•°.5.°•

450 31 72
                                    

Od razu po tym jak Lucyfer opuścił pokój, skierował się do pokoju jelenia, do którego drogę niestety znał już doskonale

Jak też mógł dopuścić się tak głupiego czynu? to gorsze niż oddanie swojej duszy. Zapewne nigdy nie przestanie żałować decyzji o zaakceptowaniu umowy z radiowcem.

Nienawidził tego jak bardzo żałośnie teraz się czuł. A do tego cel jego podróży był jeszcze okropniejszy.

Gdy nareszcie dotarł pod drzwi Alastora, wystawił swoją drżącą rękę aby zapukać, co po chwili uczynił. Odpowiedział mu melodyjny głos, mówiący aby wszedł.

Gdy znalazł się w pomieszczeniu, od razu jego przygnębiony wzrok utkwił w demonie który beztrosko wyciągnięty na fotelu czytał książkę.

Gdy jeleń spostrzegł minę Lucyfera wyszczerzył zęby w uśmiechu wyższości.

— A więc słucham? Cóż się stało, abym miał zaszczyt przyjmować w swoim skromnym pokoiku, potężnego króla piekieł? — spytał na co władca zmarszczył brwi. — a może słodki król nie wyrabia już z poczuciem winy?

— nie mam ochoty na twoje urocze słowa, poza tym nie pozwalaj sobie na zbyt dużo — warknął na co Alastor serdecznie się roześmiał.

— do rzeczy, mój drogi — odparł i wziął łyk kawy leżącej wcześniej na stoliku. — jak widzisz jestem zajęty

Lucyfer spojrzał na niego jak na wariata, którym z pewnością jest. Nabrał trochę powietrza w płuca i stanął dumnie na środku pokoju.

— chcę odwołać naszą umowę — gdy niższy to powiedział, jeleń zachłysnął się kawą. wypluł parę jej kropel przed siebie a po chwili wybuchł głośnym śmiechem na co władca skrzyżował dłonie.

Chwilę zajęło demonowi uspokojenie się. Otarł kropelki łez rozbawienia z oczu i odłożył kawę aby uniknąć kolejnej tego typu sytuacji, a wnioskując po obecności króla może się rozśmieszyć jeszcze naprawdę wiele razy.

Jego uszy delikatnie zawibrowały, a on chrząknął w zadumie.

— z mojej perspektywy, uważam że to rozwiązanie niestety nie jest możliwe — zakomunikował na co upadły anioł zmarszczył brwi.

— mógłbym poznać powód twojej odmowy? — spytał poważnym tonem głosu na co starszy cicho zachichotał.

— oh, ależ to proste. przecież to wyjście byłoby dla mnie niekorzystne — odpowiedział i przeczesał ręką swoje gęste szkarłatne włosy.

— co masz na myśli? — odparł na co Alastor odłożył książkę na stolik i założył nogę na nogę rozsiadają się nawet wygodniej. wydawał się zupełnie niewzruszony powagą negocjacji która właśnie miała miejsce.

— to, że nie mogę tak łatwo odpuścić sobie świeżej zdobyczy, która dopiero co wpadła w moje ręce. może i nie zamierzam jej zabić jednak w moich planach jest mocne sponiewieranie jej, a kto wie, może nawet kompletne wykończenie — oznajmił spokojnym tonem głosu, zupełnie nie przejmując się tym, że przed nim stał wszechpotężny król piekieł, który jednym ruchem dłoni zmiótłby go ze swojego pola widzenia raz na zawsze.

To dało Lucyferowi pomysł.

— chyba żartujesz — zaśmiał się nerwowo — JA jestem niezliczenie bardziej potężniejszy od twojej nic nie znaczącej osoby, pomyśleć tylko? dlaczego miałbym cię teraz nie zabić? — spytał na co Alastor wydał z siebie zduszony chichot.

— oh kochany, przejrzyj na oczy — odłożył także kubek kawy na blat stoliku i spojrzał na króla nieco poważniejszym wzrokiem. — jeśli mnie zabijesz, Charlotte nie wybaczy ci czegoś tak paskudnego. z pewnością będzie myśleć że to bezpodstawne morderstwo, ze względu na naszą nieciekawą relację.

"𝐃𝐞𝐚𝐥 𝐨𝐟 𝐚𝐧 𝐚𝐟𝐭𝐞𝐫𝐥𝐢𝐟𝐞" 𝐑𝐚𝐝𝐢𝐨𝐚𝐩𝐩𝐥𝐞~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz