego krzyk, a moje ciało odebrało kolejny cios.
 Nadal nie umiem się przed nim bronić, nadal nie umiem nikomu powiedzieć i nadal nie umiem się przyzwyczaić.
 Moja twarz była zapewne po raz kolejny opuchnięta od łez, a mój brzuch wręcz palił od bólu.
 — Mógłbym teraz cię przelecieć, wiesz o tym? Ciekawe czy ten twój szmaciarz był większy ode mnie. — śmiech Leo wywołał kolejny łzy, a ja przestałam już powtarzać, że nikogo tu nie było, bo tylko mocnej za to obrywałam.
 Chłopak zaczął się o mnie ocierać, przez co znowu miałam ochotę krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie miałam już na to siły. Nie mogłam nawet podnieść powiek, by na niego spojrzeć.
 — Chętnie bym się tobą zabawił malutka, ale chyba ktoś cię pobił. Nie jesteś zbyt atrakcyjna — szepnął mi do ucha, po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł, trzaskając drzwiami.
 A ja ? Ja znalazłam w sobie tylko tyle siły, by się skulić i zasnąć z wykończenia.

His younger sister. [poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz