❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜
TW: TORTURY (opisy)Minął już jakiś tydzień odkąd Montanha prawie stracił życie. Całe szczęście Dorian mnie posłuchał i w porę to zakończył.
Wraz z upływem czasu szatyn czuł się coraz lepiej. Mocno go obili, jednak siniaki zeszły, a większość ran zaczęła się już goić.
Miałem wrażenie, jakbym siedział tu już od kilku miesięcy, chociaż był to dopiero drugi tydzień. A niektórzy naprawdę siedzieli tu od dawna.
Moje ADHD dostało ADHD już w pierwszych kilku dniach, a co dopiero teraz. W cholerę mi się tu nudziło, z chęcią pierdolonąłbym sobie jakiś napadzik.
Podobnie jak ja inni również mieli dość i postanowiliśmy zaryzykować. Teraz nie było wielu przeciwnych stron. LSPD, Zakshot, EMS i każda mniejsza grupa zorganizowana współpracowali że sobą, żeby tylko odzyskać wolność. Lub zginąć. Ale większości było to wszytko jedno.
Czekaliśmy tylko, aż któryś z Umarlaków tu wejdzie.
❛ ━━・━━ ❜
Już zaczynałem zasypiać, gdy drzwi się otworzyły. Skrzypienie ich zawiasów skutecznie mnie wybudziło. A gdy zobaczyłem, kogo tym razem przyprowadzono, od razu się zerwałem do siadu.
— Wypierdalać z tymi łapami! — warknął Carbonara, szarpiąc się.
Po jego twarzy spływała krew pochodząca od rozciętego łuku brwiowego. Zazwyczaj ułożone w pieczarkę włosy były zmierzwione i rozczochrane, a on sam poobijany.
Od razu przypomniał mi się plan, który mieliśmy wykonać. Okazja była idealna. Tylko jeden zdechlak do wyeliminowania, jego broń długa do przechwycenia była praktycznie za darmo. Wystarczyła tylko dobra organizacja.
Zauważyłem, że jeden z policjantów siedzących przy drzwiach wstał i poderżnął gardło odwróconemu do niego tyłem mężczyźnie. Udało mu się ukryć nóż w bucie, który okazał się dla nas zbawieniem.
Zraniony ostrzem Umarlak poleciał na podłogę, krztusząc się własną krwią. Długa wypadła mu z rąk, z hukiem uderzając o ziemię.
Jako że byłem najbliżej, czym prędzej zbliżyłem się do niego na czworaka i złapałem jego nadgarstki, gdy próbował sięgnąć po pistolet. Zabrałem mu całą broń, jedną ręką zasłaniając mu usta, żeby nie krzyczał, jednak nie było takiej potrzeby. Już po kilku sekundach był martwy, po prostu się wykrwawił przez celny cios.
— O kurwa. — wydusił białowłosy, patrząc na to wszystko zszokowany. — Tego to się nie spodziewałem.
— Nie pierdol tylko trzeba coś zrobić, bo idą kolejni. — syknąłem.
Nieco chwiejnie wstałem, biorąc długą. Sprawdziłem stan magazynka, po czym ją przeładowałem i wycelowałem w drzwi. Miałem całkiem dobry refleks, więc gdy tylko ktoś pojawił się na moim celowniku sprzedałem mu spraya prosto w łeb. Jak się okazało, był to jeden z ludzi, którzy torturowali Gregory'ego. Dobrze mu tak.
Chwilę później jego los podzielił kolejny, rozstrzelany z pistoletu przez kogoś obok mnie.
Mimo wszystko nadal mieliśmy za mało broni. Nasze szanse w pojedynku z całą Death Company były praktycznie zerowe. Zwłaszcza że amunicji też nie było wyśmienicie dużo.
CZYTASZ
It's okay • MORWIN (NIE CZYTAĆ/W TRAKCIE EDYCJI)
FanfictionODRADZAM CZYTANIE, KSIĄŻKA JEST W EDYCJI DO CZASU NIEOKREŚLONEGO!! Pewnego dnia Dorian wyznaje Erwinowi swoje uczucia. Siwy sam nie wie, co do niego czuje, raczej jest to braterska więź, ale zgadza się na związek. Jednak wkrótce przekonuje się o dł...