Chapter 7

437 27 7
                                    

❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜

             Byłem cały obolały i pękała mi głowa. Nie mam pojęcia, co się stało, ostatnie, co pamiętałem, to czarny samochód, który mnie śledził. Czyżby udało im się mnie porwać? Czego do chuja ode mnie chcą?

             Gdy tylko uchyliłem powieki, uderzyło we mnie białe światło. Cały czas słyszałem niewyraźne głosy gdzieś obok siebie, ale nie byłem w stanie odróżnić słów. Po nieokreślonym czasie, który wydawał mi się całymi godzinami, przyzwyczaiłem się do panującego tu światła na tyle, że byłem w stanie cokolwiek zobaczyć.

             Zauważyłem obok mnie chyba Carbonarę i kogoś jeszcze, kogo nie byłem w stanie rozpoznać, ale nie byłem pewien. Cały obraz był rozmazany i niewyraźny, a kolory się zlewały.

             Z czasem wszystko zaczęło się poprawiać i zacząłem widzieć w miarę normalnie. Z dźwiękiem na szczęście było tak samo.

             — Siwy, słuchasz nas w ogóle?

             — Co? — wymamrotałem.

             — Mówimy do ciebie od pięciu minut, wszystko w porządku? — zaniepokoił się białowłosy.

             — Carbo, uspokój się, to normalne po wstrząsie mózgu.

             Co się do kurwy wtedy podziało, że mam wstrząs mózgu? I czemu ja nic nie pamiętam?

             — Co się stało? — spytałem cicho.

             — Śledził cię jakiś samochód, zadzwoniłeś do mnie i miałeś jechać pod Burgera, ale pod apartamentami rozjebałeś się lambo na ścianie, gdy rozstrzelali ci opony.

             Powoli zacząłem sobie przypominać wszystko, co się stało.

             — Jak się dowiedziałeś, co się stało? Skąd, od kogo? Znaczy wiem, że gadaliśmy ze sobą, ale...

             — Capela mnie poinformował. — przerwał mi.

             — Co on tam robił?

             — Chyba dostał wezwanie na strzały, a gdy przyjechał, zobaczył rozjebane lambo. Nie wiem, musiałbyś jego pytać. A właśnie, prosił, żebym dał mu znać, kiedy się obudzisz.

             — Po co?

             — Nie wiem, może chce zeznania? A może po prostu się tobą interesuje? O to też jego musisz zapytać.

             Napisał SMS-a, zapewne czarnowłosemu. W tym czasie zobaczyłem Kui'a, stojącego przy drzwiach. Kłócił się z kimś przez telefon, ale nie słyszałem o co.

             — Dorian wie? — spytałem.

             — Nie. — mruknął Carbo z niechęcią. — Był w barze z Silnym, chyba jest u was w mieszkaniu.

             Zajebiście. Jeszcze się wścieknie, że rozwaliłem lambo. Lepiej być kurwa nie mogło. Obiecał mi, że nawet jeśli się napije, to trochę, a nie aż będzie totalnie pijany. A zawsze, gdy zaczyna pić z Gebbelsem nie kończy się na jednym piwie.

             Nagle drzwi się otworzyły, uderzając stojącego obok Chińczyka, i do środka wszedł Capela razem z Hankiem Overem. Policjant przeprosił ze śmiechem Kui'a, który zaczął się na niego drzeć, żeby następnym razem uważał, bo ludzi może tak pozabijać.

It's okay • MORWIN (NIE CZYTAĆ/W TRAKCIE EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz