*Perspektywa Hailie*
Stałam przed drzwiami prowadząceymi do mojego pokoju. Harry wpadł w doniczkę z kwiatem, przez co narobił strasznie dużo hałasu.
Byłam mu za to wdzięczna.
Nagle ze swojej sypialni wybiegł Will. Spojrzał na mnie i zamarł, podobnie jak ja.
- Will... - szepnęłam.
- Cisza - warknął ochroniarz, o ile można go nim jeszcze nazwać.
Drzwi sypialni Vincenta też się otworzyły. Staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie. Nagle Harry wyjął pistolet i celował nim to w Willa, to w Vince'a.
Proszę, niech ten koszmar się skończy.
Nie wiem kiedy, ale Dylan i bliźniacy również pojawili się na korytarzu. Byli przerażeni tym co zobaczyli.
Każdy z moich braci miał broń, co mnie trochę uspokajało, jednakże ja byłam bezbronna. Nie wiedziałam co mam zrobić.
W pewnym momencie Will troszkę się do nas zbliżył.
- Stój! - krzyknął Harry.
Moj brat posłusznie się zatrzymał.
- Pość ją - powiedział Will.
Nie puścił. Chciałam się wyrwać, lecz nie umiałam. Łzy lały się z moich oczu, nie wiedziałam już co mam zrobić.
- Ile chcesz? - zapytał nagle Shane.
Mój porywacz spojrzał się na niego, nierozumiejąc, o co mu chodzi.
- Ile chcesz za nią pieniędzy? - zapytał ponownie.
Mężczyzna przez chwilę myślał.
- Przynajmniej milion dolarów - powiedział w końcu.
- Tylko tyle? Może dwa miliony? - proponował Dylan.
- Trzy. I ma być w gotówce.
- Okej. Będzie pięknie zapakowane.
- W czarną walizkę.
- Oczywiście, będzie w walizce.
Kiedy moi bracia z nim negocjowali złapałam kontakt wzrokowy w Tonym. Tym razem jego oczy nie były obojętne czy znudzone. Widziałam w nich przerażenie.
W pewnym momencie zaczął pokazywać coś ręką. Na początku spoczywała ona wzdłuż jego ciała. Po chwili zaczął przenosić ją w dół.
Niestety ja nie rozumiałam, o co mu chodzi. Jaka ja jestem beznadziejna.
Obserwowałam go przez jakiś czas i wpadłam na pewien pomysł. Nie wiedziałam, czy dobrze odczytuje jego polecenie, ale zgięłam lekko nogi, przez co zniżyłam się. Tony pokiwał twierdząco głową, po czym jego ręka znów powędrowała w dół, a ja znów się schyliłam. Nagle jego dłoń stanęła w miejscu, więc ja też.
- Pięć milionów, zapakowane pięknie w czarną walizeczkę, tak? - negocjował Shane.
- Tak. I ani słowa policji - mówił Harry.
- Nic a nic.
Kiedy spojrzałam spowrotem na Tony'ego, jego ręka drastycznie spadła w dół. Padłam na kolana. Rozległy się dwa strzały. Miałam nadzieję, że to moi bracia strzelali, a nie ochroniarz.
Kiedy podniosłam głowę, Harry leżał na podłodze obok mnie. Niestety jeszcze jedna osoba leżała. Był to Will.
- Will! - krzyknęłam dramatycznie.
Podbiegłam do niego i zaczęłam płakać. Moi bracia patrzyli wielkimi oczami na leżącego Willa. Później przenieśli je na Vincenta.
- Czy ty...- zaczął słabo Dylan.
Tony zakrył sobie twarz dłońmi, a Shane zastygł w miejscu.
- Niech mu ktoś pomoże! - zawołałam.
Vincent zachowywał się jak nie on. Stał w miejscu i nie wiedział co robić.
Dylan chwycił w końcu telefon i zadzwonił po karetkę. Shane ruszył do łazienki, po czym przyniósł z niej ręcznik, który przyłożył do rany Willa.
Jak to się stało, że w jednej chwili byłam trzymana przez mojego ochroniarza, a w drugiej on i Will leżeli już na podłodze? Najbardziej niezrozumiała była dla mnie reakcja Vincenta. Gdy teraz na niego patrzyłam, Tony go podtrzymywał i z nim rozmawiał. Ciekawe o czym.Później przyjechała karetka, która zabrała Willa i Harry'ego do szpitala. My ruszyliśmy za nimi samochodem.
Kiedy dojechaliśmy do szpitala była pierwsza w nocy. Ja, Dylan i bliźniacy siedzieliśmy w poczekalni. Vince został wzięty na badania, ponieważ nie czuł się najlepiej.Pozostało nam czekać.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał.
Miłego dnia/nocy <33
CZYTASZ
Rodzina Monet Bliźniacy
Teen FictionJest to moja wersja książki "Rodzina Monet" autorstwa Weroniki Anny Marczak. Moja wersja tej książki skupia się głównie na losach Shane'a i Tony'ego. Może zawierać spojlery do oryginalnych książek RM! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Moją przygo...