❛ ━━・❪ MONTANHA ❫・━━ ❜
Gdy tylko usłyszałem, gdzie jest, wyszedłem z apartamentowca i ruszyłem w stronę garażu.
— Zaraz tam będę. — odpowiedziałem i się rozłączyłem.
W sumie park nie był daleko, bo znajdował się tuż obok apartamentów, ale tak będzie szybciej. Musiałbym okrążyć wszystkie budynki i przejść przez przejście na drugą stronę ulicy z nadzieją, że akurat trafię na zielone, a trochę by mi to zajęło.
Coś ewidentnie mi tu nie grało. Nie mam pojęcia, co się stało i czemu Erwin nie chce mi o tym powiedzieć, ani co robi w parku o tak późnej porze, ale chciałem mu pomóc.
Po chwili zatrzymałem się przed wejściem do parku i ruszyłem alejkami, wypatrując siwej czupryny chłopaka. W końcu zobaczyłem go, skulonego pod drzewem. Nie widziałem jego twarzy, bo oparł ją o przedramiona, którymi oplatał podkulone do piersi kolana.
— Erwin, co się stało? — spytałem, kucając obok niego.
Po chwili podniósł głowę i na mnie spojrzał załzawionymi oczami. Miał ranę na skroni, która krwawiła, brudząc czerwoną cieczą jego twarz, podobnie jak warga, a na szyi miał sine pręgi, jakby ktoś go próbował udusić.
Spojrzałem na niego zszokowany.
— Kto ci to zrobił? — spytałem cicho.
Pokręcił głową, pociągając nosem. Zbliżyłem się do niego powoli, delikatnie go obejmując. Pamiętałem jego reakcję na dotyk, dlatego chciałem być ostrożny, żeby go nie przestraszyć.
— Wezwać EMS czy wolisz, żebym zawiózł cię na szpital?
Znowu pokręcił przecząco głową.
— Erwin, ktoś musi cię opatrzyć.
— Nie możesz ty? — spytał drżącym głosem.
— Wiesz, że nie znam się na tym tak dobrze jak lekarz?
Pokiwał powoli głową. Czyli coś ukrywał, skoro nie chciał, żeby ktokolwiek obcy się o tym dowiedział.
Przytuliłem go delikatnie, opierając brodę na jego głowie. Wtulił się we mnie, cicho szlochając.
— Już jest dobrze... — mruknąłem.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, dopóki się nie uspokoił. Trochę niepokoiło mnie jego zachowanie. Czemu nie chciał mi powiedzieć, kto go pobił?
— Pojedziemy do mnie do domu, w porządku?
— Mhmm...
Puściłem go i pomogłem mu wstać. Na początku się zachwiał, ale przytrzymałem go, żeby nie upadł.
— Co się dzieje? — spytałem, widząc, jak się zgina wpół. — Dasz radę iść?
— Tak... — szepnął, łapiąc się za brzuch.
Po kilku minutach byliśmy już pod drzwiami do mojego mieszkania. Na szczęście nikogo po drodze nie spotkaliśmy, zapewne było to spowodowane późną porą.
Zaprowadziłem go do salonu i pomogłem mu usiąść na kanapie. Szybko poszedłem po apteczkę i zabrałem się do roboty.
— Mogę...? — spytałem, patrząc na niego uważnie.
CZYTASZ
It's okay • MORWIN (NIE CZYTAĆ/W TRAKCIE EDYCJI)
FanfictionODRADZAM CZYTANIE, KSIĄŻKA JEST W EDYCJI DO CZASU NIEOKREŚLONEGO!! Pewnego dnia Dorian wyznaje Erwinowi swoje uczucia. Siwy sam nie wie, co do niego czuje, raczej jest to braterska więź, ale zgadza się na związek. Jednak wkrótce przekonuje się o dł...