❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜
Znowu obudziłem się w szpitalu, z tym białym światłem bijącym po oczach. Przez sterylny zapach unoszący się w sali chciało mi się rzygać, ale jednak się powstrzymałem.
Po chwili podniosłem się na łokciach, szybko mrugając, żeby przyzwyczaić oczy do panującej tu jasności.
— Erwin, nie wstawaj, zrobisz sobie krzywdę. — usłyszałem.
Zobaczyłem siedzącego obok mnie Vasqueza, który patrzył się na mnie zmartwiony. Znaczyło to, że cały Zakshot musiał się już dowiedzieć.
— Miałem zadzwonić do Carbonary, gdy się obudzisz, zaczekaj tu chwilkę.
Wyszedł na korytarz, wybierając jego numer. Po kilku minutach usiadłem na łóżku, podkulając kolana. Chwilę później do sali wszedł Sindacco z Carbo i Davidem, a dodatkowo za nimi Montanha (od aut. no oczywiście że musiałam tu wjebać montejna, no jak inaczej xd).
— Erwin, czemu nam nic nie mówiłeś? — wydarł się David.
— Myślałem, że mi nie uwierzycie. — mruknąłem, nawet na niego nie patrząc.
Wbiłem wzrok w swoje kolana, bojąc się na niego spojrzeć. Musiał to zauważyć, bo mnie przytulił pocieszające, na co się lekko skrzywiłem.
— Przecież zawsze bym ci uwierzył, nawet gdybyś mi powiedział, że widziałeś Rightwilla w stroju jednorożca, biegającego na rękach po dachu komendy. W końcu jesteś moim bratem. — uśmiechnął się Carbo.
Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie szefa policji w opisanej przez chłopaka sytuacji.
— A tak na poważniej, mamy dla ciebie dobrą i złą wiadomość. Którą wolisz usłyszeć najpierw?
— Chyba dobrą.
— Zakshot już o wszystkim wie i każdy stanął po twojej stronie, nawet Silny. Aktualnie twoi ludzie przeszukują całe miasto, żeby odnaleźć tego zwyrodnialca.
Nagle do mnie dotarło, że skoro szukają Doriana, to nie jest on w celi na komendzie. Na samą myśl ścisnął mi się żołądek ze stresu.
— Jak to go szukają?
— To właśnie jest ta zła wiadomość. — tym razem odezwał się Gregory. — Gdy Power z jeszcze kilkoma osobami pojechali do twojego mieszkania, żeby go aresztować, poddał jednego z nich i uciekł.
— Jedyny problem tkwi w tym, że najprawdopodobniej cię szuka. — dodał Vasquez. — I musimy znaleźć jakieś miejsce, w którym będziesz bezpieczny. Twoje mieszkanie i ekipowa willa oczywiście odpada, Dorian też wie, gdzie mieszkają osoby z main Zakshotu. Musielibyśmy szukać kogoś pośród reszty ludzi, a i tak nie mamy stuprocentowej pewności, że ten zjeb nie wie o lokalizacji ich domów.
— Właściwie tooo... Erwin mógłby mieszkać u mnie, jeśli zechce. — zaproponował niepewnie Montanha. — Raz u mnie był, ale raczej nie pamięta, gdzie dokładnie mieszkam.
— W sumie jesteś psem, on raczej nie pomyślałby, że Siwy ukrywa się u ciebie. — uśmiechnął się David.
— No tego akurat nie byłbym taki pewny, Dorian ciągle mnie oskarża, że „zdradzam go z subwooferem”. — zakreśliłem w powietrzu cudzysłów. — Poza tym nie będę uciążliwy?
CZYTASZ
It's okay • MORWIN (NIE CZYTAĆ/W TRAKCIE EDYCJI)
FanficODRADZAM CZYTANIE, KSIĄŻKA JEST W EDYCJI DO CZASU NIEOKREŚLONEGO!! Pewnego dnia Dorian wyznaje Erwinowi swoje uczucia. Siwy sam nie wie, co do niego czuje, raczej jest to braterska więź, ale zgadza się na związek. Jednak wkrótce przekonuje się o dł...