•°.14.°•

364 29 104
                                    

A zatem spacerując od niezliczonych ilości czasu, Lucyfer począł zastanawiać się nad sensem swojej egzystencji, szczególnie jeśli w jego obecności znajduje się Alastor, który zajadle mamrotał coś o swojej pozycji w piekle, o korzyści ich przyjaźni i jak bardzo uszczęśliwił go spędzony wspólnie wieczór.

Niższy zastanawiał się, dlaczego właściwie jeleń postanowił postawić swój cel akurat na nim. Żałosne małe kaczątko... w sumie całkiem niezła ofiara, szczególnie w szponach "radiowego demona".

Taki niby cudowny i potężny, a ciągnie go za rękę i opowiada dokładnie o każdym swoim planie działania. Widać jego podekscytowanie sięgało zenitu, albo zwyczajnie zawodowo udawał.

Blondyn wolał jednak pozostać przy pierwszej opcji, zakładając że jakiejkolwiek osobie zależy. Oczywiście Charlie wciąż uważała ojca za swój autorytet, i nieustannie podziwiała jego osobę, jednak dla niego lepszą opcją byłoby użalanie się nad sobą, czyli to co kocha najbardziej.

— Super, możemy wrócić już do hotelu? — W końcu wydusił anioł, wyraźnie przemęczony całociągłym chodem w niewyjaśnionym celu. Przez chwilę, nawet adorował wizję romantycznej przechadzki jednak na pewno nie w towarzystwie niezbyt zachęcającej persony, pragnął jedynie poczuć, że komuś na nim zależało. poraz kolejny przymknijmy oko na naszą kochaną Charlie.

— W kółko to samo, rozejrzałbyś się, podziwiał choć trochę naturę i jej zalety, a ty jedynie marudzisz... — Alastor rzekł z wyraźnym zapałem w głosie, sam korzystając ze swojej rady i rozglądając się wokoło — czyż pentagram na niebie nie jest dzisiaj piękny?

A jak miał powiedzieć, księżyc? pff, kochani niestety tego cudownego źródła światła w nocy nie posiadają oni w ich piekielnej krainie. Są skazani więc na wpatrywanie się w ogromny czerwony pentagram jaśniejący na rubinowym sklepieniu.

— Taki sam jak zawsze poeto — burknął Lucyfer i zasępiony skrzyżował ramiona, zatem radiowcowi pozostało pchać go, ponieważ jego nóżki kompletnie odmówiły posłuszeństwa. Najlepszym wyjściem było owinięcie swojego ramienia wokół drobnych pleców niższego, co zrobił ku jego protestom. — Kto ci pozwolił mnie dotknąć?

— Posłuchaj mnie przez chwilę — starał się zachować powagę, i sprawiać wrażenie rozzłoszczonego, aby próba manipulacji powiodła się. jego zadaniem było teraz zastosowanie jak najbardziej prawdopodobnie brzmiącej przemowy jaką mógł wygłosić.

— Zaproponowałem ci ten piękny wieczór, aby rozwiać smutki króla piekła, i przynajmniej przez parę godzin zmienić jego nastawienie do świata na pozytywne — warknął z wyszczerzonymi zębami, co pomogło mu w nabraniu bardziej złowrogiego wyglądu swojej osoby. — widać pod tą kopułą mózg nie pracuje. chciałem żebyś przestał pierdolić o żonie w skrócie...

— Mhm? I po co? Krzywdzi cię to że o niej mówię? Masz ból dupy praktycznie do wszystkiego co robię, wyrażam się, zachowuję się, wyglądam, ile można! — zaczął intensywnym ruchem rąk wyliczać na palcach z ogromnym wkurwem na twarzy. — myślisz że jesli zabierzesz mnie na randkę, w romantycznej atmosferze, z pięknymi kwiatami i w popierdolonym towarzystwie będę chciał się zmienić?

Alastor musiał przyodziać jak najbardziej prawdziwą stronę siebie, dokładnie zachowując się jakby wszystkie jego emocje uderzyły nagle w jego wyschłe, martwe i przenikające ciemną materią serce. mianowice, musiał zachowywać się jeszcze sztuczniej niż zwykle.

— Starałem się — wymamrotał spuszczając lekko głowę w dół, aby wyimaginować swój wstyd i żałość. — Chciałem poprawić ci humor, nic to nie dało prawda? przepraszam za zmarnowanie czasu, idź już

"𝐃𝐞𝐚𝐥 𝐨𝐟 𝐚𝐧 𝐚𝐟𝐭𝐞𝐫𝐥𝐢𝐟𝐞" 𝐑𝐚𝐝𝐢𝐨𝐚𝐩𝐩𝐥𝐞~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz