•°.20.°•

132 18 61
                                    


Wszystko poczęło stopniowo ulegać zmianom. Alastor z biegiem czasu starał się być coraz bardziej uwodzicielski, jednak niezbyt dobrze mu to wychodziło. Był w końcu pieprzonym demonem radia, nie demonem miłości. To oczywiste że jego wiedza w zakresie romansu była nikła, może nawet nieistniejąca.

Nie czerpał z powodu ich bliskiej relacji żadnej przyjemności, coś bardziej na wzór trudu. Za każdym razem gdy rozmawiał z blondynem powstrzymywał się, aby nie wtrącić chamskiego komentarza o jego wyglądzie, zachowaniu oraz czynach.

Teraz miał okazję dowiedzieć się jak cholernie król potrzebował osoby do wygadania się. Zanudzał go wypowiedziami o praktycznie wszystkim. Zaczynając od tematów związanych z trudem nie posiadania przy sobie swojej, niegdyś, bratniej duszy, kończąc na opowieściach o skali jego uwielbienia zapachów mydła.

— Co o tym myślisz? — wyrwał go z zamyślenia skupiony ton głosu arystokraty. Przez bite 20 minut gadał jak najęty o pierdołach, oczekując zawzięcie, iż radiowiec będzie słuchał uważnie, a może nawet wtrącać swoje przemyślenia.

Natychmiast zreflektował się i chrząknął w zamyśleniu, myśląc nad najsensowniejszą odpowiedzią w tym momencie. Problem w tym, że nie miał absolutnego pojęcia o czym ów diabeł mamrotał przez ostatnie pół godziny.

Zacisnął dłoń na kołdrze czując jak jego poliki rumienią się ze zdenerwowania, a ogon niebezpiecznie drgnął, opadając samotnie na miękki materiał.

— Ja... — zaczął niespokojnie jeleń, nerwowo unikając wzroku niższego. — Widzisz...

Oczy niższego wbiły się w jego twarz oskarżycielsko, jakby zirytowane brakiem odzewu ze strony przyjaciela. Może mu się zdawało, ale wydawał się wręcz zasmucony.

Z jego gardła wyrwał się nagle nerwowy chichot.

— Nie słyszałem o czym mówiłeś, powtórzyłbyś? — wypalił wreszcie starając się obrócić niezręczną sytuację w niewinny żart, rozluźniający nieco atmosferę, która skupiła się teraz mniej więcej na wymuszenia na Alastorze poczucia winy.

Niższy mruknął coś niezrozumiale w ramach odpowiedzi, wzdychając po chwili głęboko.

— Czemu mnie nie lubisz? — spytał. jego wysoki głosik przyprawiony o lekkie drżenie wydawał się być wręcz rozpaczliwy..

— Pardon? — wypowiedział tylko. jego wypowiedzenie spotkało się jedynie z kolejnym warknięciem przepełnionym niezadowoleniem i zawodem.

— Nie rozmawiasz ze mną wcale, ciągle chodzisz z głową w chmurach. — wypiszczał tupiąc bosymi kopytkami o twardość podłoża. — Rozumiem, nie potrafię zabawiać demonów, ale mógłbyś chociaż udawać zainteresowanie?

— Ależ nic nie interesuje mnie tak bardzo jak twe wypowiedzi, Mon cher — odparł pewnie, karmiąc blondyna przekonaniem. — Wybacz, że otrzymałeś ode mnie złudne wierzenie. Postaram się teraz wyrażać swoje odczucia w bardziej — przerwał na moment, podnosząc leniwie dłoń. Wplątał ją w złociste loki towarzysza, za co otrzymał wybałuszone oczy władcy piekieł. Przełknął ślinę — klarowny sposób, jak sądzę... — dokończył.

— Jak tam se chcesz. Mnie chodzi tylko o to, żebyś mnie słuchał. — wypowiedział niepewnie. Pazury wyższego opuściły wygodne legowisko, będącym jego włosami.

— Tak jest sir — wymruczał powstrzymując się od wywrócenia oczami.

Jak się spodziewał, sytuacja powtórzyła się kolejne kilka razy...

Miejsce to — łoże radiowca — uległo zmianie w calociagłe miejsce stałych wizyt skrzydlatego. Codziennie raczył uprzywilejować swego 'kumpla' odwiedzinami, które zwykle skupiały się na oburzonej, ciągłej paplaninie blondyna, i leniwym potakiwaniu jelenia.

"𝐃𝐞𝐚𝐥 𝐨𝐟 𝐚𝐧 𝐚𝐟𝐭𝐞𝐫𝐥𝐢𝐟𝐞" 𝐑𝐚𝐝𝐢𝐨𝐚𝐩𝐩𝐥𝐞~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz